
Jak i kiedy ciąć jeżynę bezkolcową?
20 marca, 2023
Kamera solarna w ogrodzie. Ochrona własności
26 marca, 2023Kret pomaga ale może i psocić w ogrodach
Kret jest pod częściową ochroną gatunkową w Polsce od 2016 roku. Jest to bardzo pożyteczny ssak, który choćby poluje na szkodniki glebowe, które uszkadzają różne rośliny uprawne. Nie wolno zabijać ani płoszyć go w środowisku naturalnym za co grozi kara grzywny. Trzeba jednak pamiętać, że w w ogrodach przydomowych, na działkach, w szkółkach roślin, czy też na obszarze lotnisk i budowli hydrotechnicznych ta ochrona nie obowiązuje. W takich miejscach jak najbardziej można zgodnie z prawem można go odstraszać (zabijać nie powinno się biorąc pod uwagę jego rolę w przyrodzie). Warto się upewnić dlaczego krety pojawiły się w naszych ogrodach, bo często zapominamy, że mogą je do nas ściągać np. drutowce, pędraki, rolnice czy też inne szkodniki owadzie kryjące się w glebie. Kret na nie poluje pomagając nam z nimi walczyć, choć niestety skutkiem ubocznym są choćby kopce czy też zapadające się korytarze pod roślinami. Kret uwielbia też zjadać choćby dżdżowice. Ssak nie widzi granic naszych działek dlatego kieruje się węchem w poszukiwaniu pokarmu. Jeżeli nagle w naszym ogrodzie pojawiło się dużo kretów to nie jest to przypadek - coś co kryje się w naszej glebie co je go przyciąga. Krety to drapieżniki więc zasiedlają te tereny, gdzie mają sporo pokarmu.
Zabijać czy odstraszać?
Zdecydowanie odstraszać krety w pierwszej kolejności na obszarze naszych ogrodów na co prawo pozwala. Zwierzę poszukujące pożywienia nie jest niczemu winne, że drążąc chodniki pod ziemią przekracza granice notarialne naszych działek. Ssak ma doskonały słuch i węch, który go prowadzi pod ziemią do pożywienia. Zwierzę nie jest winne temu, że jest prawie ślepe a matka natura sprawiła że musi kopać korytarze pod ziemią i tworzyć kopce, które psują wygląd naszych ogrodów i mogą uszkadzać rośliny. Kret to mięsożerca, zatem jego nie interesują nasze rośliny. Jeśli je uszkadza to tylko przypadkowo swoimi korytarzami bądź kopcami - nie robi tego celowo co trzeba brać pod uwagę. Tak samo zachowuje się ryjówka, którą część osób myli z nornicami czy myszami polnymi i zabija, choć ona zjada też tylko mięso.
Karbid + woda + powietrze = acetylen i węglan wapnia
Karbid, czyli inaczej węglik wapnia lub acetylenek wapnia to w pełni produkt naturalny, który powstaje w drodze wypalania w temperaturze ponad 2000 oC koksu i wapna palonego.
W ogrodnictwie wykorzystujemy reakcję karbidu z powietrzem i wodą. Powstaje wówczas gwałtowana reakcja, w trakcie której wzrasta temperatura karbidu, ale wydziela się gaz zwany acetylenem oraz wytrąca się węglan wapnia.
Drażni ale nie zabija
Acetylen w większym stężeniu, który uwalnia się z karbidu jest gazem o działaniu drażniącym i duszącym. Absolutnie nie można do niego podchodzić z ogniem, bo ma działanie wybuchowe. W ogrodach wykorzystuje się go do odstraszania kretów oraz gryzoni.
Zasada użycia karbidu jest banalnie prosta – wystarczy kawałki kruszywa wrzucić w nory gryzoni tudzież kreta (jeżeli poważnie wyrządza szkody w ogrodzie), ale tak, aby nie zniszczyć korytarzy, którymi zwierzęta się przemieszczają. Trzeba sprawdzić, który korytarz jest aktywny. Przy kretach są to kopce świeże, natomiast przy nornicach i innych gryzoniach trzeba obejrzeć wyjście z nory, czy widoczne są ślady wchodzenia i wychodzenia zwierzęcia. Może to być choćby ślad łapek, resztki roślin wnoszone do nory, ale także choćby przygnieciona roślinność przy wlocie. Po wrzuceniu karbidu do nory, otwór wlotowy się przysypuje, tak aby uwolniony od wilgoci gleby acetylen rozchodził się po tunelach ziemnych. Można przyspieszyć tą reakcję stosując podlewanie karbidu wodą, co natychmiast wyzwala uwalnianie gazu. Większe kawałki karbidu będą uwalniały acetylen z chwila wzrostu wilgoci.
Aby karbid zadziałał na gryzonie (a działa, co potwierdzamy w naszej walce z karczownikiem ziemno-wodnym na działce ROD) trzeba jednak powrzucać go w wszystkie zauważone otwory. Trzeba też zaczopować dokładnie ich wloty. Zabieg trzeba powtarzać kilka razy w roku. Karbid nie jest żadnym cudownym specyfikiem, który szybko wyczyści ogród z kretów i gryzoni. Ma odstraszać a nie zabijać. Ma w zwierzętach zasiać "lęk" przed danym ogrodem tak, żeby go omijały. Nie zawsze zadziała i trzeba się z tym liczyć.
Karbid nie uwalnia tak trujących oparów jak np. fosforowodór, który nielegalnie (hobbyści nie posiadają uprawnień do jego stosowania) jest stosowany na działkach i w ogrodach, choć to silnie trujący gaz także i dla człowieka o czym piszemy TUTAJ.
Karbid, aby dobrze zadziałał musi być stosowany na większą skalę w ogrodzie – w każdą norę i jeden zabieg zwykle nie wystarczy. U nas na karczownika potrzeba było 3 zabiegów. Trzeba się liczyć z tym, że mając plagę gryzoni tudzież silny pojaw kretów, to dla ich wypłoszenia może być potrzebne 4-6 zastosowań bądź więcej w sezonie. Tu toczy się walka o ogród, sad, pole, zatem trzeba być cierpliwym, ale i zaciętym jeżeli pomimo działań widzimy, że problem powoli się wygasza. Nie można odpuścić, bo gryzonie szybko odbudują populację. Naszymi działaniami musimy im pokazać – „w naszym ogrodzie nie znajdziesz spokoju” – to jest podstawowe działanie karbidu. Mamy krety i gryzonie zniechęcić do naszego ogrodu. Muszą poczuć, że tu nie są bezpieczne. Musza poczuć, że dla nich nasz ogród nie jest dobrym miejscem. Ponieważ zwierzęta obecne wokół naszej posesji tego jeszcze nie wiedzą, dlatego cykliczność stosowania karbidu jest wymagana.
Karbidowanie nor trzeba zacząć od wczesnej wiosny, zanim zacznie się sezon rozrodczy u gryzoni po zimie. Trzeba wpierw sprawdzić ich aktywność w postaci pojawu czynnych nor. U kreta widoczne będą świeże kopce.
Po zabiegu gazowania nor acetylenem kolejne dni służą na obserwacji, ile nowych aktywnych nor się pojawiło i kopców kretów. Ich zauważanie powinno natychmiast uruchomić kolejne wykładanie karbidu. Tak trzeba działać dopóty aż problem nie zaniknie.
Karbid uwalnia gaz, który nie jest tak śmiercionośny jak fosforowodór. To niektórych zraża do jego stosowania, bo nie zawsze efekty są spektakularne, ale jeżeli chcemy być w miarę w zgodzie z naturą to powinniśmy wybrać go zamiast preparatów silnie toksycznych. Przy karbidzie sprawdza się zasada systematyczności i cierpliwości.
DIONP na działce na wsi miał poważny problem z nornicami, dlatego ten tekst. Opiera się on na własnej próbie ratowania naszego sadu, który częściowo gryzonie zniszczyły. Metody odstraszania, czy też zniechęcania różne stosujemy. O tych metodach piszemy TUTAJ, ale gdy pojawia się plaga głodnych gryzoni, trzeba użyć wszelakich sposobów. Walka toczy się o ogród w takiej sytuacji. Osobiście nie pozwolimy, aby nornice zniszczyły naszą pracę. Nie po to sadzimy rośliny i o nie dbamy. Nie stosujemy toksycznych preparatów chemicznych, dlatego uważamy, że nasze działania choć pracochłonne dają nam poczucie, że nie łamiemy standardów prowadzenia ogrodu w sposób zrównoważony. Nie używamy nielegalnej chemii!
Pisząc o odstraszaniu kretów karbidem na koniec jedna uwaga – skoro krety bombardują nam ogród, czy też pole to sprawdźmy co je do nas zwabiło. One uwielbiają dżdżownice, ale być może problemem jest to, że w glebie mamy szkodniki typu drutowce lub pędraki, które krety zjadają, a tym samym ratują nam plony. To specyficzne zwierzęta, tworzą kopce, wpadają w nie rośliny, ale ogólnie pisząc to krety są pożytecznymi zwierzętami. Utrapieniem mogą być, ale popatrzmy szerzej na ich rolę - TUTAJ.