
Rzodkiewka odmiany Faraon – okrągła, czerwona (wiosna, jesień)
4 maja, 2025
Dlaczego sadzonka pomidora na parapecie ma żółte liście?
5 maja, 2025Kędzierzawość liści brzoskwini – jak ją zwalczać?

Z kędzierzowatością nie ma żartów
Kędzierzawość liści brzoskwini wywołuje grzyb Taphrina deformans, a dokładniej jej anamorfa - Lalaria deformans. Chorobę można także obserwować na morelach i nektarynach, niemniej na brzoskwiniach najczęściej się pojawia.
Objawy chorobowe i szkodliwość
Nie każda odmiana brzoskwini reaguje tak samo na pojaw tego grzyba. Region kraju, warunki uprawy, kondycja roślin, ilość zarodników grzyba, pogoda, wdrożona profilaktyka itp., to tylko przykładowe czynniki mogące wpływać na mniejszy lub liczniejszy pojaw patogena. Nie w każdym roku pojawia się w takim samym nasileniu, chociaż jest to choroba powszechnie występująca w Polsce, a zarazem najgroźniejsza dla tych roślin.
Objawy chorobowe na liściach raczej każdy zna, chociaż zdarzają się przypadki pomylenia skręcających się i przebarwiających liści z żerowaniem mszyc od spodniej strony liści. Trzeba wówczas poskręcany liść delikatnie rozwinąć celem sprawdzenia czy nie ma pod nim kolonii owadów. Karminowe przebarwienia niektórzy uznają za niedobór choćby fosforu, co jest oczywiście pomyłką.
Jak wiadomo liście to fabryka odżywiająca całą roślinę, dlatego też deformacja znacznej ich liczby na roślinie oznacza niemal z automatu ograniczenie powierzchni asymilacyjnej (a więc fotosynteza będzie ograniczona). Liście służą także do wymiany gazowej, w tym choćby biorą udział w pobieraniu składników odżywczych np. w postaci nawozów dolistnych oraz regulują temperaturę i wilgotność (transpiracja – parowanie wody). Im są bardziej zdeformowane, tym słabiej spełniają swoją funkcję i cierpi na tym cała roślina.
Choroba może się pojawić już na pierwszych młodych listkach, które grubieją i ulegają pofałdowaniu. Ich tkanka żółknie, a następnie wybarwia się na karminowy kolor. Objawy chorobowe mogą mieć postać tylko pojedynczych deformacji (słabe porażenie), aż po całkowite zdeformowanie liścia – mocno się skręca, wybrzusza i staje się twardawy. Każdy kto próbował takiego pofałdowanego liścia rozwinąć zapewne zauważył, że nawet jego niewielkie odgięcie powoduje, że pęka w miejscu większych naprężeń.
Mało kto obserwuje liście z bliska, ale gdyby tak zrobić w maju i czerwcu to da się zauważyć na nich delikatny białoszary nalot. W okresach suszy, bardzo często już od czerwca i w lipcu rośliny tracą porażone liście, które zasychają i się wykruszają. Roślina broniąc się wytwarza nowe liście, które już nie są chore (grzyb nie infekuje już w trakcie wegetacji nowych liści !!!), ale to ogromne obciążenie dla rośliny, która tym samym może dać niższy plon owoców w tym i kolejnym roku, a jeżeli dodamy do tego niekorzystny rok dla rozwoju roślin, to może mieć problemy nawet z przezimowaniem.
Przy silnym porażeniu roślin może również dochodzić do porażenia pędów. Pojawiają się wówczas deformacje miękiszu korowego. Rzadziej się to zdarza, ale patogen może również opanować kwiaty, które wówczas szybko zamierają i opadają, a tym samym nie ma owoców. Trzeba na to zwrócić uwagę, gdyż są nieraz głosy mówiące o tym, że pięknie rośliny kwitły, ale potem wiele kwiatów opadło a w ich miejscu nie było owoców, za to potem pojawiły się deformacje liści. Może to był właśnie skutek pojawu kędzierzowatości?
Stosunkowo rzadko spotyka się także objawy chorobowe na owocach. Nam udało się jednak je znaleźć na jednym z drzew nektaryny i nie wyglądało to ładnie. Na skórce owoców pojawiły się drobne rany i przebarwienia o żółtawo-karminowym odcieniu. Na tle czerwonego owocu wyglądało to jakby owoc został „poparzony” wrzątkiem i pojawiły się bąble wypełnione „ropą”. Taki objaw psuł wygląd owoców i o ile dla hobbysty to nie ma większego znaczenia wygląd skórki, tak w handlu towarowym, pod markety to takie owoce mogłyby zostać odrzucone jako niespełniające norm.
Kędzierzawość liści brzoskwini ma duży wpływ na ogólną kondycję roślin i wpływ choroby ujawnia się nie tylko w danym roku, ale może się rozkładać na kolejne lata, zwłaszcza w obecnych czasach, gdy pogoda jest niestabilna, pojawiają się różne ekstrema pogodowe np. susze, czy też silne skoki temperatur w czasie zimy z dodatnich na silnie minusowe.
Rozwój grzyba może wprowadzać w błąd – zdrowe liście odrastają po chorobie - to nie jest cud!
Kiedy wiosną pojawiają się już na roślinach poskręcane liście to od razu widać, czy zabiegi ochronne jesienno-wczesnowiosenne były skuteczne czy też nie. Część osób myśli, że jak opryska wiosną (kwiecień/maj) rośliny z poskręcanymi liśćmi czy to chemią czy różnymi domowymi specyfikami bądź różnymi biopreparatami czy biostymulatorami tudzież nawozami to zwalczy grzyba. I niestety tutaj dajemy się grzybowi nabrać w wielu przypadkach. Dlaczego?
Odradzanie się rośliny po wiosennym uszkodzeniu pierwszych liści to nie żaden cud, ani też dowód, że zastosowane specyfiki działały. Patogen nie infekuje już liści wtórnych, które roślina wytwarza celem zrekompensowania tych, które wiosną grzyb uszkodził bądź zniszczył. Wbrew pozorom jest to podstęp, gdyż ogrodnik zauważa, że skoro roślina zaczęła wytwarzać nowe, zdrowe liście, to oznaka, że grzyb znikł. Sęk, w tym, że roślina choroby nie zwalczyła – zginęły tylko jej pierwsze liście, które zaschły i opadły, a to, że roślina walczy o przeżycie i wytwarza od nowa liście, nie jest zwiastunem niczego dobrego, bo ciężar jaki roślina ponosi jest ogromny, zwłaszcza wówczas, gdy doszło do defoliacji (całkowitej utraty ulistnienia) niemal wszystkich liści.
Gdy zatem ogrodnik obserwuje rozwój nowych zdrowych liści nie zauważa jednego – w tym czasie, grzyb zarodnikuje i te zarodniki nie porażają już tych nowych liści, ale osadzają się na całej roślinie i tam pozostaną uśpione przez wiele miesięcy aż do kolejnego roku. Dlatego to podstęp? Bo skoro widzimy, że roślina odbiła po chorobie, to może to uspać naszą czujność przez co nie wykonamy jesiennego zabiegu ochronnego, a być może i wiosennego, skoro choroba zniknęła. Praktyka czyni mistrza dlatego każdy ogrodnik, który ma doświadczenie z kędzierzowatością liści wie, że nie ma co odpuszczać grzybowi i co roku, nawet przy nikim nasileniu choroby warto dalej zwalczać patogena, bo to, by w okolicy nie nagromadziły się jego zarodniki zimujące.
Biologia grzyba zdradza jego słabe punkty - trzeba to wykorzystać
Grzyb wywołujący kędzierzawość liści brzoskwini zimuje w postaci dwóch rodzajów zarodników, które są mikroskopijnych rozmiarów i ich nie widać. Tymi zarodnikami są zarodniki workowe (tzw. askospory), ale również i blastospory (konidia), które powstają w wyniku pączkowania zarodników workowych. To jest ten słaby punkt grzyba bo człowiek poznał jak i gdzie zimuje i jak wygląda jego rozwój.
Zimujące zarodniki znajdują się w spękaniach kory pnia i gałęzi, na młodszych pędach, ale również są w łuskach pąków. To już nam zdradza jak bardzo ważne jest dokładne opryskiwanie roślin w okresie bezlistnym – trzeba każdą gałązkę i każdą szczelinkę w korze pokryć cieczą z opryskiwacza.
Problemem jest to, że przez niestabilną pogodę w okresie zimowo-wiosennym może dojść do przedwczesnego wybudzenia się części zarodników z zimowania i zdążą zainfekować rośliny zanim ogrodnik zacznie działania zwalczające. Nie wszystkie zarodniki bowiem budzą się i infekują rośliny w tym samym momencie – jest to rozłożone w czasie.
Gdy się ociepli i zarodniki się uaktywnią (oba ich rodzaje), to wytwarzają strzępkę infekcyjną za pomocą, której przebijają tkankę młodych liści, często jeszcze będących w rozluźnionych pąkach i następnie grzyb rozrasta się wewnątrz tkanek przerastając grzybnią poszczególne komórki. Gdy to się stanie, to te wszystkie preparaty o działaniu powierzchniowym na roślinie nic już nie dadzą, bo grzyb przeniknął do wnętrza tkanek liści.
W wyniku rozrostu grzyba w tkankach liścia, w młodziutkich pędach, a także w kwiatach i później na owocach dochodzi do deformacji tych organów. Patogen wysysa z tkanek substancje odżywcze i cały czas rośnie. W między czasie grzyb wytwarza zarodnie workowe, które można spotkać od końca maja w postaci nalotu o barwie szarej lub białawej (warto mieć lupę do obserwacji). Ten nalot to grzybnia, która uwolni do środowiska zarodniki nowego pokolenia. Zarodniki te jak już wyżej wspomniano nie infekują już nowych liści, stąd te co odrastają są zdrowe. Te zarodniki osiadają na roślinach i w okolicy i w kolejnym roku ponownie zainfekują brzoskwinie i innych żywicieli.
Warto wiedzieć, że grzyb wywołujący kędzierzawość liści rozwija się tylko na żywych tkankach. Grzyb obumiera, gdy zamierają tkanki. Gdy zaschną liście brzoskwiń wskutek pojawu choroby, to już grzybnia jaka jest na nich także zamiera, ale to żadne pocieszenie dla ogrodników, gdyż takie liście zwykle się wykruszają i opadają na ziemię, ale na nich są ciągle zarodnie z zarodnikami, które w tym czasie wraz z wiatrem przedostają się ponownie na rośliny i tam się przytwierdzają do tkanek, gdzie zimują do kolejnego roku.
Jak skutecznie zabezpieczyć rośliny przed chorobą? - łącz sposoby
Strategia ograniczania kędzierzowatości liści brzoskwini obejmuje coroczne jej zwalczanie, nawet jak grzyb pojawia się w niskim nasileniu. Nie można dopuścić do tego, aby pojawiło się więcej zarodników. Niestety, o ile w ogrodzie własnym możemy podejmować konkretne działania, to nie możemy żadnego sąsiada zmusić do tego samego. Na działkach ROD jest to szczególnie zauważalne, gdyż małe powierzchnie działek sprawiają, że wiele osób może uprawiać rośliny podatne na kędzierzawość i każda sama decyduje czy walczy z chorobą czy też nie. Im więcej nie walczy, tym więcej zarodników lata w otoczeniu i osadza się na roślinach.
Trzeba zatem wdrożyć zarówno działania niechemiczne jak również chemiczne. Trzeba jednak pamiętać, że ogrodnikom-hobbystom wolno stosować tylko te preparaty, które są dla nich zarejestrowane (tzw. nieprofesjonalny użytkownik środków ochrony roślin).
Ochrona chemiczna dla hobbystów z użyciem miedzi i dodyny
Program ochrony brzoskwiń dla hobbystów (stan na rok 2025 – trzeba sprawdzać corocznie, co jest w rejestrze środków ochrony roślin) pozwala na zastosowanie do ograniczania kędzierzowatości na brzoskwiniach dwóch substancji czynnych tj. miedzi (np. Miedzian 50 WP i inne) oraz dodyny (np. Syllit 65 WP i inne).
Gdy w ogrodzie problem z kędzierzowatością jest duży, to warto do ograniczania grzyba zastosować dwa lub trzy zabiegi opryskiwania roślin. Etykiety preparatów są święte, dlatego tam wyraźnie pisze, ile razy dany środek można użyć w sezonie, jakie powinny być odstępy pomiędzy zabiegami, ale także jaka dawka ma być użyta i w jakiej fazie rozwojowej rośliny.
Uwaga: preparaty dla nieprofesjonalnych użytkowników (czyli hobbystów) mogą się różnić zapisem w etykietach. Przykładowo – preparat Miedzian 50 WP hobbysta może na brzoskwini zastosować tylko 1 raz w roku i nic więcej. Kto wykonuje więcej zabiegów, ten siłą rzeczy łamie zasady etykiety. Ten sam jednak preparat, ale przeznaczony dla profesjonalnych użytkowników środków ochrony roślin (czyli wszystkich ogrodników i rolników po szkoleniu ze stosowania środków ochrony roślin) ma już inny zapis w etykiecie, że można go użyć na brzoskwini do 3 razy w sezonie wegetacyjnym. Widać zatem jak jest duża różnica pomiędzy środkami dla hobbystów a dla rynku profesjonalnego. W przypadku dodyny (Syllit 65 WP) etykieta środka dla hobbystów pozwala na dwa opryskiwania roślin w sezonie wegetacyjnym.
DIONP musi kierować się przepisami prawa, dlatego o tym informujemy, ale każdy stosujący środki ochrony roślin odpowiada sam za siebie i za swoje działania. Trzeba czytać etykiety, bo różne preparaty mogą mieć odmienne zapisy.
W jakich terminach pryskać miedzianem i dodyną?
Pierwszy zabieg na kędzierzawość z wykorzystaniem miedzi można wykonać jesienią, gdy jeszcze jest ciepło, ale już z brzoskwiń opadły liście. Wówczas dokładnie pokrywamy całe drzewko cieczą roboczą. Można jednak ten zabieg przenieść na kolejny rok i wówczas końcem zimy bądź wczesną wiosną, gdy pogoda się ustabilizuje możemy wykonać opryskiwanie bezlistnych drzewek miedzią do fazy nabrzmiewaniem pąków – tak mówi etykieta środków ochrony roślin. Najważniejszy jest zabieg na pękający pąk, bo wtedy grzyb zaczyna infekować komórki roślin.
Gdy jesienią użyto miedzian to wiosną warto zastosować dodynę. Jeżeli jednak jesienią nie stosowano miedzi, to wiosną wpierw warto zastosować miedź do fazy pękającego pąka a następnie zabieg uzupełnić dodyną, którą wolno stosować od fazy pękającego pąka do opadania płatków.
Jeżeli na pękający pąk używamy miedzi, która jest mniej skuteczna niż dodyna, to lepiej po 7-10 dniach wykonać zabieg dodyną, bo ona ma szersze działanie na grzyba. Nie zawsze bowiem sama miedź pomoże, zwłaszcza jeśli grzyb obudził się wcześniej i zainfekował już zawiązki młodych liści.
Można w sytuacjach dużego zagrożenia zrobić i tak, że wiosną na bezlistne rośliny stosujemy miedź, a gdy nabrzmieją paki stosujemy dodynę pierwszy raz, a po 7-10 dniach drugi raz. Wiele osób to rozwiązanie poleca jako najskuteczniejsze w lata silnego pojawu kędzierzowatości.
Jak działa miedź, a jak dodyna?
Miedź jak wiadomo jest stosowana także w ekologii. Jest to metal ciężki dla przypomnienia. Ma działanie grzybo- i bakteriobójcze. Na rynku są dostępne preparaty zawierające ten pierwiastek w postaci: tlenochlorek miedzi, trójzasadowego siarczanu miedzi, czy też wodorotlenku miedzi. Miedź ma TYLKO działanie powierzchniowe na roślinie. To oznacza, że trzeba nią bardzo dokładnie pokryć całą roślinę by preparat był skuteczny. Ponadto, gdy grzyb już wniknie do komórki rośliny to skuteczność miedzi spada. To z tego powodu miedź stosuje się jako środek profilaktyczny, zapobiegawczy.
Zaletą miedzi jest to, że radzi sobie także w niższych (ale nie minusowych) temperaturach. Po zastosowaniu miedzi kationy tego pierwiastka jakie się uwalniają wchodzą w reakcje z enzymami patogenów i zaburzają ich działanie prowadząc do wyniszczenia. Trzeba mieć jednak także świadomość, że choć miedź uważa się za rozwiązanie ekologiczne, to nie można nadmiernie jej stosować, bo to po pierwsze metal ciężki, może zalegać w glebie i środowisku jako takim, ale źle zastosowana np. w warunkach bardzo szybko zmieniającej się pogody z deszczowej na słoneczną i znów deszczową itd. może sama także hamować wzrost roślin na jakich się ją stosuje w takich warunkach. To także z tego powodu nie należy jej stosować w nadmiarze i przekraczać zalecanej liczby zabiegów. W ochronie brzoskwiń nie są dostępne preparaty z tzw. miedzią systemiczną (miedzią koloidalną) jako zarejestrowane środki ochrony roślin, niemniej na rynku są preparaty z tzw. miedzią płynną jako wspomagające rozwój roślin – to taka dodatkowa informacja.
Dodyna należy do pochodnych guanidyny. Ma także TYLKO działanie powierzchniowe na roślinie, czyli nie wnika do tkanek, stąd bardzo dokładnie trzeba pokryć nią całe rośliny. Substancja ta zakłóca działanie błony cytoplazmatycznej patogena, przez co hamują procesy fizjologiczne i w efekcie grzyb ginie. Substancja ta najlepiej działa w temperaturze 12-20 oC, a minimalna temperatura działania to 6 oC. Dodynę nie można stosować poza wskazanymi terminami.
Zarówno miedź jak i dodynę na rośliny należy aplikować w godzinach zakończenia oblotu roślin przez pszczołę miodną i dzikich zapylaczy. Zabiegi najlepiej wykonać wieczorem na suche rośliny, w temperaturach dodatnich powietrza.
Ochrona biologiczna – aktualnie nie istnieje
Na ten moment (rok 2025) nie ma zarejestrowanego żadnego biopreparatu czy to bakteryjnego czy grzybowego do ograniczania pojawu kędzierzowatości liści brzoskwini. Pojawiające się informacje o skuteczności np. bakterii i grzybów Trichoderma ssp., Bacillus subtillis, Pythium oligandrum czy też Saccharomyces cerevisiae nie mają, póki co potwierdzenia w postaci oficjalnych zaleceń do stosowania w uprawach brzoskwiń, co nie oznacza, że część mikroorganizmów nie nada się do tego celu. Potrzeba badań i rejestracji w uprawie.
Inne preparaty wspomagające dostępne na rynku
Na rynku preparatów wspomagających ochronę brzoskwiń przed kędzierzowatością można znaleźć różne produkty niechemiczne, które nie są środkami ochrony roślin w rozumieniu prawa. Niektóre z nich są choćby oparte o lecytynę. Są także takie oparte na wyciągu ze skrzypu polnego (czyli krzem). Są także produkty tzw. biotechnologiczne oparte na różnych mikroorganizmach, których jednak dokładny skład gatunkowy nie jest znany. Są także produkty bionawozowe mające za zadanie wspomagać rośliny przed pojawem niektórych chorób np. na bazie wodnego roztworu soli potasowych. Jako, że są to produkty niepodlegające rejestracji jako środki ochrony roślin, stąd też samodzielnie trzeba weryfikować ich skuteczność pamiętając, żeby jednak przestrzegać zasad opisanych na etykietach jakie podają producenci.
Domowe sposoby hobbystów
W internecie można znaleźć wiele przepisów podawanych przez indywidualne osoby na problem kędzierzowatości liści brzoskwini. Trudno jednak potwierdzić ich skuteczność z uwagi na to, że są to amatorskie rozwiązania, bez prowadzenia badań labolatoryjnych i polowych. Takie zalecenia każdy na własną odpowiedzialność zatem stosuje, co jest też dobrym pomysłem, aby weryfikować działanie.
Stosowanie drożdży piekarskich, sody oczyszczonej, rozcieńczonego octu spirytusowego, nadmanganianu potasu, jodyny, kwasu podchlorawego, ale także wyciągów, naparów czy też gnojówek np. z cebuli i czosnku, pokrzywy, skrzypu, krwawnika pospolitego bylicy, wrotyczu itd. to także polecane przez hobbystów domowe receptury, które jednak trzeba samodzielnie przetestować we własnym ogrodzie, bo trudno o wyniki badań nad ich skutecznością.
Opryskiwanie bezlistnych drzew preparatami olejowymi np. olejem rydzowym celem pokrycia zarodników grzybów biofiltrem (sklejenie i uduszenie) to także domowe zalecenie, gdyż w programie ochrony brzoskwiń nie jest wymieniane.
Opryskiwanie roślin np. wyciągiem z grejpfruta, olejkiem pomarańczowym, czy też miętowym bądź tymolem to także amatorskie porady jakie można znaleźć na różnych forach ogrodniczych, które również można samodzielnie przetestować i się na własnej skórze przekonać czy i jak działają. Podobnie jak sadzenie wokół roślin brzoskwiń choćby nasturcji i czosnku mających rzekomo wpływ na ograniczanie kędzierzowatości liści.
Biorąc pod uwagę choćby analizę różnych opinii w internecie (aktualnie jesteśmy w trakcie badań własnych) można wskazać, że szczególnie hobbyści polecają w ostatnim czasie z domowych sposobów na kędzierzawość liści brzoskwini opryskiwanie roślin: roztworem octu spirytusowego oraz wyciągiem ze skrzypu. Ponadto stosowanie kwasu podchlorawego do dezynfekcji roślin wydaje się ciekawym kierunkiem, ale także wymagającym zbadania.
Stosowanie 3 opryskiwań roślin z drożdży piekarskich przeciwko kędzierzowatości liści brzoskwini w naszych testach zakończyło się całkowitą porażką o czym piszemy TUTAJ.
Inne sposoby profilaktyczne
Obok opisanej ochrony chemicznej (choć miedź zaliczana jest też do metod ekologicznych) wdraża się także i inne sposoby zapobiegania kędzierzowatości. Najważniejsza jest profilaktyka i nic jej nie zastąpi. Trzeba też obserwować pogodę, która to decyduje o tym, kiedy grzyb zaczyna się uaktywniać. Poniżej podajemy dodatkowe zalecenia.
1. Kupując drzewka w szkółce wybierać te odmiany, które hodowcy uważają za mniej podatne na chorobę.
2. Wsadzać rośliny na takich stanowiskach, gdzie będą dobrze się czuły, gdyż wówczas szybciej następuje regeneracja po uszkodzeniach (w tym zbadać pH gleby, nawozić roślinę, jak zachodzi konieczność to podlewać w okresach suszy, można wdrożyć mykoryzę).
3. Można wzmacniać rośliny od wiosny do lata biostymulatorami, które będą ważne zwłaszcza w czasie rekonwalescencji roślin, gdy od nowa wytwarzają liście.
4. Nie czekać do jesieni, lecz gdy od końca wiosny i w lecie widać, że liście uszkodzone przez chorobę opadają to natychmiast je grabić i usuwać, aby jak najmniej zarodników uwolniły do środowiska. Czekanie z tym do jesieni nie ma już sensu, bo zdążą się już z nich uwolnić zarodniki zimujące.
5. Obrywanie porażonych liści ma sens tylko wtedy, gdy jest ich mało. Ogołocenie całej rośliny z liści zanim zacznie się regenerować dodatkowo ją osłabi. Obrywając porażone liście najlepiej to robić wcześnie, zanim na nich pojawi się nalot z zarodnikami. Jest to mechaniczny sposób ograniczania liczby zarodników patogena.
6. Gdy dojdzie do silnego porażenia roślin i deformacji pędów, nie ma co czekać, tylko sekatorem w okresie maja/czerwca usunąć silnie porażone pędy z poskręcanymi liśćmi.
7. W okresie jesieni (a niekiedy późnym latem), zanim opadną jeszcze wszystkie liście na brzoskwini można opryskać całe drzewo, w tym już opadające na ziemię liście 5% roztworem mocznika (50 gram mocznika na 1 litr wody) – mocznik i zawarty w nim azot przyspiesza mineralizację materii organicznej.
Nie obserwujesz roślin? - możesz nie trafić z zabiegami
Należy pamiętać o tym, że gdy się przeoczy obserwację pogody i dojdzie do bardzo wczesnej infekcji pąków przez grzyba, to jest to główna przyczyna tego, że nawet pomimo zabiegów ochronnych pojawiają się objawy chorobowe. Niekiedy zwala się winę na preparaty chemiczne, że są za słabe, ale zwykle problem leży w ustaleniu złego terminu aplikacji. Trzeba zapamiętać, że faza pękania pąka jest kluczowa a termin tej fazy zależy od temperatury w okresie zimy i wiosny.
Niestety, często zabiegi przeciwko kędzierzowatości robi się na zasadzie – co roku robiłem o tej samej porze lub sąsiad robi to ja też robię, pytanie tylko - czy sąsiad obserwuje rozwój pąków czy nie? Samodzielnie trzeba obserwować rośliny we własnym ogrodzie bo nikt tego za nas nie zrobi.