Stonka ziemniaczana żeruje na bulwach ziemniaków
8 września, 2021Strzyżak jelenica czyli latający kleszcz – uciążliwy krwiopijca
26 września, 2021Szerokie zastosowanie mocznika ogrodzie
Mocznik to nawóz azotowy, który ma postać granulek zabezpieczonych środkami antyzbrylającymi. Jest przede wszystkim stosowany nalistnie w postaci roztworu nanoszonego na rośliny opryskiwaczem, ale również może być stosowany posypowo, celem jego pobrania przez korzenie.
Zawiera 46% azotu (N) w formie amidowej, który bardzo dobrze jest pobierany przez liście roślin, o wiele szybciej efektywniej niż przez korzenie. W ogrodnictwie jest wykorzystywany do nawożenia roślin od wiosny (po ruszeniu wegetacji) do lata. Pozwala na szybkie odżywienie roślin azotem, w tym w odróżnieniu od choćby RSM czy też saletry amonowej nie powoduje poparzenia roślin (jeżeli jest stosowany prawidłowo). Mało tego, jego nalistna aplikacja ogranicza jego przechodzenie w formę azotanową, więc nie obciąża środowiska (wody i gleby). O wykorzystaniu mocznika do nawożenia roślin piszemy w oddzielnej publikacji, która jest dostępna TUTAJ.
Mocznik w walce z parchem
Mocznik od wielu lat jest stosowany do nawożenia roślin, ale warto wiedzieć, że jest także wykorzystywany jesienią i bardzo wczesną wiosną, ale tym razem pod kątem profilaktycznej walki z niektórymi chorobami roślin, głównie grzybowymi.
Coraz więcej chorób na drzewach i krzewach owocowych
Choroby roślin, to bardzo ważna grupa organizmów szkodliwych. Jest często niedoceniana, bo nie da się zobaczyć patogenów gołym okiem bez użycia mikroskopów, a czasem specjalistycznej hodowli laboratoryjnej, której zwykły „Kowalski” nie ma szans przeprowadzić. Jako ogrodnicy, choć samych patogenów dostrzec nie możemy, to zauważamy objawy chorobowe na roślinach jakie wywołują, choćby w postaci różnych plam, nekroz, deformacji itp. Gdy mamy wiedzę jakie objawy chorobowe wywołuje dany patogen już wiemy z jakim wrogiem mamy do czynienia.
Roślinom w ogrodzie w szczególności zagrażają grzyby chorobotwórcze. Większość z nich zimuje na opadłych liściach i owocach, w glebie, ale część znajduje się także na pąkach, czy też pod korą lub w mumiach owocowych. Wiosną wznawia się ich cykl rozwojowy, a zarodniki rozpoczynają infekowanie roślin. Dostają się na nie wraz z wiatrem, wodą, cząstkami gleby albo z wykorzystaniem choćby owadów-wektorów (przenosicieli/roznosicieli).
Szczególnie groźne są choroby dla roślin, z których człowiek uzyskuje plony. Z tego powodu są dużym zagrożeniem choćby w sadownictwie. W lata silnego pojawu, patogeny osłabiają rośliny niszcząc ich liście, które jak wiadomo przeprowadzają proces fotosyntezy i wymiany gazowej, przez co te słabiej rosną i gorzej owocują. Niektóre z nich mogą uszkadzać owoce – albo pogarszać ich wygląd, albo w pełni niszczyć.
W ogrodach, w tym na działkach ROD często można spotkać zarówno nowe jak i stare nasadzenia drzew i krzewów owocowych. Jabłonie, wiśnie, czereśnie, śliwy, grusze i szereg innych roślin sadowniczych to wspaniałe rozwiązanie dla miłośników owoców prosto z drzewa. Ich smak, zapach jest często nie do opisania, nie wspominając o przetworach jakie z plonu są wytwarzane. To z tego powodu tak wielu ogrodnikom zależy na utrzymaniu roślin w dobrej kondycji.
Na roślinach sadowniczych pojawia się coraz więcej chorób grzybowych. Na gruszach przykładowo ostatnio coraz więcej jest problemów z rdzą gruszy, parchem gruszy, czy też brunatną plamistością liści. Na jabłoniach może silnie wystąpić choćby drobna plamistość liści jabłoni, parch czy też brunatna zgnilizna drzew ziarnkowych (monilioza), którą spotyka się także i na gruszach. Na czereśniach i wiśniach powszechnie występuje drobna plamistość drzew pestkowych, dziurkowatość liści drzew pestkowych, a liście, pędy i owoce coraz powszechniej poraża sprawca brunatnej zgnilizny drzew pestkowych (moniliozy), która nie omija też choćby śliw, nektaryn czy też brzoskwiń. Chorób grzybowych, ale i bakteryjnych oraz wirusowych roślin sadowniczych jest sporo. Nie z każdymi da się łatwo wygrać, dlatego tak ważna jest profilaktyka.
Lepiej zapobiegać niż leczyć!
Każdy specjalista z zakresu ochrony roślin powie, że tylko łączne zastosowanie wielu metod zapobiegania licznemu pojawowi chorób roślin daje gwarancję, że uda się uzyskać dobrą kondycję roślin, a tym samym dobre plony. To z tego powodu tak ważne jest wdrożenie (o ile się tego jeszcze nie zrobiło) metod niechemicznych, które zapobiegają nadmiernemu namnażaniu się w ogrodzie patogenów. Z tego powodu jako DIONP tak mocno zachęcamy do tego, żeby w przydomowych sadach grabić liście spod drzew i je kompostować, aby usuwać chore części roślin, kupować tylko zdrowe sadzonki, przerzedzać korony celem lepszego doświetlenia rośliny i jej przewietrzenia, strącać i niszczyć mumie owocowe. Prosimy często o to, aby racjonalnie nawozić rośliny nawozami w oparciu o to, czego w glebie brakuje (czyli trzeba robić co pewien czas analizy gleby), a także, aby sprawdzać regularnie pH gleby, które wpływa na kondycję roślin. W późniejszym czasie można wdrożyć stosowanie różnych biostymulatorów, czy też biologicznych środków ochrony roślin, jeżeli takowe są zarejestrowane, a ochrona chemiczna zawsze musi być ostatecznością, gdy metody ekologiczne sobie nie poradzą.
Mocznik i jego zastosowanie w ograniczaniu źródeł infekcji nie tylko parcha
Jak już wspomniano wiele patogenów (w tym parch) zimuje w materii organicznej (liście, owoce) jaka opada z roślin pod koniec okresu wegetacji. Ogrodnik powinien oczywiście tą materię organiczną zbierać i przenosić na kompost. To najprostszy, ekologiczny sposób ograniczania chorób roślin. Ponieważ jednak zarodniki grzybów są mikroskopijne, to z kompostowników mogą migrować z powrotem (dzięki choćby wiatrowi) na rośliny żywicielskie i ponownie pojawi się choroba na dużą skalę, jeżeli pogoda będzie sprzyjała jej rozwojowi. Można temu przeciwdziałać za pomocą mocznika.
Użycie 5% roztworu mocznika pozwala bez zastosowania typowych chemicznych środków ochrony roślin ograniczać rozwój grzybów, a w szczególności parcha. Jesienne zabiegi roztworem mocznika są często stosowane w profesjonalnych sadach towarowych właśnie do walki z parchem czy to grusz, czy jabłoni, czy też choćby brzoskwiń. Połączone z usuwaniem liści spod drzew pozwalają niekiedy ograniczyć pojaw parcha nawet o 90%. To bardzo dużo, jak na tak prostą metodę.
Choć mocznik pozwala ograniczać zwłaszcza parcha, to dzięki sprzyjaniu pożytecznym drobnoustrojom pozwala także ograniczać pojaw innych patogenów.
Mocznik nie jest środkiem ochrony roślin - ma inne zadanie do wykonania
Opryskiwanie roślin mocznikiem nie powoduje, że azot w nim zawarty niszczy obecne na liściach, pędach, czy też w mumiach owocowych zarodniki grzybów (np. parcha). Kto tak myśli, jest w błędzie. Mocznik to azot, a azot to cenny pierwiastek, który sprzyja rozwojowi drobnoustrojów (głównie bakterii saprofitycznych), które znacząco przyspieszają proces rozkładu tkanek roślin. Co zatem mocznik powoduje? Ano to, że obecny w tkankach rośliny grzyb traci miejsce zimowania – liść się szybko rozkłada, a nie każdy patogen jest w stanie przezimować w glebie. Poza tym w takim rozkładającym się liściu/owocu zachodzą różne procesy metaboliczne, które również mogą działać negatywnie na znajdujące się na nich patogeny. Dzięki użyciu mocznika szybciej ulega proces humifikacji resztek roślinnych dzięki wszechobecnym drobnoustrojom saprofitycznym.
Jeżeli zatem dany patogen zimuje w martwej materii organicznej, to mocznik przyśpieszając jej rozkład pozbawia je miejsca zimowania – dotyczy to parcha, ale i wielu innych patogenów występujących na różnych roślinach.
W kompostowniku dzieją się podobne cuda i azot też jest tu ważny
Nieraz się słyszy od ogrodników hasło „to tylko kompostownik” albo „sterta resztek”, ale jakby się zagłębić w procesy jakie w nim zachodzą to można być pod wrażeniem siły Matki Natury, która cały czas dba o to, żeby w przyrodzie następował obieg materii i przepływ energii. Dba o to, żeby to co z pozoru martwe znowu weszło w obieg i odrodziło się w nowej formie. Tak się dzieje choćby z materią organiczną, która z pozoru martwa stanie się pod wpływem różnych procesów składnikiem do rozwoju nowego życia. Azot ma tu duże znaczenie.
Chyba każdy ogrodnik spotkał się gdzieś z opinią, że chcąc przyspieszyć tworzenie się kompostu to warto stosować różne kompostery. I słusznie, gdy te kompostery zawierają specjalnie dobrane mikroorganizmy poprawiające sam proces kompostowania i pomagające innym organizmom np. dżdżownicom to szybko można uzyskać wspaniałe podłoże ogrodnicze. Słuszne jest też działanie polegające na stosowaniu szczepionek kompostowych, czyli wkładania do nowego kompostu niewielkiej ilości już gotowego podłoża – jest w nim dosłowna bomba cennych mikroorganizmów, które nowy kompost „rozruszają”. Ale słuszne i prawdziwe jest też to, że do tworzącego się kompostu warto co pewien czas dorzucać azot, choćby w postaci roztworu mocznika. Ten azot służy właśnie po to, żeby te cenne mikroorganizmy zintensyfikowały procesy przerobu roślin. Zachodzi dokładnie tu taki sam proces jak po opryskiwaniu drzewek. Kompost ma jednak bardzo ważną rolę do spełnienia – podczas procesu rozkładu materii organicznej wydziela się energia cieplna. Kompost staje cię ciepły i to bardzo dobra informacja, bowiem temperatury jakie panują wewnątrz kompostu mogą dezaktywować niektóre grzyby i bakterie wywołujące choroby roślin.
To z tego powodu zaleca się, aby liście i opadłe owoce po opryskiwaniu ich mocznikiem przenosić na kompost. Tam następuje dalszy etap unieszkodliwiania patogenów.
W jakim terminie opryskiwać drzewa i krzewy roztworem mocznika?
Zwykle w ogrodach mamy różne gatunki i odmiany roślin. Z tego powodu w różnym czasie następuje zrzucanie liści przed zimą. Procesu opryskiwania roślin mocznikiem nie należy wykonywać zbyt wcześnie, gdyż to może zadziałać odwrotnie i rozbuja wegetację, co jest niepożądane przed zimowym spoczynkiem. Przyjmuje się, że jesienne opryskiwanie roślin należy wykonać wówczas, gdy dopiero zaczyna się jesienne opadanie liści, ale gdy jeszcze 95% z nich jest na roślinie. Ważne jest to, żeby w czasie zabiegu były aktywne połączenia pomiędzy ogonkami liściowymi, a pędem drzewa na jakim są. Gdy w tym okresie wykona się zabieg to w przypadku parcha skuteczność ograniczania jego zarodników workowych w kolejnym roku może sięgnąć nawet 97%. To jest gigantyczny sukces pokazujący jak to jest ważne. Im później wykona się zabieg, czyli im mniej liści będzie na roślinie, tym ta skuteczność zabiegu spada. Oczywiście, jeżeli zabieg wykona się na bezlistne rośliny to też jakaś tam skuteczność będzie, ale warto to robić wcześniej.
Trzeba również pamiętać o tym, żeby zabieg wykonać dokładnie – opryskać liście od dołu i góry, w tym pędy, a także te liście i owoce jakie opadły na glebę. Najlepiej stosować dyszę w opryskiwaczu, która daje oprysk drobnokroplisty, ewentualnie średniokroplisty.
Z uwagi na wspomniane nierównomierne zrzucanie liści przez gatunki drzew i krzewów jakie są w ogrodzie warto zabiegi wykonywać w cyklach dobranych pod konkretne rośliny. U jednych roślin już w drugiej połowie września można wykonać zabieg, a u innych będzie to dopiero październik, czasem listopad (ale rzadziej). Nie opryskuje się tych roślin (odmiany późne), które mają na sobie jeszcze owoce. Trzeba odczekać aż dojrzeją, zebrać je i jak najszybciej ten zabieg zrobić zanim drzewo szybko zrzuci liście.
W jakich godzinach i przy jakiej pogodzie wykonywać zabieg?
Zabieg roztworem mocznika powinno się wykonywać na roślinach, które nie cierpią na niedobór wody w glebie. Gdy jest susza lepiej rośliny podlewać regularnie przez kilka dni i dopiero wówczas przeprowadzić opryskiwanie roślin. Nie powinno się mocznika aplikować w ciągu dnia, gdy są wysokie temperatury i silna operacja słoneczna. Opryskujmy najlepiej rośliny wieczorem, ewentualnie w pochmurne dni.
Jesienny czy wiosenny zabieg mocznikiem przeciwko chorobom roślin?
Zwykle wystarczający jest jesienny zabieg, ale gdy chcemy jak najbardziej ograniczyć pojaw chorób roślin (głównie parcha) to warto bardzo wczesną wiosną, gdy rośliny jeszcze nie uaktywniają się po zimie wykonać drugie opryskiwanie roślin. Zarówno to jesienne jak i wiosenne nie wpływa negatywnie na pąki liściowe i kwiatowe, w tym na przezimowanie roślin. Przy wiosennym zabiegu można zwiększyć stężenie mocznika z 5 do 7% jeżeli w ogrodzie był problem z chorobami drzew.
Jaką dawkę mocznika zastosować?
Jak wspomniano zaleca się stosować mocznik w stężeniu 5%. Niekiedy do wiosennego zabiegu zwiększa się to stężenie do 7%. Obliczenie dawki jest banalnie proste, w tym mocznik szybko się rozpuszcza, zwłaszcza w ciut cieplejszej wodzie (nie stosować wody gorącej).
W celu uzyskania stężenia 5% wsyp 50 gram mocznika na 1 litr wody lub 0,5 kg mocznika na 10 litrów wody. Gdy potrzebujesz na wiosnę stężenia 7% to zwiększasz dawkę mocznika do 70 gram (na 1 litr wody) lub 700 gram/10 litrów wody.
Pamiętaj, że roztwór mocznika należy użyć natychmiast po jego zrobieniu. Nie należy go przechowywać na później.