Rwana rozsada z „gołym” korzeniem – sprawdza się przy części roślin, przy innych nie
9 lutego, 2023Kiedy przycinać trawy ozdobne?
19 marca, 2023Podkiełkowywanie czy jednak tylko pobudzenie?
Ziemniaki (kartofle, pyry, grule) coraz częściej są uprawiane na działkach ROD, w ogrodach przydomowych na grządkach warzywnych, rabatach podniesionych, ale i w pojemnikach lub w workach na tarasach i balkonach. Niektórzy uprawiają ziemniaki także w tunelach i szklarniach. Uprawa ich nie jest trudna, choć są lata, że choroby i szkodniki dają o sobie znać. Do tego kwestie pogodowe dochodzą, a zwłaszcza susze. Tak czy siak miło widzieć, że coraz więcej z nas ziemniaki próbuje uprawiać w swoich ogródkach.
Dostajemy od Czytelników zapytania o podkiełkowywanie ziemniaków celem przyśpieszenia ich rozwoju. Można to robić jak najbardziej, ale też nie zawsze jest to potrzebne. W naszym ogrodzie część ziemniaków podkiełkowujemy, inne pobudzamuy, aby szybciej uzyskać wiosną młode ziemniaczki, ale pozostałe sadzimy bez tego procesu.
Trzeba wiedzieć, że podkiełkowywanie jest czymś innym niż pobudzanie. Z naszej praktyki wynika, że większość hobbystów pobudza tylko bulwy, a nie podkiełkowuje w pełnym tego słowa znaczeniu.
Czym zatem jest podkiełkowywanie?
Podkiełkowywanie to proces polegający na stymulacji bulwy do rozwoju kiełków z uśpionych oczek, które na bulwach się znajdują. Z każdego oczka powinien wyrosnąć kiełek. Nie zawsze oczywiście tak jest, ale po to są te oczka. Jest to proces wymagający więcej pracy i czasu w odróżnieniu od pobudzania.
Podkiełkowywanie jest dobrym rozwiązaniem w okresach chłodniejszych wiosen, bo dzięki niemu rośliny szybciej rosną, zwłaszcza, gdy dodatkowo stosujemy okrywy z włókniny w okresach mocniejszego spadku temperatur. Dzięki temu procesowi zyskujemy zwykle około 10-15 dni szybciej wschody aniżeli przy sadzeniu „zwykłych” bulw. Ponadto w niektórych regionach już od wiosny pojawia się problem suszy, zwłaszcza na glebach lekkich jest szybciej zauważalny. Podkiełkowywanie pozwala zatem roślinom skorzystać z tych zasobów wody, które pozostają po zimie. Szybciej rozwinięty system korzeniowy ma też szansę na lepszy rozwój i wykorzystanie składników pokarmowych.
W trakcie przygotowywania się do zabiegu pędzenia sprawdzamy zdolność kiełkowania bulw jakie mamy z poprzedniego roku lub które aktualnie kupiliśmy. Podkiełkowywanie pokaże nam (coś na wzór podkiełkowywania nasion) czy bulwa żyje i wytwarza kiełki. Przy okazji segregujemy bulwy na zdrowe i chore. Te z pleśnią, pokryte silnie parchem, gnijące bądź podziurawione przez szkodniki powinniśmy wyrzucić. Ograniczamy w ten sposób porażenia kiełków zarazą ziemniaka, rizoktoniozą, alternariozą i czarną nóżką. Nie powinno się sadzić chorych roślin, bo w ten sposób sami sobie problem w ogrodzie tworzymy – sprowadzamy choćby sprawców chorób do własnej gleby. Sadzimy wyłącznie zdrowe bulwy. Wybierajmy te średniej wielkości, nie za małe ani nie za duże. Bulwa jest przez pewien czas materiałem zapasowym z którego korzysta młoda roślina, zatem powinna mieć wystarczająco dużo pokarmu.
Podkiełkowywanie hobbystyczne polega na tym, że wybrane sadzeniaki przenosimy do widnego miejsca. Najlepiej, aby było to światło słoneczne, choć obecnie używa się też lamp wegetacyjnych. Może to być choćby parapet okienny, widny pokój, a także choćby tunel bądź szklarenka (nie musi być ogrzewana, ale nie można dopuścić do przemrożenia bulw, bo wówczas zamrą). Bulwy można umieścić na tacy, w skrzynce, niektórzy hobbyści umieszczają je choćby w wytłaczankach po jajkach. Robi się to zwykle u hobbystów 4-5 tygodni przed planowanym sadzeniem, ale to zależy od wczesności odmiany - te na szybki zbiór podkiełkowuje się dłużej niże te o dłuższej wegetacji.
Podkiełkowywanie polega na doświetlaniu bulw przez 10-12 godzin dziennie w temperaturze około 15 stopni Celsjusza, a dodatkowo w warunkach wysokiej wilgotności (około 85%). Podwyższenie temperatury do 19-20 stopni znacząco przyspiesza cały proces. Bulwy rozkłada się jako jedna warstwą, ale można je też układać warstwowo (2-4 warstwy), ale światło musi do nich docierać. Część hobbystów (my do nich też należymy) bulwy układa jedną warstwą na 0,5-1 cm warstwie żółtego piasku, który nam pozwala nieco wilgoć dłużej utrzymać. Nie może to być jednak piach zalany wodą. Ma być wilgotny, ale nie zalany. Bulwy ma swobodnie też owiewać powietrze. Niektórzy stosują dodatkowo okrywy z agrowłókniny lub folii celem utrzymania ciepła ale i wyższej wilgotności powietrza. Zwykle prowadzi się regularne zraszanie bulw wodą - nie można doprowadzić do ich przesuszenia.
Kiełki wyrastające z bulw powinny mieć do 2-3 cm długości przy hobbystycznym pędzeniu. Pod wpływem światła uaktywniają się barwniki roślinne np. zielony chlorofil. Zbyt długie pędzenie, zwłaszcza przy zbyt słabym świetle może powodować nadmierny wzrost kiełków do kilku centymetrów (np. 8-12 cm), co z kolei będzie wymagało ostrożności przy wsadzaniu ich do gleby, tak aby się nie połamały, bo zwykle stają się bardzo kruche. Wyłamane kiełki z otwartą raną po wsadzeniu do gleby mogą być łatwiej porażane przez patogeny odglebowe.
A może tylko pobudzić?
Pobudzenie czasami samo wychodzi, gdy w cieple w domu lub w piwnicy zaczynają sadzeniaki wypuszczać kiełki. Do pobudzenia oczywiście podwyższona wilgotność powietrza jest wskazana i aby było dość ciepło, czyli wystarczy 10-15 stopni Celsjusza, ale nie trzeba tu dostępu do światła. Bulwy pędzi się krótko, bo zwykle 2-3 tygodnie. To jeden z najprostszych sposobów, dlatego wielu hobbystów z tego jednak korzysta zamiast podkiełkowywania w świetle. Do gleby wsadza się bulwy z kiełkami mającymi do 0,5-1 cm, które nie są tak podatne na złamanie. Przy pędzeniu wschody zwykle są szybsze do około 4-7 dni w porównaniu do sadzenia bulw bez uaktywnionych kiełków.
Każdy zatem ogrodnik może podjąć decyzję czy pobudza czy jednak podkiełkowuje bulwy. W dobie różnych anomalii pogodowych czasem warto jednak pobudzić kiełki do rozwoju, aby wzmocnić rośliny w pierwszych miesiącach uprawy. U nas hobbystów areał uprawowy jest zwykle niewielki, zwykle obsadzany w 100% ręcznie, zatem warto rozważyć takie działania.
Miłośnikom uprawy ziemniaków polecamy także inne materiały o tej roślinie na naszej stronie, choćby wywiad z dr Michałem Noworólem, który jest chyba jednym z największych pasjonatów uprawy i testowania różnych odmian ziemniaków w Polsce – wywiad dostępny TUTAJ. Ponadto warto zobaczyć naszą kolekcję odmian, którą prowadziliśmy w ramach współpracy z Panem dr Michałem Noworólem - TUTAJ.