![](https://www.dionp.pl/wp-content/uploads/2020/09/P8150840-1-scaled.jpg)
Robaczywe owoce są zdrowe bo niepryskane?
18 września, 2020![](https://www.dionp.pl/wp-content/uploads/2020/11/PA260253-1-scaled.jpg)
Kompostownik z palet – proste, tanie a skuteczne
12 listopada, 2020Po co przekopujemy grządki na zimę w ogrodzie?
Gleba to warsztat pracy każdego ogrodnika i rolnika. Od jej jakości zależy to, czy rośliny jakie uprawiamy będą w dobrej formie, w tym zdrowe, a także jakie plony wydadzą.
Tematem dyskusyjnym jest to, czy powinno się na grządkach (w tym szklarniach/tunelach amatorskich) z roślinami jednorocznymi wykonywać jesienne przekopywanie gleby? Stanowisko DIONP w tej materii jest jasne – tak, gdyż małych grządek warzywnych na działkach ROD, czy w ogrodach przydomowych nie powinniśmy traktować jak dużych pól rolniczych prowadzonych w tzw. uprawie bezorkowej. To jest zupełnie inny świat.
Odpowiednikiem orki w małym ogrodnictwie, jest właśnie przekopywanie gleby. Oczywiście należy mieć świadomość, że wdrażane są już w amatorskim ogrodnictwie tzw. uprawy zerowe, czyli rośliny (głównie warzywa jednoroczne) uprawia się bez przekopywania gleby (ewentualnie z lekkim wzruszeniem jej w miejscu siewu/sadzenia, ale obecnie nie jest to sposób powszechny, w tym nie każdy gatunek rośliny dobrze zaplonuje. Takie sposoby często wdraża się w uprawie roślin tworzących długie pędy, które same tworzą warstwę ograniczającą chwasty, choćby wykorzystuje się różne dyniowate.
Osobną kwestię stanowią grządki podwyższane, na których część ogrodników dokonuje przekopywania wierzchniej warstwy podłoża, ale pozostała część już nie. Wiele zależy od tego jaka jest w nich gleba. Głównie w takich grządkach jest gleba lekka, żyzna, więc wystarczające jest tylko lekkie wzruszanie wierzchniej warstwy.
Na amatorskich grządkach warzywnych, kwietnych, czy w uprawie pod osłonami uprawia się wiele gatunków roślin (kilkanaście, czasem kilkadziesiąt). Są to miejsca specyficzne, które powierzchniowo istotnie różnią się od pól rolniczych i od wieloobszarowych pól ogrodniczych.
W małym ogrodnictwie przekopywanie grządek przed zimą spełnia wiele pozytywnych funkcji, do których należy:
Należy pamiętać, że nie powinno się przesądzać z zabiegami mechanicznymi gleby. Zbyt częste, zbyt głębokie przekopywanie gleby może redukować ilość próchnicy, a także liczebność mikroorganizmów oraz choćby znanych dżdżownic. Poza tym źle zaplanowane przekopywanie grządek może sprzyjać erozji gleby, w tym nadmiernie ją przesuszać. Szczególnie zatem należy uważać jeżeli ktokolwiek decyduje się na przekopywanie głębokie gleby w okresie wiosny, które coraz cześciej zaczynają się od suszy i wysokich temperatur. Gdy nie ma problemów z zagrożeniami chorób i szkodników, w tym ze zbytnim zbiciem gleb, warto wdrażać różne ściółki organiczne, w tym płytkie wzruszanie gleby tak, aby budować warstwę próchniczną.
Dlaczego warto przekopywać grządki?
Struktura gruzełkowata gleby
Dżdżownice - ważny element żywej gleby
Przekopywanie grządek ogranicza organizmy szkodliwe
Przekopywanie gleby to jeden z najstarszych zabiegów mechanicznych gleby wykorzystywany przez człowieka. Jest to czynność w dużej mierze o znaczeniu fitosanitarnym, czyli takim, która ogranicza stosowanie chemicznych środków ochrony roślin, których użycie w ogrodnictwie hobbystycznym powinno być jak najmniejsze. Ktokolwiek analizował programy ochrony roślin dla użytkowników nieprofesjonalnych (działkowcy, ogrodnicy przydomowi) wie, że ilość dostępnych rozwiązań jest mała, także pod kątem biopreparatów. Takim ogrodnikom-hobbystom nie wolno zgodnie z prawem skorzystać z wielu rozwiązań dla profesjonalistów, dlatego też tak ważne są wszelkie działania niechemiczne pozwalające ograniczać negatywny wpływ choćby organizmów szkodliwych na uprawiane rośliny. Przekopywanie grządek, jest więc w ogrodnictwie amatorskim bardzo ważną czynnością i powszechnie stosowaną.
Niechemiczne ograniczanie chwastów
Każda roślina rosnąca na grządkach (w tym pod osłonami) ma wokół siebie konkurencję w postaci chwastów. Konkurują one z nią o stanowisko, wodę, światło oraz o składniki pokarmowe jakie są w glebie, w tym, które ogrodnik wnosi np. za pomocą nawozów organicznych bądź mineralnych. Warto również wiedzieć, że na niektórych chwastach (w tym na ich korzeniach) zimują i rozwijają się niektóre patogeny, ale także i szkodniki. Chwasty mogą dodatkowo przyciągać na grządki niektóre migrujące gatunki.
Trzeba pamiętać, że czym innym są grządki na których uprawia się rośliny jadalne, a czym innym są naturalne siedliska bez ingerencji człowieka, które się tworzy celem ochrony przyrody. Nie powinno się mieszać tych dwóch rzeczy, bo mają do spełnienia różne funkcje. Mówienie, że grządki warzywne powinny być pozostawione samym sobie, bez jakiegokolwiek zwalczania chwastów jest pewnym nieporozumieniem i niezrozumieniem tematu po co się w ogóle uprawia rośliny jadalne w ogrodzie i wydaje duże pieniądze choćby na zakup materiału siewnego.
Jeżeli ogrodnik nie ograniczałby (głównie mechanicznie) większości chwastów, to z niektórych roślin wrażliwych na konkurencję nie udałoby się zebrać plonu. Trzeba jednak wiedzieć, że nie zawsze udaje się utrzymać chwasty w ryzach. Często mocno się rozrastają, zdążą zakwitnąć i wydają nasiona, które następnie opadają na powierzchnię gleby. Te nasiona mogą przetrwać w glebie do kilku, kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu lat bez utraty zdolności kiełkowania. Nasiona chwastów mają wysokie zdolności przetrwania. Część chwastów tworzy w glebie silne rozłogi, które zapewniają im szanse na przetrwanie, albo też silne korzenie spichrzowe mające długość kilkudziesięciu centymetrów. Ich większa obecność na grządkach mocno utrudnia pielęgnację roślin, ale i ogranicza ich rozwój. Przekopywanie grządek przed zimą pozwala zatem z jednej strony przykryć glebą część nasion ograniczając częściowo szansę rozwoju niektórym gatunkom (nie każde nasiono wykiełkuje z większej głębokości), ale dodatkowo wydobywa na powierzchnię choćby rozłogi i korzenie spichrzowe, które można ręcznie zebrać i usunąć ze stanowiska. Bez udziału zatem środków chemicznych można poprzez zabieg w 100% mechaniczny ograniczać część chwastów, choć nie da się ich wyeliminować całkowicie, co jest nierealne.
Uzupełnieniem ekologicznego ograniczania zachwaszczenia na grządkach uprawnych oraz w uprawach pod osłonami może być choćby wiosenne przyśpieszanie kiełkowania chwastów za pomocą ciemnej tkaniny/folii o czym informujemy TUTAJ, ale także jest to choćby wdrożenie ściółkowania, zwłaszcza ściółek organicznych oraz biodegradowalnych tkanin.
Szkodniki ukrywają się w glebie i na resztkach roślin
Dla każdego ogrodnika dużym wyzwaniem są szkodniki glebowe. Są to gatunki uciążliwe, trudne do ograniczania, a to głównie dlatego, że większą część lub nawet całe swoje życie spędzają pod ziemią, gdzie są niewidoczne dla oka ludzkiego. Wiele działa pod osłoną nocy, a ogrodnik dopiero rankiem obserwuje jakie szkody wyrządzają. Gleba jest dla nich schronieniem, ale i miejscem życia, a przebywając w niej żywią się podziemnymi bądź nadziemnymi częściami roślin. Część gatunków jest niestety wielożerna (polifagi), co oznacza, że nie mają preferencji co do gatunku rośliny – zjadają większość upraw jaka stanie im na drodze. Do szkodników glebowych zalicza się choćby różne nicienie, skoczogonki, larwy niektórych chrząszczy, muchówek i motyli (np. drutowce, pędraki, lenie, śmietki, rolnice), ale także gleba jest schronieniem choćby dla ślimaków oraz gryzoni. Są takie gatunki, które w glebie żyją przez okres kilku lat i jej nie opuszczają, więc co roku są problemem. Najlepszym przykładem są tu drutowce i pędraki, których stadia larwalne niekiedy trwają do 4-5 lat. Gleba, a także znajdujące się na niej resztki roślinne są także często tymczasowym schronieniem dla gatunków typowo nalistnych. W glebie na okres zimy pozostawiają jaja, larwy bądź chronią się tam formy dorosłe, a wiosną opuszczają te zimowiska. Najczęściej takie gatunki albo znajdują się na resztach roślin leżących na glebie, albo w płytkiej warstwie podłoża. Przekopanie grządek na których problemem były szkodniki (glebowe i część nalistnych) pozwala z jednej strony wydobyć te ukryte głębiej na powierzchnię (w tym je wypłoszyć jak np. gryzonie), a z drugiej strony przykryć podłożem te co były na samej górze, przez co wiosną będą miały utrudnione migrowanie ku powierzchni. Bardzo dobrym kierunkiem w ekologicznym ograniczaniu pojawu szkodników na grządkach jest ich zbieranie w trakcie przekopywania grządek. Częściowo pomagają nam choćby ptaki, ale część gatunków można samodzielnie zebrać i mechanicznie zniszczyć np. drutowce, pędraki, rolnice, jaja i osobniki ślimaków.
Patogeny są wszędobylskie
Ktokolwiek interesował się problematyką patogenów wywołujących choroby roślin ten wie, że ich stadia przetrwalnikowe (zarodniki lub grzybnia) mogą zimować albo w glebie, albo na chwastach lub roślinie uprawnej, jeżeli ta jest np. byliną lub wieloletnią, albo na resztkach pożniwnych albo na porażonym materiale siewnym. Patogenów niestety nie widać gołym okiem, dlatego obserwujemy dopiero uszkodzenia jakie powodują. Gdy na grządkach pojawia się problem chorób roślin, to trzeba wiedzieć, że ich stadia zimujące opadają na glebę, albo pozostają na fragmentach zamarłych tkanek (w tym niektóre na korzeniach). Nawet bardzo dokładne zebranie resztek pożniwnych (które polecamy każdorazowo wykonywać) nie spowoduje, że uda się wszystko usunąć, gdyż mikro-fragmentów tkanek nie widać. Dzięki zatem przekopaniu grządek przysypuje się glebą część patogenów, która wiosną będzie miała już ograniczoną możliwość migracji i opanowania nowych roślin. Tu trzeba jednak pamiętać o jednej zasadzie – należy wdrożyć zmianowanie, czyli nie uprawiamy przez kilka lat tego samego gatunku rośliny na tym samym miejscu, w tym należy z gleby wcześniej usunąć resztki korzeni, owoców, łodyg i liści z tych roślin uprawnych jakie były porażone przez patogeny. To jest choćby ważne przy ograniczaniu tych patogenów, które powodują różne zgnilizny i zgorzele podziemnych części roślin. Co nam bowiem po przekopaniu grządek, skoro w glebie pozostaną niewyciągnięte fragmenty korzeni/bulw/kłączy roślin jaskie uprawialiśmy na których one zimują? Obecne zimy, których prawie już nie ma, nie są już gwarantem, że pogoda skutecznie patogeny ograniczy.
Przyśpieszanie rozkładu materii organicznej - byle nie kopać bardzo głęboko
Po uprawie roślin na grządkach (w tym pod osłonami) na powierzchni gleby pozostają resztki roślin. Jest ich dużo, jeżeli dodatkowo stosowano pod rośliny jednoroczne ściółki roślinne np. ze słomy, siana, trawy, zrębek, trocin itd. W naszym materiale o odkażaniu szklarni, który jest dostępny TUTAJ, wskazaliśmy, że na takich resztkach mogą być patogeny i szkodniki. Jest to jednak cenna materia organiczna, którą warto wykorzystać – albo zebrać i przekompostować, albo pozostawić w glebie w miejscu jej dotychczasowego występowania. Rozkład materii organicznej powinien odbywać się w warunkach wilgoci, przy współudziale mikro i makroorganizmów, w tym nicieni, grzybów, bakterii, ale także szeregu owadów, czy też wszystkim doskonale znanych dżdżownic. W ostatnich latach jest coraz więcej problemów z wodą w glebie z powodu braku śnieżnych zim, zatem materia organiczna pozostawiona na powierzchni wolniej się rozkłada, w tym często jest rozwiewana przez silne wiatry. Celem przyśpieszenia procesu rozkładu resztek warto je przekopać i przemieszać z glebą, co ułatwi organizmom stopniowe jej rozkładanie. Dodatkowo można zastosować różne biopreparaty przyśpieszające rozkład materii organicznej, choćby dostępne TUTAJ.
Mając gleby gliniaste, zbite, podmokłe, czy też okresowo zalewane trzeba jednak pamiętać, aby resztek roślinnych nie przykrywać zbyt dużą warstwą ciężkiej gleby, gdyż można wówczas stworzyć warunki beztlenowe, a to nie będzie sprzyjało rozwojowi wielu pożytecznych organizmów, które odgrywają ważną rolę w procesach próchnicotwórczych. W warunkach ograniczonego dostępu tlenu, tkanki roślin mogą zacząć gnić, w tym będą się wydzielały charakterystyczne zapachy zgnilizny. To jeszcze nie jest może uciążliwe, ale może się zdarzyć, że w glebie będzie duża ilość bakterii beztlenowych, które w nadmiarze mogą wytwarzać substancje fitotoksyczne dla roślin choćby amoniak. Gdy w kolejnym roku wysiejemy lub wysadzimy na takich glebach nowe rośliny, to może się zdarzyć, że gdy ich korzenie dotrą do tych niższych warstw gleby, gdzie są substancje fitotoksyczne, to będą wolniej rosły, mogą żółknąć, a w ekstremalnych sytuacjach zamierać. Problem ratuje obecność dżdżownic w glebie i innych organizmów, których kanały napowietrzają profil glebowy. Gdy z upływem lat gleba wzbogaci się w większą ilość materii organicznej, to już taki problem staje się mniej dokuczliwy, gdyż rozluźnienie struktury gleby przez obecność w niej humusu poprawia i przewietrzanie, ale i stwarza lepsze warunki dla życia glebowego.
Jeżeli w trakcie przekopywania grządek wykopie się choćby resztki korzeni warzyw korzeniowych, ale także i kapustowatych, to warto je wyciągać i kompostować, co ograniczy ewentualne zagrożenie chorobami w kolejnym roku. To samo, gdy na glebie są opadłe owoce np. pomidorów, papryki – warto je usunąć, a nie zostawiać w glebie.
Napowietrzenie gleb ciężkich, zlewnych, podmokłych
Ogrodnicy borykający się z problemem ciężkich gleb, w tym podmokłych często wskazują, że rośliny w takich miejscach słabiej rosną – są małe, często żółkną i zasychają. Bardzo zwięzłe gleby, gliniaste, mokre, to z jednej strony pewien atut w okresach suszy, gdyż o wiele lepiej zatrzymują wodę w porównaniu do gleb lżejszych, ale z drugiej strony są ciężkie w uprawie. Dodatkowo jak grządki znajdują się w wszelkich zagłębieniach terenu, w pobliżu wylewających rowów melioracyjnych itp. to pojawia się problem przyduszenia roślin. Woda wypiera bowiem powietrze z gleby. Niekiedy spacerując po takich grządkach słychać wręcz sączenie się wody pod butami, a gdy jest z kolei sucho to gleba zamienia się niemal w „skałę”. Część osób również wskazuje, że w takich glebach jest mało lub prawie brak dżdżownic. To z jednej strony jest problem braku materii organicznej w glebie, która by ją rozluźniała, ale w takich miejscach może być problem z małą zawartością tlenu w glebie, co też wpływa na mniejszą aktywność organizmów. Warto zatem na takich stanowiskach przekopywać grządki na jesień, ale dodatkowo ubogacać je w materię organiczną np. z nawozów zielonych, kompostu, czy obornika. Można też zastosować minerały rozluźniające podłoże (w tym gromadzące nadmiar wody) np. perlit, zeolit, wermikulit o czym piszemy TUTAJ. Z upływem kilku lat można problem małej ilości powietrza w glebie wyeliminować, a celem uchronienia rabaty przed zalaniem wykopać mały kanał zbierający nadmiar wody. Rozluźnienie gleby na takich stanowiskach i wzbogacenie ich o materię organiczną przyczyni się do pojawu większej ilości organizmów glebowych, w tym dżdżownic, chrząszczy biegaczowatych, kusakowatych itp.
Struktura gruzełkowata gleby
Osoby mające grządki założone na glebach ciężkich, gliniastych z utęsknieniem wyczekują takich zim, które sprawią, że na ich glebach, wiosną pojawi się struktura gruzełkowata. Ona powstaje wówczas, gdy grządki przekopie się przed zimą, a w zimie pojawi się mróz lub przymrozek. Nie potrzeba wsilnego mrozu, aby woda zawarta w glebie (pomiędzy jej cząsteczkami) zmieniła swój stan skupienia z ciekłego na stały. Wszyscy wiemy, że jak woda zamienia się w lód, to rozsadza materiał, w którym się znajduje - to zjawisko jest akurat bardzo pożądane w naszym ogrodniczym świecie, zwłaszcza u tych z nas, którzy mamy gleby ciężkie – tak powstaje struktura gruzełkowata. Gruzełki to nic innego jak fragmenty gleby o różnej wielkości od kilku do kilkunastu milimetrów, zwykle o nieregularnym kształcie. Po dotyku rozsypują się i nie kleją ze sobą. Po rozgarnięciu grabkami pomiędzy nimi utrzymuje się woda i powietrze, a to jest kluczowe w okresie wiosennego siewu i sadzenia. W takich warunkach lepiej też rozwijają się różne mikroorganizmy glebowe korzystające z tlenu, a to zwiększa nam życie glebowe. Pamiętajmy jednak o tym, że w późniejszym czasie dochodzi do ubicia się podłoża, więc gruzełki zanikają i trzeba jesienią od nowa powtórzyć zabieg przekopywania.
Glebę można uczynić żyzną, ale wymaga to czasu i pracy
Gleba jak już wielokrotnie wspominaliśmy musi być żyzna i tętnić bogactwem życia mikro i makrobiologicznego. Nie zawsze tak jest, ale nie zawsze jest to wina człowieka. Oczywiście, część nieodpowiedzialnych działań rolnika i ogrodnika prowadzi do jej degradacji, ale są i gleby niejako „gorsze z natury” do uprawy niektórych roślin. Z czego to wynika? Wszyscy wiemy, że mamy w Polsce gleby o różnej przydatności rolniczej. To choćby z tego powodu zostały one podzielone na klasy bonitacyjne I-VI. Każdy raczej wie, że najlepsze pod kątem uprawy szerokiej gamy roślin są pierwsze dwie klasy tj. I i II, których za wiele w kraju nie ma.
Różna przydatność gleb do uprawy roślin to skutek procesów geologicznych jakie miały miejsce na przestrzeni dziejów ziemi, acz człowiek ma już wiedzę i możliwości, aby czynić glebę żyźniejszą, co wymaga oczywiście lat pracy, ale kluczową role odgrywa tu budowanie warstwy próchnicy, która odgrywa kluczową rolę w zwiększaniu żyzności, utrzymywaniu wody, w tym jest miejscem gromadzenia się życia w skali mikro i makro.
Walka o próchnicę i życie biologiczne w glebie
Jak już wspomniano we wstępie, nie powinno się w ogrodnictwie hobbystycznym przesadzać ze zbyt dużą ilością zabiegów mechanicznych gleby w postaci jej głębokiego przekopywania, co może ograniczać zawartość próchnicy, życie biologiczne, ale także i narażać glebę na erozję wodną i wietrzną. Głębokie przekopywania warto robić tylko wtedy, gdy jest to konieczne. Zwykle wystarcza wymieszanie płytkiej jej warstwy z materią organiczną. Polecamy także rozpoczęcie przygody ze ściółkowaniem organicznymi.
Autorzy: dr hab. inż. Paweł K. Bereś, mgr Beata Bereś (Ogrodnicy DIONP)
Opracowano na podstawie własnego doświadczenia i literatury. Wszelkie treści zamieszczone na tej stronie internetowej (teksty, zdjęcia itp.) podlegają ochronie prawnej na podstawie przepisów ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2019, poz. 1231 z późn. zm.). DIONP wyraża zgodę na wykorzystanie całości lub części powyższej informacji, pod warunkiem podania źródła i odnośnika do adresu strony internetowej www.dionp.pl
- Dlaczego warto przekopywać grządki w ogrodzie?