
Dlaczego pękają owoce arbuzów i melonów? Czy da się temu zapobiec?
17 maja, 2025
Rzodkiew odmiany Dragon F1 – czerwona skórka, biały miąższ, lekko pikantna
17 maja, 2025Czy warto robić własne sadzonki warzyw? A może tylko kupować gotowce? Na co uważać?

Są plusy i minusy własnej uprawy sadzonek
W świecie ogrodnictwa hobbystycznego ile osób tyle często zdań na daną sytuację, dlatego znajdziemy ogrodników, którzy od lat tworzą własne sadzonki i ani myślą o kupnie gotowca. Są i tacy, co robią część swoich a inne kupują (np. te trudniejsze w uprawie lub wymagające bardzo wczesnych siewów). Są i tacy, którzy z różnych powodów nic nie sieją lub prawie nic, a bazują na gotowej rozsadzie różnych warzyw. Każde to podejście do sadzonek jest prawidłowe, bo to wolna wola człowieka co robi w swoim ogrodzie, dlatego jakiekolwiek krytykowanie jednych czy drugich jest zasadniczo niewłaściwe bo jest narzucaniem swojego poglądu. Owszem, można przedstawiać argumenty za lub przeciw, ale to tyle. Każdy sam decyduje.
W niniejszym artykule bazując na własnym doświadczeniu chcemy pokazać jakie argumenty do nas przemówiły, że zaczęliśmy bardzo mocno rozwijać się w kierunku tworzenia własnych sadzonek warzyw, w tym dlaczego tak bardzo zainteresowaliśmy się odmianami.
Na bazie własnego doświadczenia, ale i głosów jakie otrzymujemy od Czytelników portalu DIONP zainteresowanych rynkiem sadzonkarskim przygotowaliśmy bardzo obszerny artykuł, który porusza niezmiernie ważne zagadnienie jakim jest: "Gdzie kupować sadzonki warzyw? Na co uważać? – nasze kompendium wiedzy" - który jest dostępny TUTAJ.
Nie wszystko można kupić w sadzonce - własny ogród to skarbnica gatunków i odmian (mały ogród botaniczny)
Ogrodnik, który interesuje się uprawą różnych gatunków roślin wie, że nie wszystko da się kupić w centrach ogrodniczych, na bazarach, czy też u samych producentów materiału roślinnego w postaci sadzonek. Na rynku krajowym, unijnym czy też światowym liczba odmian warzyw jest przeogromna i nie ma osoby, która byłaby w stanie każdą wysiać i przemienić w sadzonkę, którą klient kupi.
To z tego powodu, tak mocno się rozwija rynek nasion, gdyż tylko za jego pomocą można mieć większość konkretnych odmian warzyw w ogrodzie, które są niedostępne w handlu sadzonkarskim. Przykładem są choćby pomidory i papryki, nie wspominając o przeogromnej liczbie innych roślin. Każdy kto szukał choćby w Polsce oferty sadzonek pomidorów oraz papryk i porównał ją do bogactwa odmian dostępnych tylko w postaci nasion, ten zobaczył zapewne, że jest to przepaść jak z Ziemii do co najmniej Marsa. Rynek sadzonkarski pod kątem odmian uferuje zaledwie kilka procent tego, co można kupić w postaci nasion. To nic dziwnego i zaskakującego. Zwykle produkuje się i sprzedaje w postaci sadzonki to co schodzi, to co się sprawdziło, to co docenili kupujący (wybiera się odmiany mało wymagające, tolerancyjne na różne warunki uprawy amatorskiej), a zarazem to co jest dość proste w uprawie wielkoobszarowej i nie rodzi dodatkowych problemów np. z podatnością na choroby.
Nie wysiewasz sam roślin, nie tworzysz własnych sadzonek? - nie zniechęcaj innych!
Osoby zniechęcające ogrodników do własnoręcznego siewu i tworzenia w warunkach domowych rozsady roślin, wskazujące, że wszystko można kupić, bez potrzeby męczenia się, mylą się i to okrutnie - nie da się wszystkiego kupić!!! Jeżeli ktoś tak pisze, to od razu wiadomo, że nie ma bladego pojęcia o bogactwie odmianowym i sam tym wpisem niestety ośmiesza swoją wiedzę, a raczej jej brak. Szkoda, bo zdobycie takiej wiedzy o odmianach to kilka kliknięć w internecie.
Nie ma w Polsce ani jednego producenta rozsady, który miałby w swej ofercie każdą odmianę, a już tym bardziej odmiany niszowe np. o ciekawym kolorze, kształcie, smaku, którą można zakupić w postaci nasion. Nie ma takiego i nigdy nie będzie, bo jest to poprostu niemożliwe do zrealizowania.
Producenci rozsady produkują tylko takie odmiany, które ich zdaniem najlepiej się sprzedadzą. Niekiedy tylko dorzuca się pewne nowinki, celem zainteresowania potencjalnych kupujących, choć trzeba także wskazać, że i wśród ogrodników są tradycjonaliści, którzy jak raz przywiążą się do danej odmiany, nie chcą jej zmieniać. Mają do tego prawo, ale czasami nie trzeba z nich rezygnować tylko obok nich posadzić coś innego i nawet dla własnej ciekawości obserwować różnice.
Ogrodnik-eksperymentator nie chce być skazanym tylko na to, co oferuje producent sadzonek z danego regionu. Tym bardziej to zasadne teraz, gdy rynek jest przebogaty w bardzo ciekawe odmiany, niekiedy wręcz unikatowe, których partie nasion są niewielkie, stąd często trudno je kupić.
Ogrodnictwo to nauka, zabawa, czasem porażka, często sukces - jak w życiu, dlatego DIONP stoi na stanowisku, że własne siewy to wspaniałe rozwiązanie dla tych wszystkich, którzy mają ku temu warunki lokalowe, mają chęci i zwłaszcza czas na to, w tym lubią pracować przy siewach i późniejszej pielęgnacji sadzonek. Absolutnie nie zgadzamy się z określeniem, że ci co nie robią własnych sadzonek to lenie. Podobnie nie zgadzamy się z tym, że ci co robią sadzonki własne to sknery, które nie chcą kupować sadzonek od polskich producentów, przez co ci mniej zarabiają i nie mogą wspomagać rozwoju kraju (tak, tak...takie teorie w internecie też można przeczytać). Takie wzajemne oskrażanie się jest krzywdzące bo też ingeruje w wolność innych. Chcesz to rób sadzonki, nie chcesz to robić własnych to kup gotowe albo nic nie rób w ogrodzie. Ogród to żaden obóz karny.
Rozumiemy jednak doskonale te osoby, które również bardzo by chciały siać w mieszkaniach różne odmiany roślin, ale nie mają warunków lokalowych, dlatego takim ogrodnikom po pierwsze współczujemy (wiemy, że to trudne jak się jest pasjonatem uprawy roślin), a po drugie wiemy, że muszą często kupować to co lokalny rynek im oferuje. Zwykle taka gotowa oferta sadzonek jest bardzo uboga pod kątem odmianowym - tylko to co się najlepiej sprzedaje. Na szczęście rozwija się rynek sprzedaży sadzonek on-line, gdzie często zajmują się tym duże gospodarstwa ogrodnicze bazujące na odmianach warzyw z wysokiej półki cenowej, które zwykły hobbysta raczej by nie kupił musząc za paczkę nasion zapłacić kilkaset złotych, a niekiedy powyżej 1 tys. zł - tak, tak...niektóre odmiany tyle kosztują.
Ciekawym sposobem na pozyskiwanie atrakcyjnych gatunków ale i odmian warzyw jest rynek zagraniczny. Warto wiedzieć, że w obrębie UE wolno nam kupować każdą, dosłownie każdą odmianę jaka tu jest dostępna, nawet te, które za żadne skarby nie udadzą się w klimacie Polski. Rynek Wspólnotowy nie ogranicza sprzedaży nasion i roślin w ramach państw członkowskich. Problemy dopiero zaczynają się, gdy sprowadzamy sobie nasiona i sadzonki z poza UE - mogą one nigdy do nas nie dotrzeć jeśli nie dysponujemy specjalnymi pozwoleniami na sprowadzanie materiału roślinnego z krajów trzecich. Warto o tym wiedzieć, bo wcześniej można było bez przeszkód sprowadzac różne ciekawostki.
Wiele krajów wprowadziło restrykcyjne przepisy co można wwozić na ich teren. Handel nasionami i sadzonkami został bardzo mocno ograniczony. Nie tylko UE tak mocno przykręciła śrubę - USA, Australia, Nowa Zelendia już dawno takie przepisy miała, stąd też ryzykowne są podróże do tych krajów z nasionkami czy sadzonkami w walizkach, jak również wywożenie takich na pokładach samolotów, gdzie jak wiadomo skanery widzą dużo.
Na zdobycie ciekawych gatunków i odmian polecamy także najstarszy ze znanych sposóbów a jest nim wymiana sąsiedzka. Od innych ogrodników-pasjonatów można na drodze wymiany pozyskać nadwyżki ich sadzonek i wówczas stajemy się posiadaczami ciekawych odmian. Trzeba wiedzieć także, że zmieniły się przepisy prawne i jeżeli jako hobbyści chcemy sprzedać np. w internecie nadwyżki swoich sadzonek (czyli jest nie wymiana a typowy handel) to podpadamy pod przepisy o konieczności zdobycia (nawet dla kilku roślin) tzw. paszportu roślin, które wydają Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Tak stanowią przepisy prawa a zadaniem DIONP jest rzetelna informacja, stąd też czy to słuszne czy nie to już osobna kwestia na polemikę. Na temat aktualnej możliwości wymiany materiału roślinnego czy też jego sprzedaży pomiędzy hobbystami odsyłamy do ciekawego artykułu opublikowanego na portalu Polskiego Związku Działkowców, który jest dostępny TUTAJ.
Nie masz warunków lokalowych? - albo zrezygnuj z własnych sadzonek albo też eksperymentuj z gatunkami i techniką uprawy
Prawdą jest, że nie każdy ma duży parapet, wolny pokój, osłonięty balkon/taras, nie wspominając o ogrodzie zimowym, czy też ogrzewanej szklarni/tunelu, które są dobrze doświetlone ale i zapewniają utrzymanie odpowiedniej temperatury i wilgotności. Z tego powodu pewnych roślin o dłuższym okresie wegetacji, ale i większych wymaganiach nie da się uprawiać bez posiadania dostępu do takich miejsc. To jednak nie oznacza, żeby się poddawać z testowaniem odmian, gdyż można ciekawe eksperymenty zrobić z tymi roślinami i sprawdzać, które lepiej sobie radzą. Można też skorzystać z różnych rozwiązań technologicznych jak np. profesjonalne (a nie atrapy za małe pieniądze) lampy doświetlające rośliny, które emitują światło wspomagające słabe doświetlenie naturalnymi promieniami słonecznymi. Dobre lampy bardzo pomagają, ale podkreślamy dobre, bo dzisiaj hobbystom jest wciskany często kit z Chin. Jako DIONP podejmując decyzję o zakupie własnych lamp doświetlających rośliny o których piszemy TUTAJ, oglądaliśmy ofertę takich urządzeń skierowaną dla profesjonalistów. Część firm produkujących takie lampy do wielkich szklarni ma także na swoich stronach modele mniejsze. My mając doświadczenie z doświetlaniem roślin już żadnej tandety nie chcemy, bo to nic nie daje, zabiera tylko kasę oraz nerwy i przyczynia się generowania elektrośmieci.
Sadzonki warzyw z uprawy gruntowej
Jak wiadomo uprawa roślin (głównie ciepłolubnych) na sadzonki w warunkach domowych to jedno, ale mając własną działkę z grządkami warzywnymi, a jeszcze lepiej posiadając inspekt, mnożarkę, tunel czy szklarnię to stajemy się posiadaczami szerszych możliwości. Liczba możliwych kombinacji gatunków i odmian do przetestowania staje się wówczas niemal nieograniczona. Warto szukać zatem choćby ciekawych odmian np. rzodkiewek, sałaty, buraków ćwikłowych, fasoli, grochu i wielu wielu innych warzyw, których uprawa nie wymaga wcześniejszego siewu i nie stwarza większych problemów z pielęgnacją w późniejszym czasie. Z różnych krajów UE można sobie wiele ciekawostek odmianowych pościągać, co zamieni nas w eksperymentatorów - raz się uda, innym razem nie, ale to świadome decyzje, że ryzykujemy siewy z nieznanymi nam wcześniej odmianami. Warto choćby zobaczyć na naszej stronie w zakładce Warzywa jak bogaty jest świat tej grupy roślin.
Przy własnej uprawie gruntowej lub pod osłonami może czasem zaistnieć tylko trzeba zainwestować we włókninę jak wiosna jest chłodna, ale na tym zwykle się kończy problem, stąd każdy może oceniać jak dana roślina rośnie i plonuje w warunkach własnego ogrodu. Niekiedy przyda się także choćby cieniówka na osłony i nad grządki, gdy jest problem z bardzo intensywnym promieniowaniem słonecznym, co w ostatnich latach się niestety zdarza. Kwestie uprawy gleby, podlewania, nawożenia, ochrony roślin itd. to zagadnienia, które trzeba wcześniej zgłębić, aby poznać choć podstawowe informacje o danym gatunku rośliny. DIONP tą tematykę porusza TUTAJ.
Nie ma Listy Odmian Zalecanych (LOZ) dla danego regionu pod kątem warzyw
Być może nie każdy działkowicz czy ogrodnik przydomowy wie, ale w rolnictwie funkcjonuje coś takiego jak Prorejestrowe Doświadczalnictwo Odmianowe (PDO). Jest ono prowadzone przez Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych (COBORU) w Słupi Wielkiej koło Poznania. To jedyna w Polsce jednostka, która z urzędu bada różne odmiany pod kątem choćby ich dostosowania do krajowych warunków glebowo-klimatycznych. Obok roślin rolniczych, ocenia także COBORU część roślin ogrodniczych, ale nie wszystkie, także z uwagi na ich ilość.
Rolnicy uprawiający gatunki roślin o znaczeniu strategicznym dla kraju np. zboża, rzepak, kukurydzę, czy też choćby ziemniaki itd. mogą także korzystać z tzw. LOZ (Listy Odmian Zalecanych dla danego województwa) - są to konkretne odmiany jakie Wojewódzkie Zespoły PDO zakwalifikowały jako najlepsze do uprawy w warunkach glebowo-klimatycznych danego województwa. Dzięki temu rolnicy mogą wybierać wśród ogromnej liczby odmian te, które w ich regionie na podstawie badań prowadzonych m.in. w COBORU i Ośrodkach Doradztwa Rolniczego najlepiej sobie radzą. Ogranicza to zatem ryzyko niepowodzenia uprawy np. wskutek dobrania odmiany o nieodpowiedniej wczesności, mrozoodporności, czy też choćby warunków glebowych.
Szukaj ciekawych odmian w internecie. Lokalny biznes ogrodniczy może być biedny w odmiany jak mysz kościelna i zwykle taki jest
Często osoby poszukujące nowych, ciekawych odmian wspominają, że nie ma żadnych nowości w ich sklepach ogrodniczych. Dlaczego tak jest? Otóż wiele sklepów lokalnych (nasiona nawet można kupić w dyskontach spożywczych oraz sklepach budowlanych) oferuje tylko minimum, zwykle w postaci gotowych zestawów odmianowych jakie dostarczają im firmy dystrybucyjne. To często wynika z dostępności powierzchni handlowej, gdyż gdyby chcieć zrobić całą kolekcję odmian dostępnych na rynku, trzeba byłoby założyć sklep ogrodniczy (tylko z nasionami) zbliżony powierzchniowo do małego dyskontu. To z tego powodu w wielu sklepach oferuje się minimum asortymentu, często odmiany dobrze znnane lokalnym ogrodnikom, po to, aby oczywiście sprzedać towar. Większy asortyment mają duże markety, czy też hipermarkety.
Kto wizytował duże markety budowlano-ogrodnicze ten zapewne też zauważył, że często na półkach nasion dominuje jedna firma, rzadziej 2 lub 3. To oczywiście nie przypadek, tylko celowe działanie marketingowe - market tak zarabia dając danej firmie nasiennej niejako monopol lub półmonopol na obecność w ich marketach ale jak wiadomo nic za darmo nie jest. To zwykły biznes.
Dziś jednak niemal każdy ma dostęp do internetu, dlatego też polecamy, aby sprawdzać ofertę sprzedawców nasion z Polski ale i z innych krajów (szukając nasion za granicą polecamy stosować język angielski w wyszukiwarce, ale też i łacińskie nazwy gatunków roślin - to pomaga w wyszukiwaniu ofert nasion), a takie e-sklepy mają często do zaoferowania prawdziwe rarytasy. Pamiętajmy jednak, że nie każda odmiana nadaje się do uprawy w warunkach glebowo-klimatycznych w których mieszkamy, dlatego też to jest właśnie ta nutka ekscytacji, nutka ducha badacza, żeby to zweryfikować. Uda się? A może nie. To jest właśnie piękne w ogrodnictwie, że można samemu wcielić się w osobę, która testuje odmiany i potem można się podzielić wynikami swoich eksperymentów.
Uwaga na oszustów internetowych, na nasiona z Chin, w tym nasiona GMO. Sztuczna Inteligencja kreuje fikcyjne rośliny
Temat ten był wielokrotnie poruszany na DIONP przez nas ale i samych Czytelników, gdyż okazuje się, że wiele nasion jakie można kupić w internecie jest pozbawiona oryginalnego opakowania (w tym nr partii, nazwy producenta i krótkiej charakterystyki zaleceń uprawowych). Sprzedawane są zwykle w woreczkach strunowych lub papierku w małej liczbie nasion np. 5-20 sztuk nieraz za bardzo duże pieniądze. Jak wiadomo dzisiaj prawo się zmieniło i na opakowaniach nasion także musi być paszport roślinny. Handlarze jednak dzięki internetowi bez problemu omijają wszelakie przepisy prawne i wciskają kit oferując nasiona nieraz iście bajkowych roślin. Szkoda, że wielu ogrodników daje się łapać na ich ofertę choć zdjęcia niektórych roślin od razu zdradzają, że grafik komputerowy je przerobił. Obecnie oszuści są jeszcze bardziej perfidni, bo do generowania obrazów wymyślonych roślin, których nasiona rzekomo mają wykorzystują sztuczną inteligencję, która potrafi tworzyć już niemal realistyczne obrazy. To idealna pułapka na osoby starsze, ale i na osoby, które dopiero zaczynają przygodę z ogrodnictwem i mają małą jeszcze wiedzę o gatunkach i odmianach.
Rośliny o niespotykanym kolorze, niczym z filmu science-fiction "Avatar" powinny dać nam do myślenia, że ktoś próbuje nami manipulować, bo znając się na marketingu wiadomo jest, że człowiek kupuje przez zmysły np. smaku, zapachu, wzroku. Zielona róża, niebieska cynia, kwadratowy arbuz, dynia w kształcie kobiecych piersi, trawa pampasowa o kłosach w barwach tęczy, pomidory na których na jednej roślinie wyrastają owoce o różnych kolorach od białego, przez zielone, niebieskie, różowe, żółte po fioletowo-czarne itd. Niekiedy w opisie akcji w internecie takich nasion można wyczytać, że np. za kolor niebieski danej rośliny odpowiada gen z flądry pływającej w morzach i oceanach. Co zatem robi gen flądry w roślinie? Przecież to jest roślina GMO, której uprawa w Polsce jest prawnie zakazana od 2013 roku.
Zwróćmy uwagę także na pewne ciekawe zjawisko - choćby na takich serwisach jak YouTube, Facebook, Tik Tok coraz częściej pojawiają się reklamy filmików z dziwnymi roślinami, bardzo egzotycznymi, niekiedy wręcz wywołującymi efekt Wowwww. Na takich filmikach reklamowych głos jest podstawiony polski (generator głosu AI) ale na obrazach zwykle ludzie o skońych oczach, zapewne Chińczycy. Coraz więcej tego i to działa już jak spam, a algorytmy na social media zbierają o nas informacje czym się interesujemy, stąd ogrodnikom podrzucają konkretne reklamy, w tym z chińskimi roślinami, które można kupić. Kupić można, ale co z nich wyrośnie to jedno, ale też czy zostaną zatrzymane na granicy przez celników to drugie. Nasi jednak rodzimi oszuści się wycwanili i sprzedają pod przykrywką chińskich reklam nasiona zwykłych roślin ale udających te z reklam. Niestety, część osób wpada w to oszustwo jak muszka owocowa do kieliszka z octemm winnym. Szkoda, że tak dajemy się manipulować i szkoda, że tracimy nieraz spore pieniądze, a zarazem narzekamy jak coraz ciężej jest żyć przez drożyznę.
Osobną kwestią jest zdolność kiełkowania takich nasion oraz to, co z nich wyrasta. Nie tylko DIONP ma swoje spostrzeżenia, że większość takich nasion nie kiełkuje, a jeśli wykiełkują to zwykle uzyskuje się roślinę inną niż było w opisie u sprzedawcy. Przykładem jest choćby czarna dynia, którą zakupił DIONP do uprawy od jednego ze sprzedawców na Allegro, z której wyrosła zwykła dynia pomarańczowa. Pomyłka? - nie, to wszystko było zaplanowane - oszustwo i nic nie można było zrobić, gdyż brak oryginalnego opakowania, a często brak paragonu nie pozwala dochodzić swoich praw konsumenckich. Uważajmy zatem na nasiona dziwnych roślin, koncentrujmy się raczej na wspaniałych roślinach i ich odmianach z bliższej nam strefy klimatycznej, a jest w czym wybierać.
Nasiona z innych krajów - nie przywieźmy sobie problemów
Kupując nasiona z innych krajów warto się wpierw dowiedzieć jakie mają szanse na to, że przeżyją w naszych warunkach. O ile w przypadku warzyw zwykle nie ma problemu, to przy kupowaniu roślin ozdobnych, wieloletnich zważmy na to, czy oby nie kupujemy rośliny ekspansywnej, która mogłaby wyrwać się z ogrodu i rozplenić po okolicy. Czytajmy opisy tych roślin, zwłaszcza bazując na ich nazwie łacińskiej a nie zwyczajowej. Nie ryzykujmy też przywożeniem nasion lub sadzonek roślin z krajów z poza UE, bo możemy mieć problemy na granicy po zmianie przepisów fitosanitarnych.
Pamiętajmy także o tym, że nie każda roślina kupiona z zagranicy np. Francji, Włoch, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii uda się w naszych warunkach. Jeżeli to warzywa i chcemy mieć plon, to nie opierajmy swojej produkcji tylko na nowościach jakie sobie kupimy. Awaryjnie wysiejmy znane nam odmiany, tak, aby na wypadek niepowodzenie produkcji mieć coś na grządce z czego skorzystamy, choćby robiąc przetwory. Opieranie się tylko na nowościach z innych krajów, których nigdy nie uprawialiśmy nie zawsze się sprawdza - wyjątkiem są tylko testy, gdy na plonach nam nie zależy.
Ogrodnicy-pasjonaci to jednoosobowe jednostki badawczo-rozwojowe
Osoby eksperymentujące z różnymi odmianami np. warzyw i kwiatów często bardzo dokładnie je obserwują, niekiedy wręcz tworzą notatki celem sprawdzenia jak sobie radzą w danym roku, jaki jest pokrój roślin, kiedy zaczynają zakwitać, jak owocują, kiedy dojrzewają oraz kiedy jest zbiór, a nawet smak plonu. Niekiedy wręcz zapisują w notatnikach ogrodnika jak dokładnie wyglądała pielęgnacja roślin - to bardzo ważne i coraz częściej spotykane działanie, tym bardziej teraz, gdy na rynku jest coraz więcej ciekawych nawozów, biostymulatorów, użyźniaczy itd.. - można porównywać zatem ze sobą nie tylko odmiany, ale i choćby wdrożony sposób ich uprawy w oparciu o nowe środki jakie oferuje rynek.
Ogrodnik weryfikuje zdjęcia na opakowaniach nasion
Taka zabawa odmianami często pozwala zweryfikować to co podaje marketing nasienny na opakowaniach nasion. Piękne zdjęcia na opakowaniach jak zawsze wskazujemy jako DIONP to tylko marketing i nie należy się tym kierować. To zwykle zdjęcie poglądowe, często robione z bliska, w studiu, a czasem podkręcane w programie graficznym. Rośliny są na nich wymyte, wymuskane wręcz, o idelanym kształcie i kolorze. Kupujemy oczami i dlatego takie fotografie są nam prezentowane na opakowaniach, dokładnie tak samo jak białe zęby na opakowaniach past, czy tez nieskazitelna cera na niektórych kosmetykach. Przykro to pisać, ale na opakowania graficzne nasion łapią się zwykle hobbyści i nie jest to powód do wstydu, tylko poprostu działanie marketingu, który nas rozpracowuje pod kątem psychologicznym i wie, że ładny obrazek zwiększa szanse zakupu.
Ktokolwiek widział jednak nasiona dla profesjonalnych ogrodników (a my pokazywaliśmy je na naszej stronie) ten wie, że tam zwykle nie ma żadnej fotografii. To sa gołe opakowania, z nazwą odmiany, logiem danej firmy, czasem z informacją o użytejk zaprawie nasiennej i kilkoma innymi danymi np. o gramaturze, partii itd. Ogrodnicy-profesjonaliści nie kierują się takimi zdjęciami jak hobbyści. Bazują na katalogach specjalistycznych, ale zwykle weryfikują odmiany odwiedzając różne poletka pokazowe czy też targi, gdzie zapoznają na żywo z daną rośliną/odmianą. Tacy ogrodnicy kupują nasiona za duże pieniądze, gdyż żyją z tego co wyprodukują i sprzedadząlu b zakontraktują swoje plony np. pod kątem przetwórstwa. Oni nie mogą sobie pozwolić na wpadki, które w ich przypadku oznaczają ogromne straty finansowe.
Profesjonalni ogrodnicy warzwyni owszem zdjęcia sobie oglądają odmian jakie zamierzają kupić, ale nie potrzeba im ich wrzucać na opakowaniach nasion. Hobbystom jednak pomagają dokonywać wyboru zakupowego, ale tutaj jako DIONP radzimy choć sprawdzić czy na opakowaniu nasion pisze, że zdjęcie jest poglądowe. Bardzo szanujemy te firmy nasienne, które na opakowaniach nasion dla amatorów podają informację, że zdjęcie nie odzwierciedla rzeczywistego wyglądu odmiany stąd też jest tylko fotografią poglądową.
Jak wyglądają na żywo odmiany jakie kupujemy w postaci nasion?
Na wygląd danego gatunku rośliny, ale i konkretnej odmiany wpływa wiele czynników. Wiele zależy od stanowiska uprawy (gleba, nasłonecznienie, wilgotność itd.), pogody, nawożenia, czy też choćby zabiegów pielęgnacyjnych. Wielkość owocu, wybarwienie skórki, kształt, smak to są wbrew pozorom bardzo zmienne cechy w zależności od warunków uprawy. Trzeba się z tym liczyć, ale też nie warto idealizować wyglądu roślin jakie kupujemy w postaci nasion czy też sadzonek patrząc na dołączone do nich zdjęcia.
DIONP stara się tworzyć kompendium wiedzy o różnych odmianach warzyw, które w swoim ogrodzie miał w testach. W dziale Warzywa są one opisywane słownie i pokazywane są na zdjęciach z naszego ogrodu (zdjęcia prawdziwe, a nie generowane przez sztuczną inteligencję), a na specjalnym kanale YouTube dostępnym TUTAJ pokazujemy na filmach jak poszczególne odmiany wyglądały na "żywo" w momencie zbioru z naszego ogrodu.
Zaczęła się era ogrodnika-testera
W internecie na każdym kroku spotykamy się z materiałami, które porównują ze sobą produkty różnych producentów. Tak samo jest w ogrodnictwie. Coraz większe grono ogrodników-hobbystów zaczyna zajmować się testowaniem gatunków i odmian choćby warzyw od producentów krajowych i zagranicznych w swoich ogrodach. To sa bardzo cenne informacje, gdyż każdy ogród to specyficzne warunki. Nie ma dwóch takich samych, dlatego bardzo polecamy obserwować tych ogrodników, którzy specjalizują się w odmianach i ich testach. To jest poligon doświadczalny z którego każdy wyniesie coś wartościowego i może porównać do tego, co samemu się uzyskało we własnym ogrodzie.