
Słonecznica orężówka – groźny szkodnik roślin, w tym pomidorów i papryk (galeria zdjęć)
29 czerwca, 2025
Białe kryształki na liściach i pędach batata – EDEMA (OEDEMA)
30 czerwca, 2025Uprawa roślin jadalnych w chwastach (bez ich ograniczania) – czy jest możliwa?

Pojęcie "chwast" wymyślił człowiek
Matka Natura wie co robi…?
W internecie można znaleźć różne osoby, jak również różne poglądy które prezentują choćby na temat ogrodnictwa i ekologicznej uprawy roślin jadalnych.
Przez przypadek wałęsając się po różnych kanałach na YouTube natrafiliśmy na filmy pojedynczych ekologów (dla nas to wersja radykalniejszej ekologii – ale nie eko-terrorystycznej), którzy pokazują, ale jednocześnie promują uprawę warzyw i roślin owocowych wśród naturalnie występującej w danym terenie roślinności, którą oni sami nazywają chwastami (takie określenie noszą tytuły ich filmów). Dla nas taka forma uprawy roślin to nic innego jak zdanie się na to, co Matka Natura przygotowała dla danego miejsca, bo ingerencja człowieka w uprawę jest minimalna. Przyroda posiada stosowne mechanizmy samoregulujące, stąd też sama powinna „zdecydować” co zrobić z roślinami, które człowiek wsadza w to co istnieje już na danym terenie. Będąc czepialskimi możemy jednak pokusić się o stwierdzenie, że gdyby trzymać się radykalnej, wręcz ekstremistycznej ekologii to wsadzanie przez człowieka roślin nie występujących na danym obszarze jest niczym innym jak zaburzeniem w już istniejącym układzie. No ale…..ekstremistami nie jesteśmy, ale jedynie zwracamy uwagę, że ekolog, ekologowi nierówny i można pewne poglądy przeciągać ze skrajności w skrajność.
Wracając jednak do tematu artykułu, to takie osoby w już istniejącą na danym terenie roślinność charakterystyczną dla danego siedliska wsiewają bądź wsadzają te gatunki, które mają im dać plon. W tym celu tylko w minimalnym stopniu usuwają rodzimą roślinność, aby w to miejsce dokonać siewu/sadzenia choćby warzyw czy też krzewów bądź roślin owocowych. W późniejszym czasie dba się o to, by całość nie zarosła „chwastami” znajdującymi się tuż obok bądź też w wersji radykalniejszej – pozostawia się je same sobie.
To bardzo specyficzna metoda uprawy, której nie stosują choćby certyfikowane gospodarstwa ekologiczne zajmujące się dostarczaniem żywności ekologicznej na rynek. W zdecydowanej większości gospodarstw ekologicznych dąży się metodami niechemicznymi (np. pielnikami) do ograniczania zachwaszczenia, zwłaszcza w uprawach podatnych na konkurencję ze strony roślinności niepożądanej do których bez dwóch zdań zalicza się warzywa. Takie gospodarstwa bowiem żyją z tego co wyprodukują. Absolutnie nie mają one taryfy ulgowej ze strony konsumenta – ten oczekuje ekologicznego plonu, ale zarazem o jak najlepszym wyglądzie (efekt wizualny wpływa na decyzje zakupowe).
Czy "radykalniejsza" strona ekologii powinna używać słowa „chwast”?
Oglądając filmy osób nazywających się ekologami, którzy pokazują taką formę uprawy roślin zaskoczyło nas jedno – jak to możliwe, że taki „radykalniejszy” ekolog nazywa publicznie taką roślinność naturalnie występującą na danym terenie chwastem? Z całym szacunkiem dla ekologii, ale w tych kręgach bardziej „twardych na punkcie przyrody” raczej panuje pogląd, że dla Matki Natury nie ma takiego podziału – jest jedynie współistnienie, ale nie ma roślin lepszych i gorszych. Pojęcie chwastu, a więc rośliny niepożądanej na danym terenie raczej w takich kręgach nie jest używane. Być może nie wymyślili autorzy filmów stosownego tytułu, który generowałby klikalność albo żeby widz zrozumiał… o co chodzi.
Czy zatem zwolennicy sadzenia roślin wśród naturalnie występującej roślinności powinni je nazywać chwastami? Zasadniczo nie, bo dla nich nie są to z założenia rośliny zbędne tylko współtowarzyszące tym gatunkom, które oni celowo wsadzają obok nich, a są to choćby warzywa, zioła, drzewa i krzewy owocowe itp.
Czym jest zatem chwast?
Faktycznie dla przyrody jako takiej pojęcie chwastu nie istnieje. To człowiek dla swoich potrzeb przyjął taki podział roślin, który można kolokwialnie nazwać ich podziałem na te lepsze i te gorsze choć można jeszcze tu wyróżnić te o neutralnym znaczeniu gospodarczym. Chwastem zgodnie z ogólnie stosowaną definicją nazywamy każdą roślinność niepożądaną w danym miejscu, której obecność wpływa negatywnie na uprawiane przez człowieka rośliny. Ale chwastem będzie także choćby ta roślina, która np. psuje wygląd danego miejsca w rozumieniu danego człowieka, czy też wpływa negatywnie choćby na budynki, infrastrukturę itp. Jest to zatem pojęcie bardzo szerokie.
Patrząc tylko z ogrodniczego punktu widzenia to dana roślina staje się chwastem w sytuacji, gdy zwiększa się jej liczebność na danym terenie, przez co może choćby stanowić zagrożenie dla roślin uprawnych tudzież naturalnie występujących (gdy mówimy o gatunkach inwazyjnych) wpływając tym samym na bioróżnorodność. Może dojść do sytuacji, że roślina pierwotnie uprawiana przez człowieka staje się chwastem, gdy pojawia się w miejscu, w którym dana osoba jej nie chce.
Ogólnie pisząc, chwast jest groźny i wymaga ograniczania poprzez stanowienie naturalnej konkurencji dla rośliny uprawnej o miejsce, wodę, składniki odżywcze oraz światło, ale także poprzez to, że niektóre gatunki dziko występujące mogą być miejscem wstępnego rozwoju patogenów i szkodników, które później przenoszą się na warzywa, czy też rośliny sadownicze uprawiane przez człowieka. Inna roślina pojawiająca się w miejscu uprawy gatunków celowo sadzonych przez człowieka staje się chwastem, gdy szkodzi uprawie pośrednio lub bezpośrednio. Człowiek ma tu zatem kluczową rolę do odegrania – na podstawie swojej wiedzy i doświadczenia co roku musi podejmować decyzję czy trzeba ograniczać zachwaszczenie czy też nie. Musi podjąć decyzję czy zastosuje metody proekologiczne (te dominują w ogrodach hobbystycznych: wyrywanie, pielenie, koszenie, termiczne upalanie itp.), czy jednak sięgnie po chemię w postaci zarejestrowanych środków ochrony roślin (tzw. herbicydy).
Nasz eksperyment z chwastami na części ogrodu
Choć uprawa roślin jadalnych w istniejącej roślinności dzikiej to niszowe zatem działanie, to jednak zdecydowaliśmy się sprawdzić, jak radzą sobie niektóre rośliny warzywno-owocowe z zachwaszczeniem wtórnym, czyli takim, które samoistnie pojawiło się po ich siewie bądź sadzeniu. Pisząc prościej – zaprzestaliśmy po prostu plewienia/koszenia, choć na etapie zaczynania eksperymentu rośliny te były posiane/posadzone na czystym stanowisku (wyplewionym/skoszonym). Nie wsiewaliśmy/sadziliśmy naszych roślin zatem w istniejącą roślinność dziką, a jedynie pozwoliliśmy jej naturalnie zarosnąć nasze grządki warzywne czy też część sadu, które dotychczas były plewione/koszone. Można rzec, że nastąpiła tzw. sukcesja wtórna na dany obszar. Choć nasz eksperyment, który trwał 2 lata nie oddaje zatem w pełni koncepcji uprawy roślin jadalnych wśród naturalnie występującej florze, to jednak pokazał nam jak zachwaszczenie wpływa na kondycję roślin i ich plonowanie.
Chcemy także dodać, że na zachwaszczonych stanowiskach nie prowadziliśmy żadnej ochrony roślin przed chorobami i szkodnikami, ale zarazem rośliny uprawne (a tym samym i chwasty) otrzymały przed siewem i sadzeniem uniwersalny nawóz doglebowy.
Co nam wyszło? Czy chwasty na serio były groźne?
Możemy wskazać, że z zachwaszczeniem wtórnym o wiele lepiej poradziły sobie rośliny tzw. sadownicze, czyli drzewa i krzewy owocowe (kilkuletnie), które miały już większe wymiary zatem dominowały nad tymi, które wyrosły obok. Może inaczej by było, jakbyśmy dopuścili do zarośnięcia małych sadzonek – nie chcemy jednak ryzykować i tracić roślin, bo każda kosztuje, stąd, póki co nie ponawiamy testu z sadzonkami. W przypadku np. borówek owoce były drobnejsze, ale to skutek suszy i tego, że chwasty zabierały także wodę.
Bez dwóch zdań najgorzej z zachwaszczeniem poradziły sobie warzywa jednoroczne, choć tutaj także były te lepiej sobie radzące i te znacznie gorzej egzystujące w otoczeniu chwastów. Niestety okres testów przypadł na lata z małą ilością opadów, co z jednej strony jest dyskusyjne, bo chwasty zabierają wodę roślinom uprawnym, ale zarazem swoją biomasą zacieniają glebę, przez co ograniczają parowanie wody z podłoża.
Nie ma tu żadnej filozofii w potwierdzeniu faktu, że rośliny naturalnie występujące na danym obszarze są lepiej dostosowane do lokalnych warunków glebowo-klimatycznych, stąd też nawet w niesprzyjających warunkach rosną szybciej niż gatunki, które człowiek celowo wsadza na dany obszar (znaczna część takich roślin jest ciepłolubna, a wiele odmian jest wydelikaconych na drodze postępu hodowlanego stąd wymagają troski).
Taka zależność od razu nam się pojawiła na grządkach warzywnych – wysiane/wysadzone rośliny już na starcie wegetacji zaczynały przegrywać z chwastami, których skład gatunkowy zależał od tzw. glebowego banku nasion. Należy jasno wskazać, że stanowisko stanowisku było nierówne pod kątem gatunków, ale i liczebności poszczególnych chwastów. Jako że pogoda nie sprzyjała szybkiemu wzrostowi warzyw, stąd też już na etapie wschodów część roślin została zagłuszona i zatrzymała się we wzroście. Było to szczególnie widoczne choćby w buraku ćwikłowym/liściowym, koperku, marchwi itd. Lepiej poradziła sobie choćby cebula sadzona z dymki, groch cukrowy (piął się po konstrukcji), czy też bób, który siano wcześniej, bo znosi dobrze chłody.
Warto wskazać, że na grządkach pojawiły się różne chwasty (to też skutek tego, że naszą działkę wiejską otaczają nieużytki, ale i pola orne) np. chwastnica jednostronna, komosa biała, skrzyp polny, włośnica sina, włośnica zielona, gwiazdnica pospolita, bodziszek drobny, bylica pospolita, perz właściwy, fiołek polny, fiołek trójbarwny, mniszek pospolity, jasnota purpurowa, mlecz polny, nawłoć kanadyjska, ostrożeń polny, palusznik nitkowaty, pokrzywa zwyczajna, pięciornik gęsi, przetacznik perski, rdest plamisty, rdest kolankowy, rumianek pospolity, szarłat szorstki, szczawik żółty, tasznik pospolity, tobołki polne, wyka ptasia, żółtlica drobnokwiatowa, życica trwała i inne.
Silnie zagłuszone przez chwasty rośliny były mniejsze od tych, które miały więcej miejsca obok siebie. Plon jaki z nich uzyskano był o wiele mniejszy, a w przypadku niektórych gatunków np. buraka ćwikłowego niektóre rośliny nie rozwinęły nawet korzenia spichrzowego (te silnie zarośnięte).
Osobiście nas jednak zaniepokoił inny fakt. Otóż wskazuje się, że szkodniki wyczuwają choćby olejki eteryczne wydzielane przez rośliny uprawne i to je zwabia. Mogą też reagować na kolory roślin. Gdy zatem wokół roślin uprawnych dominowały gatunki dzikie to raczej powinny zadziałać myląco na szkodniki (przynajmniej na część z nich) i niejako „kamuflować” nasze rośliny jadalne. W przypadku niektórych gatunków roślin odnotowaliśmy drastyczny wzrost szkodliwości niektórych szkodników. Możemy stwierdzić, że doskonale czuły się wśród chwastów, które dawały im choćby cień, tudzież większą wilgotność powietrza, ale i osłonę przed wrogami naturalnymi. Na zachwaszczonych grządkach wzrosła nam m.in. liczebność ślimaków nagich, pojawił się licznie choćby tantniś krzyżowiaczek, bielinek kapustnik, bielinek rzepnik, piętnówki, wciornastki, mszyce, zmieniki (zwłaszcza zmiennik lucernowiec), przędziorek chmielowiec, wtyk straszyk, ale także zwiększyła się szkodliwość gryzoni, głównie dla tzw. warzyw korzeniowych. Z racji sąsiedztwa wokół naszej działki ugorów, to okolica jest bogata w nornice czy myszy, stąd zachwaszczenie zadziałało na nie jako forma osłony. Nornice pojawiły się także pod niektórymi drzewkami owocowymi (nie wszystkimi) – ich nory były widoczne po rozchyleniu chwastów, ale na szczęście żadnej rośliny nie zniszczyły.
Zauważyliśmy także, że w zachwaszczeniu lepiej rozwijał się mączniak rzekomy i prawdziwy, co mogło wynikać ze zwiększonej wilgotności. Choroby roślin jednak aż tak dużego zagrożenia nie stanowiły jak szkodniki.
Oczywiście choroby i szkodniki nie spadają ot tak z nieba. Okolica już była w nie zasobna, bo corocznie się pojawiały, ale bez dwóch zdań szkodniki na zachwaszczonych grządkach dały nam w kość. Oczywiście obecni byli także wrogowie naturalni niektórych gatunków np. biedronki, złotooki, bzygi, pająki itd., ale jak się połączy ograniczony wzrost roślin na skutek silnego zachwaszczenia, z niekorzystną pogodą i choćby uszkodzeniami jakie powodowały szkodniki, to całość nam jasno dawała do zrozumienia, że jednak nie jest to metoda dla nas.
Jak sobie dodaliśmy do tego, ile kosztują nasiona, czy też cebulki bądź materiał szkółkarski, jak pracochłonne i kosztowne jest robienie sadzonek niektórych warzyw to zrozumieliśmy, że nie poszanowaliśmy swoich własnych pieniędzy i nakładów pracy jakie włożyliśmy w zgromadzenie roślin, które celowo wsadzaliśmy, aby mieć własne plony. My przecież warzywa i szereg roślin owocowych uprawiamy nie dla samego faktu, że nie mamy nic innego do roboty, ale przez to, że chcemy mieć co zbierać i co przerabiać w naszej kuchni. Wtórne zachwaszczenie w miejscach, gdzie pojawiło się licznie sprawiło, że plon był niski, czasami mizerny bądź nawet go miejscami nie było bądź był uszkodzony.
Jeszcze inny problem się pojawił po naszym eksperymencie – większość gatunków chwastów zakwitła i wydała nasiona, które opadły na glebę i będą tam zalegać latami. Sami zatem przełożyliśmy rękę do zwiększenia zagrożenia z ich strony na kolejne lata.
Czy zaczniemy uprawiać rośliony warzywno-owocowe bez zwalczania chwastów?
Zdecydowanie nie będziemy iść w tym kierunku, ale chwasty zawsze towarzyszyły naszej uprawie i to się nie zmieni. Wróciliśmy do pielenie grządek, czy też stosowania ściółek oraz agrowłókniny ograniczającej ich rozwój. Jako że nie odchwaszczaliśmy naszych roślin chemicznie stąd też ta metoda nie ma u nas zastosowania. W sadzie nisko kosimy trawę, a wokół drzewek stosujemy tzw. czarny ugór. Nasze doświadczenie z niezwalczanymi chwastami jest negatywne i przyniosło nam niemal same straty.
Nasz ogród wiejski nie da się jednak przyrównać do innych ogrodów, bo zbyt dużo czynników wpływa na rośliny, dlatego kto chce próbować ten sposób uprawy roślin, ten będzie pionierem na swoim terenie jeśli uprzednio nie miał do czynienia z sytuacją zachwaszczenia własnych upraw i zaprzestaniem ich zwalczania.
Uprawa warzyw i roślin owocowych w chwastach - nasz test
















































