
Rzodkiewka odmiany Herlo-Era – okrągła, czerwona (wiosna, późne lato, jesień)
7 stycznia, 2025
Hotel dla owadów – przykłady różnych domków
20 stycznia, 2025Nasiona z Chin – uważajmy na nieuczciwych sprzedawców

Prawdziwa roślina czy wymyślona?
Prawdziwy kolor, czy jednak grafik przemalował?
O ile z gatunkami roślin, które można uprawiać w Polsce zazwyczaj nie ma problemu, bo potrafimy je odróżniać od innych choćby po kształcie owoców, układzie liści, zapachu itd., tak problematyczne jest już odróżnianie odmian od siebie, gdyż tu ich liczba jest często oszałamiająca. Patrząc choćby przez pryzmat zwykłego pomidora dostajemy paletę tak wielu odmian, o niesamowitych kolorach i kształtach, że czasem słusznie pada pytanie – czy to faktycznie jest pomidor?
Jako ogrodnicy musimy jednak nauczyć się odróżniać prawdę od fikcji. Niestety, tam, gdzie pojawia się szansa zarobienia pieniędzy, tam jest i pokusa do oszustw. Od kiedy grafiki tworzy sztuczna inteligencja, w tym tworzy niemal realistyczne filmy, od tego czasu trzeba bacznie uważać, żeby się nie dac oszukać na nieistniejące rośliny.
Sprzedaż internetowa nasion otworzyła furtki do nadużyć przez osoby, które szybko chcą się dorobić niezłych pieniędzy. Bardzo często wykorzystuje się tu zwykłe sztuczki graficzne polegające na podbarwianiu zdjęć roślin, aby pokazać klientowi, że jak kupi nasiona to wyrośnie mu coś, czego nie ma nikt inny. Nie ma zatem się co dziwić, że w internecie krążą zdjęcia, na których widać choćby rośliny pomidora, na których na jednej roślinie pojawia się po kilka różnokolorowych owoców – od czerwonych, przez żółte, niebieskie, fioletowe po czarne. To już powinno nam dać do myślenia, że coś jest nie tak. Są owszem rośliny dające różnokolorowe owoce, ale nie aż w takim zakresie kolorów jak na niektórych fotografiach. Podobna sytuacja dotyczy kształtów. Obecność na zdjęciach choćby kwadratowych arbuzów (kawonów) z podpisem „nasiona kwadratowych arbuzów” to czyste oszustwo i nie ma co się zastanawiać, że jest inaczej. Owszem, Chińczycy mają u siebie kwadratowe arbuzy, ale oni rosnące owoce wkładają do specjalnych form, które wraz z ich wzrostem kształtują owoc i ten staje się nienaturalnie kwadratowy. Takie sztuczki robi się i w Polsce, choćby owoce zamknięte w butelce bez rozcinania pojemnika – to się robi tak, że zawiązek owocu, który jest mały, umieszcza się we wnętrzu butelki szklanej, ten dalej rośnie, wypełnia stopniowo wnętrze butelki, po czym odcina się szypułkę i duży owoc jest wewnątrz pojemnika – nic nie trzeba rozcinać, nic poszerzać itd. To jednak coś innego niż sztuczne zmienianie kształtu owoców formami. Kłamanie jednak, że naturalnie tak rosną owoce, jest zwykłym oszustwem i powinno być karalne. Przykłady ofert handlowych nasion, które można spotkać w internecie poniżej. Warto zwrócić uwagę na to jaka jest ich cena, a także jaką liczbę nasion kupujemy za nią.
Czy istnieją tęczowe rośliny?
O roślinach, które na jednym pędzie rozwijają różnokolorowe owoce, bądź też płatki ich kwiatów mają conajmniej kilka kolorów (nie odcieni) nazywa się tęczowymi. Zwykle to czerwień, żółć, niebieski, czasem biały. Powstaje jednak pytanie czy takie rośliny fakytycznie istnieją w przyrodzie? Otóż tak, jest kilka gatunków roślin, które wydają różnokolorowe owoce na tej samej roślinie. Są one oczywiście wynikiem prac hodowlanych, zatem powstały dzięki pracy człowieka. Najlepszym przykładem jest tu choćby kukurydza "Rainbow", "Glass Geem"(czyli tęczowa), ale też papryczka odmiany Piramida.
Uwaga na przekręty z nasionami spoza UE, głównie z Chin
Od 2019 roku obowiązują na obszarze UE bardzo restrykcyjne przepisy tego, co może być wwożone na rynek Wspólnoty pod kątem potencjalnych zagrożeń fitosanitarnych. Dotyczy to także nasion. Muszą posiadać tzw. świadectwo fitosanitarne. Nowe przepisy bardzo mocno uderzają w handel (import) nasionami spoza Wspólnoty, w tym choćby z USA, Anglią, Chinami, Rosją itd. Kontroli poddawane są także sadzonki drzew i krzewów, cięte kwiaty, liście, świeże i suszone owoce i warzywa, ziarna zbóż, ziemia i podłoża itd.
W ostatnich kilku latach różne serwisy sprzedażowe zalała dosłownie liczba ofert nasion niesamowitych roślin, które łączyło to, że pochodziły głównie z Chin. Za grosze można je było sobie ściągnąć do kraju i próbować wysiewać. O ile jednak na tamte czasy nie było to nielegalne (ale ryzykowne, bo można było sobie ściągnąć roślinę inwazyjną, albo opanowaną przez groźne patogeny), tak obecnie muszą to być nasiona z certyfikatem. Trudno jest teraz sprzedawcom oferować takie nasiona, co akurat dla klientów jest dobrą informacją, gdyż spadła liczba nadużyć i oszustw. Niestety, nadal lewe biznesy są robione, w tym należy pamiętać, że nowe przepisy działają od niedawna, a w magazynach nieuczciwych sprzedawców mogą zalegać setki kilogramów starych nasion, które próbują wcisnąć na rynek.
Jak to wyglądało do tej pory? Schemat procederu był dość prosty. Ktoś ściągał np. z Chin nasiona cudacznych roślin z tamtejszych serwisów sprzedażowych. Rozrywał oryginalne opakowania (o ile takowe były – często były to nasiona sprzedawane bez oryginalnych opakowań, a więc mógł to być od razu chiński przekręt), dzielił partie nasion na mniejsze i ze zdjęciami ściągniętymi z chińskich stron sprzedawał na polskich portalach sprzedażowych po kilka, kilkanaście sztuk za zawyżoną cenę (bez podawania często nazwy odmiany, numeru partii, kraju pochodzenia, nazwy producenta itd.). Sprzedawca jako taki sam do końca zwykle nie wiedział, czy to co ściąga w ogóle urośnie, czy uda się w polskich warunkach, a także czy istnieje w ogóle taka roślina, nieraz o futurystycznych kolorach i kształtach. Dlaczego tak? Otóż, ze świeczką w ręku szukać sprzedawców nasion spoza UE, którzy testują sami to co sprzedają. Oryginalne nasiona, jak wiadomo mają swoje opakowanie, na którym są podane najważniejsze parametry, w tym nazwa producenta, nazwa odmiany, numer partii czy też data przydatności do siewu. Poza tym nie ma co ukrywać – część sprzedawców doskonale wiedziała, że ściąga buble i że robią przekręt, ale póki jest popyt to jest podaż. Póki trafiali się nieświadomi klienci bądź najzwyczajniej naiwni to im biznes szedł. Wystarczyło popatrzeć, ile niekiedy takich nasion sprzedawano. Ludzie omamieni fotografiami i ułudną nadzieją na posiadanie niesamowitej rośliny płacili krocie. Niestety, nikomu nie urosły rośliny choć troszkę podobne do tych na fotografiach, które obrazowały co z nasion można uzyskać.
Obecnie nadal można spotkać na różnych portalach oferty nasion różnych roślin, które zachęcają do ich kupna. Analiza fotografii pokazuje niestety, że znowu są to przede wszystkim zdjęcia pochodzące z azjatyckich stron sprzedażowych. Jest zatem prawdopodobieństwo, że próbuje się wyprzedawać materiał siewny, które wcześniej się zakupiło, gdyż w innym przypadku sprzedawcy musieliby sprzedawać nasiona w oryginalnych opakowaniach, ze świadectwem fitosanitarnym co nakazują obowiązujące przepisy.
A może to nasiona GMO?
Kupując nasiona warzyw, kwiatów itd. choćby z Chin nie mamy pewności czy nie kupujemy roślin GMO. Uprawa takich roślin jest w Polsce prawnie zabroniona od 2013 roku, dlatego tym bardziej należy uważać jakie nasiona się kupuje i wysiewa.
Nasz test chińskich nasion - co z niego wyszło?
W związku z tym, że sprzedawcy nasion z Chin pokazują ich niesamowite zdjęcia w internecie, podjęliśmy w 2019 roku decyzję, że pora przetestować je, aby sprawdzić, czy cokolwiek z nich wyrośnie i będzie choć w jakiejś części podobne do tego, co prezentują zdjęcia dołączone do oferty handlowej.
Z portali sprzedażowych zamówiliśmy różne nasionka, ale skupiliśmy się na prawdziwych „rarytasach” typu tęczowe pomidory, tęczowe truskawki, truskawkę w kształcie penisa, niebieskie maliny, tęczowe trawy pampasowe, gigantyczne truskawki, niebieskie dalie, czarną dynię, zieloną różę, kwadratowego arbuza (opisali go na opakowaniu jako water melon czyli po angielsku) i kilka innych. Kilkaset złotych wydaliśmy na nasiona takich roślin, zatem tliła się w nas nadzieja, że choć część z nich ładnie urośnie.
Wszystkie nasiona, które otrzymaliśmy w przesyłce umieszczone były po kilka sztuk w woreczkach strunowych. Od razu zatem mamy informację, że jest to samowolna sprzedaż bez oryginalnych opakowań, co powoduje, że tracimy wszelkie prawa jako konsumenci do reklamacji nasion, gdyż podstawą zwrotu jest zawsze opakowanie z widocznym numerem partii. Na fotografiach można zobaczyć, jak wyglądały opakowania nasion, które otrzymaliśmy.
Nasiona podzieliliśmy na dwie części. Pierwsza część była wiosną wysiana do uniwersalnej ziemi ogrodniczej, a druga trafiła do laboratorium, gdzie w cieplarce na szklanych szalkach testowaliśmy ich zdolność kiełkowania. Na bieżąco utrzymywaliśmy odpowiednią temperaturę i wilgotność powietrza.
Żeby nie przedłużać – z nasion wysianych do gleby nic nam nie wyrosło. Z nasion poddanych ocenie na szalkach ze szkła wyrosły nam 2 nasionka czarnej dyni, które po wsadzeniu do doniczki, a potem przeniesione do gruntu nam wyrosły, ale okazało się, że nie jest to żadna czarna dynia tylko zwykła, pomarańczowa i to jeszcze niewiadomej odmiany. Wykiełkowało nam także 1 nasionko truskawki gigant, ale niestety zginęło na skutek pojawu zgorzeli siewek. Doświadczenie zakończyło się zatem całkowitą katastrofą. Niemal 98% nasion w ogóle nie wykiełkowało, co oznacza, że musiały mieć martwe zarodki.
Przez to, że nasiona nie miały informacji jaka to odmiana, w tym jaka jest partia, czy też przydatność do siewu, stąd nie mieliśmy pewności czy te nasiona były świeże, czy też stare. Raczej takie rośliny jak pomidory czy arbuz bez problemu kiełkują na wilgotnej bibule w ciągu kilku dni, a skoro nic nie wykiełkowało, to albo nasiona były wysterylizowane, albo stare, albo w jeszcze inny sposób zniszczone wewnętrznie (na zewnątrz wszystko było OK). Co ciekawe – część nasion nie tylko nie wykiełkowała, ale pokryła się czarną pleśnią, co oznacza, że były porażone przez grzyby. Pojawiły się zwłaszcza grzyby z rodzaju Aspergillus (w tym kropidlak czarny - Aspergillus niger), które rozwijają się często na martwej materii organicznej.
Sprzedawcy „nieoryginalnych” nasion się zabezpieczają
Na wielu stronach z nasionami „dziwnych” roślin (głównie z Chin) można też przeczytać dodatkowe informacje, które sprzedawca chce nam przekazać. To bardzo ciekawe nieraz zapisy. Osoby sprzedające nasiona w nieoryginalnych opakowaniach, w tym roślin o niespotykanych w naturze kolorach, niekiedy zabezpieczają się przed reklamacjami i koniecznością zwrotu pieniędzy podając takie zapisy jak poniższy przykład. Proszę od razu to odnieść do tego co podają hodowcy (sprzedawcy) na oryginalnych nasionach – czy tam ktokolwiek podobnie pisze? Nie! Oryginalne nasiona same w sobie zawierają zabezpieczenie dla klienta, że ten może je swobodnie reklamować, byle miał oryginalne opakowanie.
Bardzo prosto jest ludzi manipulować w internecie. Sztuczna inteligencja obnaża nasze zmysły ale i inteligencje
Ogrodnictwo stało się bardzo modne. Wiele nowych osób zajęło się tą sztuką, choć wielu nie posiada jeszcze wiedzy. Ją zdobywa się w trakcie, głównie przez praktykę i zgłębianie literatury tematu. Takie osoby są niestety bardzo podatne na fałszywe informacje pojawiające się w internecie a zarazem są łatwym celem dla sprzedawców oszukanych roślin, które mają sie rozwinąć z oferowanych w sprzedaży nasion.
Co ciekawe - w 2018 roku pomalowaliśmy zwykłe warzywa i owoce farbami plakatowymi. Umieściliśmy je w internecie na Facebook i niestety okazało się, że wzbudziły w ludzi zaskoczenie i chęć zdobycia ich nasion. To pokazuje, że nawet tak proste kłamstwo, bez dobrej grafiki potrfi niektórym osobom namieszac w głowie. Co jednak ma zrobić człowiek, jak ktoś korzysta z profesjonalnych programów graficznych i idealnie potrafi pokolorować lub zmodygikowac kształt roślin? Bardzo łatwo się naciąć, dlatego ogrodnik musi mieć dodatkową broń - wiedzę z botaniki, a dokładnie ogólny pogląd na temat rozwoju danej rośliny. To pozwala już odrzucić część kłamstw handlowych, które pojawiają się w internecie.
Dzisiaj media społecznościowe i internet jako taki zalewają grafiki i filmy wtygenerowane przez sztuczną inteligencję. Sa bardzo realistyczne i masa ludzi sie na to nabiera. Wystarczy zobaczyć na Facebook jak wiele osób komentuje i lajkuje fotografie osób wygenerowanych przez sztuczną inteligencję, a jak ktoś im zwraca uwagę, że komentują nieistniejącą osobę to się oburzają. Niestety.....dajemy się manipulować i wkrótce odróżnienie realistycznego obrazu od sztucznego będzie bardzo trudne. To samo dotyczy ogrodnictwa.