
Turkuć podjadek w ogrodzie – szkodnik czy nie?
24 maja, 2020
Ciasto i pikle z rabarbaru
28 maja, 2020Nie wszystko można kupić - własny ogród to skarbnica
Ogrodnik, który interesuje się uprawą różnych gatunków roślin wie, że nie wszystko da się kupić w centrach ogrodniczych, na bazarach, czy też u samych producentów materiału roślinnego. Na rynku liczba odmian roślin ozdobnych i użytkowych jest przeogromna i nie ma osoby w Polsce, która miałaby wszystko co chcemy.
To z tego powodu, tak mocno się rozwija rynek nasion, gdyż tylko za jego pomocą można mieć większość konkretnych odmian w ogrodzie, które są niedostępne w handlu. Przykładem są choćby pomidory i papryki, nie wspominając o przeogromnej liczbie innych roślin.
Nie wysiewasz sam roślin? - nie zniechęcaj innych!
Osoby zniechęcające ogrodników do własnoręcznego siewu i tworzenia w warunkach domowych rozsady roślin, wskazujące, że wszystko można kupić, bez potrzeby męczenia się, mylą się i to okrutnie - nie da się wszystkiego kupić !!! Nie ma w Polsce ani jednego producenta rozsady, który miałby w swej ofercie każdą odmianę, a już tym bardziej odmiany niszowe np. o ciekawym kolorze, kształcie, smaku. Producenci rozsady produkują tylko takie odmiany, które ich zdaniem najlepiej się sprzedadzą w danej miejscowości. Niekiedy tylko dorzuca się pewne nowinki, celem zainteresowania potencjalnych kupujących, choć trzeba także wskazać, że i wśród ogrodników są tradycjonaliści, którzy jak raz przywiążą się do danej odmiany, nie chcą jej zmieniać.
Ogrodnik-eksperymentator nie chce być skazanym tylko na to, co oferuje producent sadzonek z danego regionu. Tym bardziej to zasadne teraz, gdy rynek jest przebogaty w bardzo ciekawe odmiany, niekiedy wręcz unikatowe, których partie nasion są niewielkie, stąd często trudno je kupić.
Ogrodnictwo to nauka, zabawa, czasem porażka, często sukces - jak w życiu, dlatego DIONP stoi na stanowisku, że własne siewy to wspaniałe rozwiązanie dla tych wszystkich, którzy żyją ogrodem, lubią pracować i nie idą na łatwiznę w postaci kupna gotowca.
Rozumiemy jednak doskonale te osoby, które również bardzo by chciały siać w mieszkaniach różne odmiany roślin, ale nie mają warunków lokalowych, dlatego takim ogrodnikom po pierwsze współczujemy (wiemy, że to trudne jak się jest pasjonatem uprawy roślin), a po drugie wiemy, że muszą często kupować to co lokalny rynek im oferuje. Zwykle taka gotowa oferta sadzonek jest bardzo uboga pod kątem odmianowym - tylko to co się najlepiej sprzedaje. Można jednak otrzymać lub odkupić od innych ogrodników-pasjonatów nadwyżki ich sadzonek i wówczas stajemy się posiadaczami ciekawych odmian.
Nie masz warunków lokalowych? - nie rezygnuj z testowania odmian
Prawdą jest, że nie każdy ma duży parapet, wolny pokój, osłonięty balkon/taras, nie wspominając o ogrodzie zimowym, czy też ogrzewanej szklarni/tunelu, stąd pewnych roślin o dłuższym okresie wegetacji nie da się uprawiać bez posiadania dostępu do takich miejsc. To jednak nie oznacza, żeby się poddawać z testowaniem odmian, gdyż można ciekawe eksperymenty zrobić z tymi roślinami, które wysiewa się wprost do gruntu. Liczba kombinacji jest nieograniczona, jednak warto szukać ciekawych odmian np. rzodkiewek, sałaty, buraków ćwikłowych, fasoli, grochu i wielu wielu innych, których uprawa nie wymaga wcześniejszego siewu. Może czasem tylko trzeba zainwestować we włókninę jak wiosna jest chłodna, ale na tym zwykle się kończy problem, stąd każdy może oceniać jak dana roślina rośnie i plonuje.
Nie ma Listy Odmian Zalecanych (LOZ) dla danego regionu pod kątem warzyw i kwiatów
Być może nie każdy działkowicz czy ogrodnik przydomowy wie, ale w rolnictwie funkcjonuje coś takiego jak Prorejestrowe Doświadczalnictwo Odmianowe (PDO). Jest ono prowadzone przez Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych (COBORU) w Słupi Wielkiej koło Poznania. To jedyna w Polsce jednostka, która z urzędu bada różne odmiany pod kątem choćby ich dostosowania do krajowych warunków glebowo-klimatycznych. Obok roślin rolniczych, ocenia także COBORU część roślin ogrodniczych, ale nie wszystkie, także z uwagi na ich ilość.
Rolnicy uprawiający gatunki roślin o znaczeniu strategicznym dla kraju np. zboża, rzepak, kukurydzę, czy też choćby ziemniaki itd. mogą także korzystać z tzw. LOZ (Listy Odmian Zalecanych dla danego województwa) - są to konkretne odmiany jakie Wojewódzkie Zespoły PDO zakwalifikowały jako najlepsze do uprawy w warunkach glebowo-klimatycznych danego województwa. Dzięki temu rolnicy mogą wybierać wśród ogromnej liczby odmian te, które w ich regionie na podstawie badań prowadzonych m.in. w COBORU i Ośrodkach Doradztwa Rolniczego najlepiej sobie radzą. Ogranicza to zatem ryzyko niepowodzenia uprawy np. wskutek dobrania odmiany o nieodpowiedniej wczesności, mrozoodporności, czy też choćby warunków glebowych.
COBORU tylko w niewielkim stopniu ocenia różne odmiany warzyw pod kątem ich przydatności do uprawy, ale wyniki z tych doświadczeń można znaleść na stronie: Badanie odmian roślin ogrodniczych.
Szukaj ciekawych odmian w internecie, nie tylko w lokalnym sklepie na miejscu
Często osoby poszukujące nowych, ciekawych odmian wspominają, że nie ma żadnych nowości w ich sklepach ogrodniczych. Dlaczego tak jest? Otóż wiele sklepów lokalnych (nasiona nawet można kupić w dyskontach spożywczych oraz sklepach budowlanych, a nawet na poczcie) oferuje tylko minimum, zwykle w postaci gotowych zestawów odmianowych jakie dostarczają im firmy dystrybucyjne. To często wynika z dostępności powierzchni handlowej, gdyż gdyby chcieć zrobić całą kolekcję odmian dostępnych na rynku, trzeba byłoby założyć sklep ogrodniczy (tylko z nasionami) zbliżony powierzchniowo do małego dyskontu. To z tego powodu w wielu sklepach oferuje się minimum asortymentu, często odmiany dobrze znnane lokalnym ogrodnikom, po to, aby oczywiście sprzedać towar.
Dziś jednak niemal każdy ma dostęp do internetu, dlatego też polecamy, aby sprawdzać ofertę sprzedawców nasion, a mają oni często do zaoferowania prawdziwe rarytasy. Pamiętajmy jednak, że nie każda odmiana nadaje się do uprawy w warunkach glebowo-klimatycznych w których mieszkamy, dlatego też to jest właśnie ta nutka ekscytacji, nutka ducha badacza, żeby to zweryfikować. Uda się? A może nie. To jest właśnie piękne w ogrodnictwie, że można samemu wcielić się w osobę, która testuje odmiany i potem można się podzielić wynikami swoich eksperymentów np. na Grupie Dyskusyjnej DIONP na Facebook do czego zachęcam.
Uwaga na nasiona z Chin, w tym nasiona GMO
Temat ten był wielokrotnie poruszany na DIONP przez nas ale i samych Czytelników naszego Portalu, gdyż okazuje się, że wiele nasion jakie można kupić z Chin w internecie jest pozbawiona oryginalnego opakowania (w tym nr partii, nazwy producenta i krótkiej charakterystyki zaleceń uprawowych). Sprzedawane są zwykle w woreczkach strunowych lub papierku w małej liczbie nasion np. 5-20 sztuk. Kompletnie nie znana jest często nazwa łacińska takiej rośliny/odmiany (łacina pozwala dotrzeć do tego czym jest dana roślina), a grafiki w internecie zachęcające do kupna takich nasion często są kreaturą zdolności grafików komputerowych - widać od razu, że ktoś farbował zdjęcie i to w programie do malowania dla przedszkolaków (nie uwłaczając zdolnościom manualnym przedszkolaków). Rośliny o niespotykanym kolorze, niczym z filmu science-fiction "Avatar" powinny dać nam do myślenia, że ktoś próbuje nami manipulować, bo znając się na marketingu wiadomo jest, że człowiek kupuje przez zmysły np. smaku, zapachu, wzroku. Zielona róża, niebieska cynia, kwadratowy arbuz, dynia w kształcie kobiecych piersi, trawa pampasowa o kłosach w barwach tęczy, pomidory na których na jednej roślinie wyrastają owoce o różnych kolorach od białego, przez zielone, niebieskie, różowe, żółte po fioletowo-czarne itd. Niekiedy w opisie akcji w internecie takich nasion można wyczytać, że np. za kolor niebieski danej rośliny odpowiada gen z flądry pływającej w morzach i oceanach. Co zatem robi gen flądry w roślinie? Przecież to jest roślina GMO, której uprawa w Polsce jest prawnie zakazana od 2013 roku.
Osobną kwestią jest zdolność kiełkowania takich nasion oraz to, co z nich wyrasta. Nie tako DIONP ma swoje spostrzeżenia, że większość takich nasion nie kiełkuje, a jeśli wykiełkują to zwykle uzyskuje się roślinę inną niż było w opisie u sprzedawcy. Przykładem jest choćby czarna dynia, którą zakupił DIONP do uprawy z Chin, z której wyrosła zwykła dynia. Pomyłka? - nie, to wszystko było zaplanowane - oszustwo i nic nie można było zrobić, gdyż brak oryginalnego opakowania, a często brak paragonu nie pozwala dochodzić swoich praw konsumenckich. Uważajmy zatem na nasiona z Chin, koncentrujmy się raczej na wspaniałych roślinach i ich odmianach z bliższej nam strefy klimatycznej, a jest w czym wybierać.
Nasiona z innych krajów
Kupując nasiona z innych krajów warto się wpierw dowiedzieć jakie mają szanse na to, że przeżyją w naszych warunkach. O ile w przypadku warzyw zwykle nie ma problemu, to przy kupowaniu roślin ozdobnych, wieloletnich zważmy na to, czy oby nie kupujemy rośliny ekspansywnej, która mogłaby wyrwać się z ogrodu i rozplenić po okolicy. Czytajmy opisy tych roślin, zwłaszcza bazując na ich nazwie łacińskiej a nie zwyczajowej.
Pamiętajmy także o tym, że nie każda roślina kupiona z zagranicy np. Francji, Włoch, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii uda się w naszych warunkach. Jeżeli to warzywa i chcemy mieć plon, to nie opierajmy swojej produkcji tylko na nowościach jakie sobie kupimy. Awaryjnie wysiejmy znane nam odmiany, tak, aby na wypadek niepowodzenie produkcji mieć coś na grządce z czego skorzystamy, choćby robiąc przetwory. Opieranie się tylko na nowościach z innych krajów, których nigdy nie uprawialiśmy nie zawsze się sprawdza - wyjątkiem są tylko testy, gdy na plonach nam nie zależy.
Ogrodnicy-pasjonaci to jednoosobowe jednostki badawczo-rozwojowe
Osoby eksperymentujące z różnymi odmianami np. warzyw i kwiatów często bardzo dokładnie je obserwują, niekiedy wręcz tworzą notatki celem sprawdzenia jak sobie radzą w danym roku, jaki jest pokrój roślin, kiedy zaczynają zakwitać, jak owocują, kiedy dojrzewają oraz kiedy jest zbiór, a nawet smak plonu. Niekiedy wręcz zapisują w notatnikach ogrodnika jak dokładnie wyglądała pielęgnacja roślin - to bardzo ważne i coraz częściej spotykane działanie, tym bardziej teraz, gdy na rynku jest coraz więcej ciekawych nawozów, biostymulatorów, użyźniaczy itd.. - można porównywać zatem ze sobą nie tylko odmiany, ale i choćby wdrożony sposób ich uprawy w oparciu o nowe środki jakie oferuje rynek.
Ogrodnik weryfikuje zdjęcia na opakowaniach
Taka zabawa odmianami często pozwala zweryfikować to co podaje marketing. Piękne zdjęcia na opakowaniach nasion jak zawsze wskazujemy - to tylko marketing i nie należy się tym kierować. To zdjęcie poglądowe, często robione z bliska, w studiu, a czasem podkręcane w programie graficznym. Kupujemy oczami i dlatego takie fotografie są nam prezentowane na nasionach. Ktokolwiek widział jednak nasiona dla profesjonalnych ogrodników ten wie, że tam zwykle nie ma żadnej fotografii. Ogrodnicy-profesjonaliści nie kierują się takimi zdjęciami. Bazują na katalogach specjalistycznych renomowanych firm, ale zwykle weryfikują odmiany odwiedzając różne poletka pokazowe czy też targi, gdzie zapoznają na żywo z daną rośliną/odmianą. Tacy ogrodnicy kupują nasiona za duże pieniądze, gdyż żyją z tego co wyprodukują i sprzedadzą, lub zakontraktują swoje plony np. pod kątem przetwórstwa. Oni nie mogą sobie pozwolić na wpadki, które w ich przypadku oznaczają ogromne straty finansowe.
Zaczęła się era testera
W internecie na każdym kroku spotykamy się z materiałami, które porównują ze sobą produkty różnych producentów. Tak samo jest w ogrodnictwie. Z reguły ogrodnicy bazują na nasionach pochodzących od czołowych, dużych producentów, niemniej warto czasem sprawdzać też te inne dla własnego doświadczenia. Można być często mile zaskoczonym. Przykładem jest DIONP, który bawi się odmianami.