Ogrodniku – nie zabijaj kretów fosforowodorem
1 lipca, 2022Jak odróżnić larwy biedronki azjatyckiej od biedronki siedmiokropki?
25 grudnia, 2022"Egipska plaga" w Polsce?
Szarańcza wędrowna (Locusta migratoria) to owad niemal mityczny. Kojarzony jest z klęską i głodem, z czymś bardzo groźnym, złym. Nie na darmo jest wymieniany w Biblii jako jedna z plag, która spłynęła na Egipt (Stary Testament, Księga Wyjścia).
O tym jak groźny jest to owad nie trzeba wspominać, gdyż wystarczy obejrzeć relacje światowych mediów jak wielkie spustoszenie powoduje w niektórych regionach świata. W 2020 roku we Wschodniej Afryce odnotowano największy pojaw szarańczy od 70 lat. Naukowcy twierdzą, że stanowią bezprecedensowe zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego w niektórych krajach świata. Najbardziej dotknięte plagą były Somalia, Etiopia i Kenia. Warto zobaczyć DW News opisujący ten problem, który udostępniamy obok (w języku angielskim). W tym samym roku plaga szarańczy dotknęła też Pakistan, Indie, Stawropol i Dagestan (Kazachstan), a także obszary w górach Ałtaju w południowej Syberii. Ocieplanie się klimatu sprzyja temu owadowi.
Być może trudno niektórym uwierzyć w to, ale szarańcza wędrowna występowała w Polsce już w 1711 roku. W Zwierzyńcu na Lubelszczyźnie znajduje się pomnik upamiętniający to wydarzenie, na którym można nawet przeczytać, ile owadów wówczas zabito. Jak wskazuje napis "Wyniszczono szarańczy żywej korcy 656". Skoro 1 korzec warszawski to 120,6 litra (ten korzec z racji bliskości do Lubelszczyzny należałoby zastosować) to by oznaczało, że zniszczono ponad 78 000 litrów szarańczy, co pokazuje, że musiało jej wówczas sporo się pojawić.
Szarańcza występuje w Polsce?
Billions of locusts threaten food security in East Africa | DW News
Pomnik postawiony a szarańcza znów się pojawiła
Choć od momentu postawienia pomnika o żadnej pladze szarańczy nie było później mowy, to nie znaczyło, że w Polsce tego owada nie było. Późniejsze badania wykazały, że nieliczne osobniki odławiano w latach 1941-1967 w okolicach Siedlec, Parczewa, Białej Podlaskiej, Międzyrzecza Podlaskiego, Kozienic, Radzynia Podlaskiego, Włodawy, Poznania, czy też rejonu Warszawy. Ostatni udokumentowany przypadek obecności szarańczy w Polsce pochodzi z 1967 roku z południowo-wschodniej części Polski.
Jeszcze większym zaskoczeniem może być i to, że badania faunistyczne prowadzone w Polsce przez duży zespół badawczy wykazały obecność szarańczy wędrownej w latach 2001-2017 w 14 miejscach kraju – zarówno na południu, w pasie centralnym, jak i w sąsiedztwie Morza Bałtyckiego. Najwięcej jednak owadów stwierdzono na południowym wschodzie Polski. Praca naukowa z tej tematyki włącznie z mapą zasięgu występowania szarańczy na początku 21 wieku została opublikowana w 2019 roku w numerze XXX Przeglądu Przyrodniczego. Warto zapoznać się z tą publikacją i ciekawymi fotografiami pokazującymi „polską” szarańczę wędrowną – publikacja dostępna TUTAJ.
Jak podaje Zespół Autorów powyższej pracy, obserwowane w Polsce osobniki szarańczy wykazywały dużą zmienność ubarwienia. Ponowne stwierdzenia owadów (po 1967 roku) mogą wynikać ze zmian klimatycznych i zmian siedliskowych, w tym z większej dostępności trzcinowisk w bezpośrednim sąsiedztwie terenów piaszczystych.
Szarańcza wędrowna wymknęła się na wolność z hodowli?
W mediach dużo ostatnio jest informacji o spotykaniu w naturze gatunków zwierząt, które dotychczas były trzymane np. w terariach czy też akwariach. Mamy przykład raka marmurkowego, który został wypuszczony na wolność i się dostosował do klimatu Polski i zaczął wypierać rodzimego raka szlachetnego. Mamy przykład odnajdywania choćby węży, czy też żółwi w parkach i ogrodach, które ktoś wypuścił, a nawet odłowów piranii w jeziorach. To są przykłady bezmyślności ludzkiej, które należy krytykować, bo tak się tworzy nowe zagrożenia dla rodzimej przyrody. Tak nie postępują miłośnicy natury !!!. Wypuszczając egzotyczne zwierzę na wolność, które do tej pory trzymało się w domu trzeba liczyć się z tym, że nie jest powiedziane że oni zginie przez zimę, czy też zginie z głodu. Niektóre gatunki mają silną wolę przeżycia. Kiedyś mroźna zima była barierą nie do przejścia dla gatunków egzotycznych, a dziś już tak nie jest. Trzeba się z tym liczyć, w tym pamiętać też i o roślinach jakie się do Polski sprowadza i potem choćby wysiewa lub wyrzuca. A nuż staną się z czasem ekspansywnymi.
W odniesieniu do szarańczy wędrownej (a także szarańczy pustynnej - Schistocerca gregaria) można czasem w internecie poczytać o tym, że jeżeli się pojawi w Polsce to będzie to skutek uwolnienia jej z hodowli jakie są w kraju. Takie hodowle są prowadzone dla celów pozyskiwania karmy dla zwierząt przetrzymywanych w terrariach. Faktem jest, że te owady są namnażane w Polsce, więc gdyby kiedyś płodne osobniki się wydostały i znalazły dobre warunki do rozwoju to mogłoby przeżyć w dobie ocieplania się klimatu, ale na ten moment jest to mało prawdopodobne. Szarańczaki wypuszczone na wolność nawet z takiej hodowli przemysłowej, tylko w pewnych sytuacjach środowiska wchodzą w formę stadną tworzącą niszczycielski rój - to się nie dzieje ot tak. Takie hodowle szarańczaków pod cele karmowe dobrze jak są zarejestrowane i prowadzone pod nadzorem powiatowego lekarza weterynarii.
Kiedy szarańcza wędrowna tworzy rój?
Szarańcza wędrowna charakteryzuje się występowaniem formy samotnej i formy gromadnej (stadnej - migracyjnej). Obie formy różnią się wyglądem osobników ale i zachowaniem. Głównym czynnikiem wywołującym przejście z fazy samotnej do migracyjnej jest zagęszczenie populacji osobników młodocianych (tzw. nimf). To zagęszczenie często wiąże się z brakiem pokarmu - pojawia się głód, który stymuluje owady do poszukiwania nowych miejsc, ale pojawia się też i aspekt stricte biologicznych zmian jakie zachodzą u owadów, a które sprawiają, że rój zaczyna lecieć pustosząc roślinność jaja stanie im na drodze.
Badania pokazują, że szarańczaki w lata masowego pojawu są zbite w masę wzajemnie się dotykających owadów. To powoduje u nich podekscytowanie. Dotykające się owady, skaczące po sobie, ocierające się o siebie wydzielają hormony. Tak nakręcone chemicznie owady dopiero stanowią problem, bo kumuluje się tu ich duża liczba z podekscytowaniem "hormonalnym", w tym chęcią rozrodu i zaspokojenia głodu. To niemal mieszanka wybuchowa. Dodatkowo ciekawe jest to, co zmusza szarańczę do migracji - otóż chronią się one częściowo przed kanibalizmem - oznacza to, że owad pierwszy ucieka przed znajdującym się za nim, a ten przed następnym itd...tworzy się wówczas ruch. Dlaczego tak się dzieje? - otóż chodzi o białko - szarańcza go potrzebuje, stąd po zjedzeniu roślin na danym obszarze zaczęłyby się zjadać nawzajem, zatem przyroda pomyślała to tak, że dała im szansę - migrację chroniącą przed zjedzeniem jeden drugiego. Kierunek lotu owadów zwykle jest przypadkowy np. zależy od wiatrów.
Postępujące zmiany klimatu to realne ryzyko wzrostu liczebności szarańczy wędrownej w Polsce
Patrząc na drastyczne filmy dostępne w internecie pokazujące jak wygłodniała szarańcza zjada rośliny uprawiane przez człowieka doprowadzając do pogłębiania się głodu, zwłaszcza w krajach Afryki nie można powiedzieć, że w Polsce nigdy nie będzie to miało miejsca. Nigdy nie mów nigdy akurat w tym przypadku się sprawdza. Żyjemy obecnie w szybko zmieniającym się świecie. Zmiany klimatyczne mają miejsce i są udowodnione naukowo, stąd kwestią czasu jest to o czym mówią naukowcy - czeka nas wiele zmian i wiele zaskoczeń w przyrodzie. Specjaliści z zakresu ochrony roślin otwarcie mówią - wiele się będzie działo na naszych polach uprawnych. Czeka nas pojaw nowych gatunków, obcych rodzimej faunie i florze (w tym inwazyjne i kwarantannowe), wzrost liczebności i szkodliwości już znanych szkodników, ale także i spadek szkodliwości tych, którym zmiany klimatyczne nie będą służyły. Pisanie podręczników do ochrony roślin zacznie się od nowa, gdyż juz pewne zmiany są, a będą się pogłębiać.
Z tyłu głowy musimy mieć to, że przyroda kieruje się swoimi prawami. Gdy poprawiają się warunki do życia dla gatunków, które dotychczas nie mogły w Polsce się rozwijać to naiwne jest myślenie, że tak będzie dalej. Świat w dobie globalizacji jest mały. Gatunki migrują na nowe tereny, szukają nowych nisz do zasiedlenia. Transport towarów, przemieszczanie się ludności tylko im w tym sprzyjają. Szarańcza wędrowna już w Polsce się naturalnie pojawia, choć nie tworzy rojów. Nie jest powiedziane, że tak będzie dalej. Poza tym jest to owad migrujący. Jeżeli nawet nie znajdzie u nas dobrych warunków to nie można wykluczyć, że ocieplanie się klimatu nie spowoduje, że liczniej będzie się pojawiała na południu Europy, skąd okazyjnie będzie nalatywała np. na południe kraju. Już przykład takiego gatunku, który okazyjnie nalatuje tysiące kilometrów opisaliśmy na portalu - jest nim słonecznica orężówka.
Trzeba też zaznaczyć, że szarańczy wędrownej i ogólnie wielu prostoskrzydłym sprzyja stepowienie terenów, a mamy z tym do czynienia już w niektórych województwach Polski środkowej. Owad ten (szarańcza) lubi otwarte tereny, z lekką glebą, najchętniej piaszczystą, porośniętą roślinami kserotermicznymi czyli preferującymi siedliska o bardzo silnym nasłonecznieniu, silnie nagrzewające się, z niewielką dostępnością wody. Jeżeli zatem sprawdzą się przypuszczenia klimatologów, to kwestią czasu jest pojaw takich miejsc w Polsce, które pod kątem termicznym będą sprzyjały masowemu rozwojowi szarańczy (temperatura odgrywa kluczową rolę w rozwoju gatunku). Może to oznaczać lokalny pojaw formy stadnej w postaci małych początkowo rojów. To nie jest science fiction - w dobie zmian klimatu musimy się z tym liczyć.
Rodzime pasikoniki na cenzurowanym
Podsycanie "owadziego strachu" w Społeczeństwie nigdy nie kończy się dobrze. Tak można poważnie zaszkodzić przyrodzie. Niestety, domorośli specjaliści na różnych forach wymieniają się zdjęciami "polskiej szarańczy" uszkadzającej ich rośliny z wezwaniem, że trzeba ją zwalczać. Sęk w tym, że tą szarańczą okazuje się zwykle pasikonik zielony (Tettigonia viridissima). Jest to rodzimy owad, rozmiarami ciała zbliżony do szarańczy wędrownej czy szarańczy pustynnej, ale różni się wieloma cechami od nich, włącznie z ubarwieniem. Nie stanowi on poważnego zagrożenia dla roślin na ten moment. To drapieżnik, polujący na różne owady i pajęczaki, a rośliny uszkadza tylko wtedy, gdy brakuje mu pożywienia - nie powoduje zwykle poważnych uszkodzeń roślin. Absolutnie nie rozwija ten gatunek formy stadnej, stąd też nie warto wierzyć w plotki o tym. Zwykle tylko pojedyncze osobniki pasikonika zielonego można spotkać na roślinach, a nie całe stada. O pasikoniku zielonym piszemy w odrębnym artykule.