Typy (rodzaje) korzeni marchwi – poznajmy 19 ich kształtów
25 lutego, 2024Glebogryzarka spalinowa w ogrodzie – testujemy ją w 2024
16 marca, 2024Nie wszystko co z papieru jest EKO
W niektórych mediach o tematyce ogrodniczej, pojawiają się wpisy, że warto wykorzystać gazety do ściółkowania, czy też ograniczania parowania wody z gleby.
O ściółkach organicznych jako DIONP pisaliśmy już i jesteśmy ich wielkimi zwolennikami, ale nigdy byśmy się nie odważyli komukolwiek zalecać ściółkowania gleby/roślin gazetami, gdybyśmy nie wiedzieli jaki jest ich skład chemiczny. Co? – skład chemiczny w gazecie? Przecież to papier z drzew, więc to ekologia może ktoś rzec. Oj można się bardzo, ale to bardzo rozczarować, tak jak ci wszyscy co uwierzyli w magiczną moc nawozów z bananów traktowanych konserwantami, czy też klejonej chemią tektury stosowanej w permakulturze, bo jest tańsza od ekologicznej!
Niektóre odpady mogą być niebezpieczne dla człowieka i środowiska. Gazeta taka może być ktoś spyta? No właśnie – może nie każda, ale większość tak. Wszystko zależy od „dawki”, czyli ile ich używamy, jak używamy, a zwłaszcza co w nich jest.
Ściółkowanie gleby i roślin gazetami i kartonami - czy to bezpieczne?
Gazeta to tylko czysty papier? A tekst czy fotografie w gazecie z czego są zrobione?
Gazeta jest kojarzona z papierem, a papier z drzewem, a drzewo to nic innego jak roślinka swobodnie żyjąca sobie na plantacji towarowej bądź w lasach, którą ścięto pod potrzeby produkcji papierniczej. Choć wycinanie drzew pod cele produkcji papieru ekologicznie nie brzmi, ale cóż…papier jest niezbędny i trzeba go mieć, byle więc produkcja jego była prowadzona w sposób zrównoważony a nie bandycki. Poza tym drzewa są zasobem odnawialnym, więc tym bardziej racjonalność się tu przyda. Zwykle na cele produkcji papieru wykorzystuje się sosny, jodły, świerki, buki, topole, czy też osiki. Warto również wiedzieć, że obok drzew, czyli roślin wieloletnich, w skład papieru wchodzą też inne rośliny jak len, konopie, bawełna, słoma zbożowa czy też trzcina. W dobie troski o środowisko i zmniejszenie emisji śmieci wykorzystuje się też makulaturę, ale również i tkaniny oparte na włóknie roślinnym.
Oczywiście papier można produkować metodami tradycyjnymi, bez typowej chemii, ale koszty są ogromne, a metoda jest mało wydajna. Co zatem się robi? – oczywiście wchodzi w grę przemysłowe wytwarzania papieru na ogromną skalę. Pisząc tak mocno uproszczonym językiem (warto produkcję papieru zgłębić, bo może zaskoczyć sam proces), to żeby stworzyć papier trzeba oczywiście rozdrobnić surowiec roślinny. W efekcie obróbki mechanicznej uzyskuje się ścier drzewny, a w trakcie obróbki chemicznej otrzymuje się masę celulozową. Wytwarzanie papieru obejmuje dwie fazy. W pierwszej dokładnie rozdrabnia się surowiec. To kluczowy etap, bo powstaje masa celulozowa, którą miesza się z dodatkami np. (wodą, barwnikami, klejem, rozdrobnioną makulaturą, kredą, czy też glinką kaolinową. Następnym krokiem jest spilśnianie papieru, czyli takie jego zgniatanie, aby odpowiednio rozłożyć włókna. W fazie drugiej powstaje już typowy papier poprzez łączenie na mokro włókien (spilśnienie) oraz sprasowanie ich we wstęgę, która jest prasowana a następnie suszona na cylindrach, potem chłodzona i zwijana.
Tyle w skrócie o produkcji papieru, ale nas najbardziej interesuje co w nim jest. Jak już wspomniano wyżej w samym papierze już mogą być dodatki w postaci klejów czy barwników. To jednak można zaakceptować, choć jak mamy traktować papier jako ściółkę organiczną to już widzimy, że nie do końca jest to czysta celuloza bez dodatków. To jednak na tym etapie tekstu pomińmy, bo najlepsze dopiero przed nami.
Ekologiczny atrament z kałamarnicy w gazetach?
W bajkach dla dzieci często pojawiają się kałamarnice rozbryzgujące atrament. Jest to naturalny barwnik, ekologiczny. Poniekąd był on wykorzystywany w celach piśmienniczych, ale tak dla ciekawostki to można go kupić też jako barwnik spożywczy. Czy jednak gazety, które kupujemy są powlekane atramentem naturalnym? Oczywiście, że nie!
Osoby zajmujące się pracami artystycznymi często same pokazują, jak ekologicznie barwić papier tym co mamy pod ręką np. cebulą, kawą, herbatą, sokiem z buraka, awokado, sodą oczyszczoną itd., ale wydawcy różnych gazet tego nie robią, bo to nieefektywne i nieopłacalne. Tak więc o druku z wykorzystaniem domowych surowców też zapomnijmy.
Żeby sprawdzić co kryje się na papierze gazetowym pod kątem chemicznym wystarczy wejść w pierwsze lepsze sklepy obsługujące drukarnie. Tam nie tylko poznamy nazwy producentów tuszy/farb drukarskich, ale zagłębimy się w ich składy chemiczne. Pamiętajmy – im więcej druku, im więcej kolorów, zdjęć itd. tym gazeta jest bardziej schemizowana. To jednak nie wszystko. Farba drukarska to jedno, ale na papierze mogą być różne dodatki choćby stosowane przy produkcji papierów specjalnych lub ułatwiające proces tworzenia papieru np. woski, żywice, wypełniacze, barwniki nieorganiczne i organiczne, związki poprawiające strukturę, gęstość, jasność i jakość druku np. siarczek cynku, dwutlenek tytanu, siarczan wapnia, ale też różne emulgatory i środki czyszczące. O klejach już mowa była
Farba drukarska – co się w niej kryje?
To ogólne pojęcie, ale farby dzieli się na różne grupy w zależności od ich wykorzystania np. na sitodrukowe, rotograwiurowe, offsetowe, fleksograficzne i inne. Większość farb stosowanych w druku to farby syntetyczne. Nie można pomijać istnienia farb ekologicznych, ale biorąc pod uwagę masową produkcję prasy, to większość gazet jest zadrukowywana syntetycznymi. Farby są wytwarzane pod konkretny rodzaj druku, dlatego nie ma jednej farby. Najwięcej składników zawierają farby kolorowe, a gdy do tego jeszcze w druku dochodzą pozłocenia czy posrebrzenia, to lista składników farb się zwiększa, bo muszą być one należycie rozpuszczane i utrwalane na papierze. Rośnie wtedy ilość dodatkowych substancji, które mają zabezpieczyć sam druk, aby ładnie wyglądał, był trwały i spełniał jeszcze szereg innych funkcji.
W takich farbach drukarskich są substancje barwiące tzw. barwidła (stanową 5-30% tuszu), które służą do przekazywania barwy otoczeniu. Używa się tu laki, pigmenty i barwniki (wodne, spirytusowe, tłuszczowe). Pigmenty mogą być organiczne (np. pigmenty azowe, ftalocyjaninowe) oraz nieorganiczne (np. żółcień cynkowa, żółcienie chromowe, sadza, biel cynkowa). Przy drukach specjalnych np. w kolorze srebrnym lub złotym pojawiają się pigmenty metaliczne np. stop miedzi, cynku, rozdrobnione aluminium itd. Większość barwników to także barwniki syntetyczne (np. rodamina, auramina, zieleń malachitowa, zieleń brylantowa). Laki to zwykle fanale i litole.
Oczywiście przemysł papierniczy próbuje ograniczać chemizację i poszukuje alternatywnych barwników przyjaznych środowisku, ale to długi proces. Takimi barwnikami mogą być tzw. barwniki kayacelonowe.
Kolejnym kluczowym składnikiem farb drukarskich jest spoiwo (stanowi 15-50% składu tuszu), które choćby poprawia jednolitość farby, czy też tworzą błonki na podłożu. Spoiwami są zwykle różne pokosty olejowe (roślinne bądź mineralne) lub żywice (naturalne bądź syntetyczne), które są rozpuszczone w odpowiednich rozpuszczalnikach (stanowią 15-65% tuszu), a często stosuje się tu dwuchloropropan (DCP). Spoiwa mogą być olejowe (np. olej lniany, konopny, olej drzewny), spoiwa olejowo-żywiczne (oleje mineralne w połączeniu z żywicami ftalowymi, maleinowymi, poliamidowymi, maleinowo-kalafoniowymi, epoksydowymi, alkidalami styrenowymi, alkidalami akrylowymi itd.) oraz spoiwa rozpuszczalnikowe (np. alkohole, estry, glikole i ich pochodne, węglowodory i ich pochodne i woda), które są łączone z substancjami błonotwórczymi np. żywicami fenolowymi, epoksydowymi, ketonowymi, chlorokauczukiem itd.
W tuszu drukarskim są też różne substancje pomocnicze (do 10% zawartości tuszu), które wpływają na właściwości użytkowe farby drukarskiej, czego przykładem są środki dyspergująco-zwilżające, środki zwilżające powierzchnie, humektanty, środki antypienne, czy też modyfikatory reologii, które regulują choćby lepkość farby.
Przykładowy spis zawartości farby drukarskiej znajduje się w tabeli 1 w artykule pt. „Niebezpieczne substancje chemiczne emitowane z farb drukowych”, który jest dostępny TUTAJ – warto poczytać, bo skoro one sa niebezpieczne dla pracowników poligrafii, a my sami je sobie wprowadzamy do ogrodu, to też jesteśmy w grupie ryzyka!
Bardzo dobry tekst, niemal kompendium wiedzy o farbach drukowych jest dostępny TUTAJ, gdzie autor podaje także ich skład. To cenne źródło wiedzy.
Niektóre sztuczne barwniki zagrażają zdrowiu człowieka i środowisku
Na wstępie należy jasno podkreślić, że na szkodliwe działanie farby drukarskiej, olejów mineralnych i rozpuszczalników, w tym w postaci lotnej są narażeni zwłaszcza pracownicy z przemysłu poligraficznego.
Barwniki syntetyczne wykorzystywane w przemyśle, w tym w produkcji papieru kolorowego mogą być toksyczne dla człowieka i środowiska. Wskazuje się, że część z nich to ksenobiotyki o złożonej strukturze, które odznaczają̨ się wysoką stabilnością̨ oraz opornością̨ na rozkład chemiczny, biologiczny (np. mikroorganizmy), czy też pod wpływem światła. Prace naukowe informują, że mogą mieć efekt toksyczny, mutagenny bądź kancerogenny i tu warto wspomnieć choćby o barwniku zieleń malachitowa (należy do grupy trójfenylometanowych), która uszkadza chromosomy, zaburza działanie enzymów oddechowych, negatywnie wpływa na wątrobę, nerki i układ rozrodczy i może wywoływać nowotwory. Najbardziej toksyczne okazały się związki z grupy zasadowych i dwuazowych barwników bezpośrednich. Barwniki mogą być reaktywne, zawiesinowe, kadziowe i kwasowe. Zwykły czytelnik gazet nie jest w stanie sprawdzić, które barwniki zostały naniesione na gazety wykorzystywane do ściółkowania, ale wskazuje się, że farby drukarskie mogą obciążać środowisko niektórymi metalami ciężkimi np. ołowiem, kadmem i rtęcią. W farbach kolorowych pojawia się wolfram i molibden. Obecny jest w tuszach chlor, dioksyny i szereg innych związków.
Problem barwników sztucznych został dostrzeżony i powstało stowarzyszenie ETAD (Ecological and Toxicological Association of Dyes and Pigments Manufacturers), które choćby klasyfikuje barwniki niebezpieczne.
Poza tym prowadzi się badania nad rozkładem barwników chemicznych przez różne mikroorganizmy np. bakterie i drożdże. Wykorzystuje się tu biosorpcję, bioakumulację czy też biodegradację, w tym kombinację tych metod o czym można przeczytać TUTAJ.
Drogi Ogrodniku, nie czyń sobie tego, co może cię skrzywdzić!
Przemysł poligraficzny sam wskazuje jak mocno narażony jest na oddziaływanie szkodliwych substancji chemicznych. Niestety, składy farb drukarskich to głównie różne związki syntetyczne obciążające środowisko i mogące wpływać na zdrowie człowieka.
Powstaje zatem pytanie – po co ktoś chce wprowadzać je do gleby w postaci papieru gazetowego? Kto i w jakim celu tworzy taką modę? Czy to chęć zaistnienia i pokazania się, że zamiast wyrzucać papier można dać mu drugie życie w ogrodzie? Czy ten ktoś zdaje sobie sprawę, że 98% ludzi nie ma pojęcia czym jest farba drukarska, zatem mało kto zweryfikuje tą wiedzę?
Czasami podaje się – nie kompostuj kolorowych gazet, używaj tych tylko z tekstem czarnym, bez obrazków i najlepiej tych gazet codziennych, które nie są pokryte różnymi powłokami drukarskimi. Przepraszamy bardzo, ale czy ten tekst w gazecie codziennej, na tanim papierze jest pisany atramentem z kałamarnicy? Oczywiście, że nie! To także farba drukarska. Choć faktycznie jest jej o wiele mniej niż w kolorowej prasie, ale to dalej chemia !!! Po co wprowadzać chemię do ogrodu? Czy my na serio nie mamy co z gazetami robić i musimy je utylizować we własnych ogrodach?
Dlaczego godzimy się na to, że ktoś nam doradza ściółkowanie czy kompostowanie gazet, ale i kartonów wysokoprzetworzonych (te ekologiczne są drogie) i te wszystkie chemikalia z wodą zatruwają naszą glebę, z której korzystamy, która rodzi nam plony? Przecież z wodą te substancje chemiczne mogą pobrać rośliny, które zjadamy? One mogą z wodą przepłynąć do sąsiadów, którzy też zjadają swoje plony! One mogą przeniknąć do wód powierzchniowych i skazić środowisko! Po co sami sobie gotujemy ten los?
Nasz apel – dziś wielu doradców ogrodniczych chce zabłysnąć. Dziś każdy chce być celebrytą w internecie. To dlatego pojawia się coraz więcej głupich pomysłów, bo szuka się niszy, żeby się wybić i pokazać światu. Jak porady są dobre, sprawdzone i rzetelne to tylko bijemy brawo dla takich ogrodników-celebrytów. Nie dawajmy się manipulować tym, co nie mają pojęcia o ogrodnictwie i jego otoczeniu i nie wierzmy we wszystko co przeczytamy. Sami poszukujmy wiedzy. Gdy znajdziemy tekst np. o kompostowaniu gazet, wykorzystaniu kartonów to nie łykajmy tego jak przysłowiowy „pelikan ryby” ale od razu szukajmy w internecie danych typu – z czego produkuje się kartony, gazety. Dziś dostęp do wiedzy jest bardzo prosty, ale my sami musimy jej szukać. Bądźmy krytyczni wobec tego co inni podają nam w poradach. Nikt nie zadba o nas lepiej niż my sami o siebie. Taka jest brutalna prawda i dotyczy ona także naszej wspólnej pasji, czyli ogrodnictwa.