Czy warto podlewać glebę w szklarni i tunelu zimą?
13 grudnia, 2020Chipsy kokosowe – naturalny dodatek do podłoży ogrodniczych
10 stycznia, 2021Co łączy "krwawy deszcz" w Indiach z 2011 roku z rdzewieniem kory roślin w Polsce?
Wiele osób z zaskoczeniem, a często niepokojem patrzy na drzewa rosnące w ogrodach, w zieleni miejskiej, wiejskiej czy też na terenach leśnych, u których na pniach lub większych konarach pojawia się mniej lub bardziej widoczny rdzawy (ceglasto-czerwony) nalot na korze. W niektórych sytuacjach nalotu jest tak dużo, że cały pień/konar z daleka mieni się na kolor czerwonawy. Zjawisko to jest szczególnie widoczne w okresach jesienno-zimowo-wczesnowiosennych, gdy wiele drzew jest pozbawionych liści, zatem przebarwienia stają się wyrazistsze.
Jaki czynnik odpowiada za przebarwianie się pni? W internecie można znaleźć wiele informacji o tym zjawisku, od poprawnej identyfikacji przyczyny, przez chorobę grzybową, niedobory składników pokarmowych, zanieczyszczenie środowiska, po celowy wandalizm w postaci pomalowania roślin farbą. Różne podaje się też rozwiązania zmierzające do pozbycia się tego nalotu od nierobienia nic, przez ochronę chemiczną, nawożenie, zmycie nalotu, po nawet wycięcie roślin rzekomo wywołujących taki objaw. Z pozoru błahe przebarwienie, a w niektórych przypadkach staje się czymś, co wymaga poświęcenia roślin. Jaka jest zatem prawda o tym zjawisku? Czy jest groźne?
Rdzawy nalot na drzewach - przyczyna
Rdze na pniach wywołują glony – trentepolia
Za rdzawy nalot na roślinach, zwykle na pniach w ich dolnej części, choć także i na większych konarach odpowiadają glony, czyli duża grupa roślin jednokomórkowych i wielokomórkowych, mocno zróżnicowanych pod względem wyglądu, jak również warunków środowiska, które zasiedlają. Nie jest to zatem żadna choroba grzybowa, żaden osad z zanieczyszczeń, żaden niedobór składników pokarmowych (np. fosforu, potasu), a już tym bardziej żadna farba, celowo naniesiona na rośliny.
Te glony, które zasiedlają rośliny to tzw. aerofity. Można je spotkać też na martwej materii np. na kamieniach (częsty widok np. w Tatrach), na murach, chodnikach itd. Glony wywołujące pojaw rdzawego koloru na roślinach to trentepolia, których przedstawicielem jest gatunek znany w Europie Środkowej - Trentepohlia umbrina wytwarzający barwnik o pomarańczowym zabarwieniu. To ten barwnik odpowiada za rdzewienie pni i konarów.
Glony lubią środowisko wilgotne, słabo przewietrzane, w tym najczęściej lokują się od strony zacienionej np. północnej, choć również sprzyja im wzajemne zacienianie się roślin (preferują rozproszone światło, a nie bezpośrednie nasłonecznienie). Są bardzo odporne na warunki środowiska, w tym wytrzymują też susze i upały, choć wówczas stają się mniej widoczne. Gdy wzrasta wilgotność i warunki do ich rozwoju się polepszają wówczas ponownie się uwidaczniają tworząc rdzawe naloty, acz trzeba też wiedzieć, że większość glonów aerofitycznych jakie są na roślinach nie jest barwy rdzawej, lecz zielonej i tu najczęściej daje się zaobserwować choćby jednokomówkowego pierwotka (Pleurococcus vulgaris).
Krwawy deszcz a rdza na pniach
W 2011 roku w południowoindyjskim stanie Kerala, a także na sąsiedniej Sri Lance doszło do lokalnego pojawu „krwawego deszczu”. Ulicami spływała woda zabarwiono na czerwonawy kolor, przypominający krew. Był to wręcz dla tamtejszych ludzi apokaliptyczny widok. Wiązano go z końcem świata, ale też choćby z wizytą UFO. Nauka jednak szybko zidentyfikowała co stało za tym niesamowitym zjawiskiem. O ile dość powszechnie zdarza się, że zabarwiony na ciemno pył jest wzbijany przez wiatr w powietrze i potem opada daleko od miejsca występowania np. w postaci brudnego deszczu lub burzy pyłowej, tak tu po zbadaniu czerwonej wody pod mikroskopem okazało się, że ona jest żywa, a dokładniej – zawierała w sobie żywe organizmy.
Szczegółowe analizy, w tym z wykorzystaniem technik molekularnych rozwiązały zagadkę zabarwienia deszczu na czerwono. Były to glony z rodzaju Trentepohlia. Glony tego rodzaju są powszechnie spotykane w symbiozie z porostami żyjącymi w lasach tropikalnych. Wiadomo, że porosty te uwalniają małe pakiety strzępków glonów, tak zwane soredia, do rozmnażania wegetatywnego. Nauka za pomocą technik biologii molekularnej dość szybko zidentyfikowała sprawcę czerwonego deszczu. Był to glon Trentepohlia annulata, który wcześniej nie był stwierdzany w Indiach, stąd duże zaskoczenie. Skąd się zatem wziął i to w takiej ilości, że zabarwił deszcz? Otóż soredia w ogromnych ilościach uwolniły się znad lasów tropikalnych, wzbiły w strefę chmur, a następnie pchane prądami powietrza przemieszczały się nad oceanem. Po dotarciu nad ląd nastąpiła kondensacja i wymieszane z deszczem spadły na ziemię w postaci krwawego deszczu.
Krwawy deszcz w Indiach i na Sri Lance z rdzą na drzewach jakie obserwujemy w Polsce łączą zatem glony z rodzaju trentepolia i ich barwnik.
Czy glony wywołujące rdzawy lub zielony nalot to pasożyty roślin?
Czasami można przeczytać w internecie, że glony wywołujące przebarwienia na roślinach są groźne, gdyż są pasożytami. Okradają rośliny z substancji odżywczych i je osłabiają, więc należy je zwalczać. A jaka jest prawda? Prawda jest taka, że to nieprawda. Glony pozyskują składniki do rozwoju z otoczenia m.in. z atmosfery. Wodę i składniki mineralne niezbędne dla rozwoju pobierają z opadów deszczu, z pyłów i kurzu osiadającego w szczelinach kory, ale także potrafią wiązać azot z atmosfery. Glony przeprowadzają proces fotosyntezy, więc z rozporoszonego światła wytwarzają sobie składniki niezbędne do rozwoju, głównie cukry. Nie wnikają do tkanek roślin i ich nie okradają z pokarmu.
Zwalczać czy nie zwalczać glony na roślinach?
Glony widoczne na drzewach nie są dla nich szkodliwe. Mało tego, same tworzą z roślinami specyficzny mikroklimat. Współwystępują choćby z mchami i porostami. Nie są zatem czynnikiem, który wymaga stosowania czy to nawozów, a już tym bardziej chemii zawartej w środkach ochrony roślin. Osoby wzywające zatem do zwalczania rdzawego lub zielonego nalotu na pniach i konarach środkami chemicznymi o działaniu grzybobójczym lub bakteriobójczym działają na szkodę osób proszących o poradę, ale także działają na szkodę przyrody. Jest to typowy przykład braku wiedzy o chorobach roślin, jeżeli udzielający porady nie potrafi odróżnić rdzy wywoływanej pojawem glonów od rdzy wywoływanej przez choroby grzybowe. Takie porady pseudospecjalistów są groźne dla każdego, gdyż przyczyniają się do skażenia środowiska chemią stosowaną niezgodnie z jej przeznaczeniem, przeciwko nieistniejącemu zagrożeniu. Jeszcze gorzej, gdy myli się glony np. z rdzą jałowca na gruszy i wzywa się ludzi do wycinania jałowców - tu już z powodu błednego rozpoznania przyczyny rdzawienia dochodzi do powstania szkód materialnych. O tym jak wygląda rdza gruszy informujemy TUTAJ.
Niektóre pseudoporady wskazują na to, że tam, gdzie jest rdza na pniach, tam jest silne zanieczyszczenie środowiska i należy temu przeciwdziałać. To kolejny przykład niewiedzy, tak samo jak wskazywanie, że rdzawa kora drzew, to objaw niedoboru fosforu i potasu. Takie wpisy, to już kompletna nieznajomość objawów niedoborów składników pokarmowych i miejsc ich uwiodaczniania się na roślinach.
Walka z glonami aerofitycznymi jest prowadzona wówczas, gdy np. zasiedlają ściany budynków psując ich estetykę. Często na elewacjach od strony północnej obserwuje się ich wykwity, głównie w postaci zielonych nacieków. Glonów na roślinach się nie zwalcza, acz są sposoby ograniczające ich pojaw jeżeli komukolwiek ich obecność przeszkadza.
Jak ograniczać glony na roślinach?
Jeżeli ktokolwiek nie akceptuje glonów na roślinach, to do ograniczenia ich pojawu nie stosuje się żadnych chemicznych środków ochrony roślin, gdyż nie są one patogenami, ani też nawozów, gdyż roślinom nie brakuje wówczas składników odżywczych. Glony zasiedlają tylko powierzchnię tkanek roślinnych, zatem można je usunąć w następujący sposób:
Ponieważ glony wchodzą w interakcje np. z porostami to w praktyce nie ma sensu ich usuwać. Nie są groźne, a czasem takie rdzawe czy zielone nalotu dają urokowi ogrodowi i tworzą mikroklimat, który jest ważny w tych czasach.
2 Comments
Bardzo dziękuję za fachowe opisanie dolegliwości rdzawej na moich jabłoniach.
Mieszkam w Katowicach gdzie powietrze jest skażone.
Ze spokojem poczekam na wiosnę, może rdza ustąpi i stare drzewa pięknie zakwitną!
Pozdrawiam najmilej!
Bardzo dziękujemy za komentarz. Czekajmy zatem wiosny 🙂