Krzywe marchewki? – 11 przyczyn deformacji korzenia
14 stycznia, 2023Kukurydza GMO w Polsce – czy jej nasiona są w sprzedaży?
2 lutego, 2023Owady są wszędzie i różnie się na nie patrzy. Każdy gatunek ma prawo do życia, choć z punktu widzenia człowieka jest podział na te dobre, obojętne, ale i niebezpieczne.
Nie każdy lubi owady (Insecta), które często określa się mianem robali i insektów. Niektórzy wręcz czują do nich obrzydzenie. Dla innych są one obojętne, ale są i pasjonaci tych zwierząt, którzy często mają swoje ulubione rzędy np. motyle, chrząszcze, muchówki, błonkówki itd.
Jedne gatunki lubimy siłą rzeczy, bo choćby tak nas nauczono, bo nam się wizualnie podobają lub wiemy, że robią dla nas lub przyrody „dobrą robotę”. Tu przykładem jest choćby biedronka siedmiokropka zwana bożą krówką, którą łatwo spotkać, którą się docenia za zwalczanie mszyc, ale która i występuje w literaturze jako symbol czegoś dobrego. Biedronka to tylko przykład, ale w przyrodzie jest wiele bardzo ważnych owadów, które pomagają nam walczyć ze szkodnikami i zwykle to robią po cichu, poza naszym wzrokiem. Tylko tak szybko wymieniając są to choćby chrząszcze biegaczowate, kusakowate, omomiłkowate, trzyszczowate. Do tego choćby tak znane muchówki bzygowate czy rączycowate. Obok nich są mszycarzowate i bardzo dobrze znane owady jakimi są złotookowate. Warto wiedzieć, że na bazie niektórych owadów tworzy się specjalne biopreparaty do ekologicznej ochrony roślin przed szkodnikami, głównie do upraw szklarniowych, ale niektóre nadają się też na zewnątrz. Tu przykładem są choćby błonkówki np. kruszynki (Trichogramma spp.), dobrotnica szklarniowa, czy też mszycarzowate (pryszczarek mszycojad, Aphidius colemani i inne). Tworzy się także biopreparaty zawierające w sobie choćby złotooka pospolitego, biedronkę dwukropkę, biedronkę Cryptolaemus montrouzieri. Walka biologiczna z wykorzystaniem owadów przeciwko szkodnikom to stale rozwijający się kierunek w ochronie roślin.
Pszczoła miodna (Apis mellifera) to kolejny przykład „dobrego owada”, bo zapyla rośliny, daje pyszny miodek i inne produkty pszczele, ale zapominamy niekiedy, że jest to owad typowo hodowlany dokładnie tak samo jak świnki, króliki czy kurki. Celowo pszczołę miodną wykorzystujemy nie tylko dla wspaniałego zapylania, ale i dla produktów, które zjadamy lub z których tworzymy choćby lekarstwa, kosmetyki, przedmioty ozdobne. Wiemy, że pszczoła miodna jest bardzo dobra i potrzebna, ale też wiemy, że trzeba do niej podchodzić z ostrożnością, bo może choćby użądlić. Do wielu gatunków musimy zresztą podchodzić z respektem.
Zwykle doceniamy te gatunki, o których wiemy, że przynoszą nam bezpośrednią korzyść w postaci określonego procesu lub produktu. Większość owadów wokół nas traktujemy jednak obojętnie, choć de facto są dla nas kluczowe – utrzymują przyrodę w równowadze (wchodzą choćby w skład łańcuchów pokarmowych, sprzyjają żyzności gleby, pomagają zapylać rośliny, rozkładają martwe rośliny i zwierzęta itp.). Ich rola dla ekosystemu jest ogromna i nijak się ma do tych gatunków, które człowiek sam hoduje pod swoje potrzeby. Gatunki hodowane przez człowieka to tylko promil całej biomasy owadziej Planety. Nie dostrzegamy często roli owadów w ekosystemach, bo za mało nas się o tym uczy w szkołach. Za mało mamy przyrody i biologii w szkołach, co jest kuriozum, bo życie ludzkie jest w pełni zależne od przyrody, w której to owady są jednym z filarów, że się to wszystko jeszcze nie zawaliło.
Są także owady, które nas szalenie denerwują swoją obecnością np. komary, meszki, gzy, strzyżaki, mucha końska. Gdy występują liczebnie utrudniają nam życie. Ilu to z nas często próbuje walczyć choćby z plagami komarów, które w niektóre lata się zdarzają? Ile to razy niemal do krwi drapiemy skórę po ugryzieniu meszek? Ileż to reakcji alergicznych u nas się pojawia po takich kontaktach? Ileż opuchlizn się pojawia? To temat rzeka…bo każdy z nas różnie na takie ugryzienia reaguje.
Część owadów może być groźna, bo np. mogą przenosić choroby ludzi i zwierząt jak np. komary (choć w Polsce nie jest to, póki co poważny problem na ten moment porównując się do Afryki), czy też różne muchy siadające na różnych miejscach „skażonych” i potem przenoszące ze śliną różne mikroby. Niektóre owady-pasożyty zwierząt są szczególnie paskudne, gdy uszkadzają choćby ciało zwierząt lub osłabiają ich organizm np. giez bydlęcy.
Najbardziej znane są te owady, które choćby nas żądlą (pszczoły, osy, szerszenie). Niektóre osoby mogą reagować pogorszeniem stanu zdrowia po kontakcie z niektórymi owadami i ich wydzielinami (jadem, hemolimfą). U jednych to wysypka skórna, ale u wrażliwych osób może to być i wstrząs anafilaktyczny.
Część owadów odżywiająca się roślinami (tzw. fitofagi) powoduje poważne straty w plonach uprawianych przez nas roślin, zatem jako szkodniki muszą być ograniczane. Niektóre gatunki zagrażają przyrodzie jako takiej np. jej bioróżnorodności, ale i istnieniu niektórych gatunków roślin i innych owadów. W dobie globalizacji i zmian klimatu szczególnie niebezpieczne są owady obcego pochodzenia, które przedostały się już do Polski (np. ćma bukszpanowa, szrotówek kasztanowcowiaczek, muszka plamoskrzydła) lub które mogą pojawić się już niedługo np. jako organizmy kwarantannowe, które trzeba zwalczać – przykładem jest choćby chrząszcz z rodziny kózkowate o nazwie Aromia bungii, który, gdyby się pojawił (a jest już w Niemczech i we Włoszech) zagraża wszystkim drzewom i krzewom z rodzaju Prunus np. wiśniom, czereśniom, śliwom, jarzębinom, morelom, brzoskwiniom itd.
Kto ma zwierzęta w domu ten wie, że z pchłami trzeba walczyć, bo nie odpuszczają one zwierzakom i łatwo się do nich „przyczepiają” choćby podczas spacerów. Które to dziecko w przedszkolu i szkole nie miało wszawicy lub który to rodzic nie słyszał o pojawie tego problemu? Któż z nas w domu nie spotkał także owadów pod swoimi stopami np. rybika cukrowego, czy też mrówek faraona, nie zapominając choćby o karaluchach obecnych w niektórych budynkach? Pisze się nieraz o pogryzieniu ludzi przez pluskwy w niektórych środkach transportu, czy miejscach nocowania. A do tego jeszcze dodajmy owady jako szkodniki produktów spożywczych, czy też niektórych materiałów np. mól spożywczy, mól odzieżowy, strąkowiec bobowy, wołek zbożowy, trojszyk ulec czy też choćby szereg gatunków korników obecnych w niektórych drewnianych meblach, podłogach, drzwiach, krokwiach itd. np. znany ze „skrobania” spuszczel pospolity czy też kołatek domowy oraz kornik drukarz.
Owady (ich bogactwo gatunkowe i liczebność) mogą być także wskaźnikiem tego jak czyste jest dane środowisko. Są niejako wskaźnikami (czyli bioindykatorami) co się dzieje w przyrodzie. Chyba takimi najbardziej znanymi owadami wykorzystywanymi do oceny jakości przyrody są chrząszcze z rodziny biegaczowate (Carabidae).
Trudnym tematem jest zawsze śmierć, ale warto wiedzieć, że entomolodzy są bardzo ważni w policji, a zwłaszcza w kryminalistyce. Obecność owadów w zwłokach – poszczególnych gatunków, poszczególnych stadiów rozwojowych są dla takiego specjalisty niejako zegarem biologicznym, za pomocą którego w oparciu o biologię wykrytych owadów może on podać przybliżony czas zgonu. Taka praca jest nie tylko bardzo trudna, ale i szalenie odpowiedzialna. Osoby interesujące się tematami kryminalistyki-entomologicznej warto odesłać do materiałów z „trupich fam” w USA, które jako miejsca badawcze dostarczają cennej wiedzy dla specjalistów zajmujących się tymi kwestiami.
Jak zatem można zobaczyć – owad owadowi nierówny. Różnie na nie patrzymy, ale czy nam się podoba czy nie są one kluczową częścią tego świata i musimy z nimi żyć. Cały czas trzeba jednak zgłębiać wiedzę na ich temat.
Owady jako medialny straszak na Społeczeństwo
Niektóre media „niespecjalistyczne” wykorzystują owady głównie pod jeden cel – straszenia Polaków. Robią to celowo. Jeżeli ktoś myśli, że chodzi im o krzewienie wiedzy, to lepiej takie myśli porzucić. To nie te media. Gdy piszą o owadach, to zwykle by wywołać konkretną reakcję ludzką. Nigdy biznesu medialnego nie robi się na „dobrych” wiadomościach. To tragedia, strach, łzy itd. wywołują największe reakcje w naszych mózgach i to jest właśnie wykorzystywane. To czysta psychologia wykorzystywana pod cele….biznesu. Gdy zatem na niektórych portalach czytamy np. o pladze biedronek wchodzących do domów, o gryzących biedronkach wywołujących alergie, o masowym wchodzeniu do domów wtyka amerykańskiego, o oblepiającym drzewa pluskwiaku śródziemnomorskim wywołujących przerażenie u lokalnych mieszkańców, o wlatujących wieczorami do domów ćmach itd. top chodzi o klikalność. Są to tzw. CLICKBAJTY. Jest to celowo wywoływane zjawisko internetowe polegające na przyciąganiu uwagi za pomocą chwytliwych tytułów bądź miniaturek. Używa się tu często słów: UWAGA, ZAGROŻENIE, PLAGA, SZKODNIK, NIEBEZPIECZNY, GROŹNY, GRYZĄCY, ZWALCZ, ZABIJ, MORDERCA itd. Taki tytuł, często okraszony zdjęciem ma na nas wymusić kliknięcie a to kliknięcie to dla redakcji danego portalu już zarobek. Przy takich tekstach są reklamy i system komputerowy zlicza nam nie tylko to czy klikamy na taką reklamę, ale także jak długo czytamy tekst na danej stronie (tzw. czas trwania sesji). To wszystko to wielka marketingowa gra. Zwykły „Kowalski” będzie klikał i nie opanuje tego. To jest odruch. Redakcje doskonale o tym wiedzą.
Pal licho zarabianie kasy na chwytliwych tytułach i straszeniu. Najgorsze jest to, że takie tytuły mogą wywoływać w ludziach „owado-fobię”. Straszy się nas owadami, zaczynamy się ich bać, część zaczynamy zabijać bez pomyślenia co zabijamy.
Już choćby wywołano w nas lęk do biedronki azjatyckiej i ludzie często nie umiejąc jej odróżnić od innych biedronek rodzimych zabijają wszystko co im pod kapcie wpadnie – każdą biedronkę. Na zimowanie do naszych domów wchodzą choćby piękne zielone złotooki i wystraszeni ludzie owadami też mogą te biedactwa zabijać, choć one nic nie robią. Owad w domu ukryty gdzieś za szafą, chcący przetrwać zimę w cieple (wówczas zasypia i się nie rusza) staje się wrogiem publicznym, bo skąd ludzie straszeni owadami mają wiedzieć, że ten akurat jest bardzo pożyteczny? Owad zimujący w domu jako symbol niechlujstwa lub brudu a nie troski właściciela o jego przetrwanie to coś z czym trzeba walczyć. Zwykle osoby mające balkony, tarasy, ogrody mają wiedzę o owadach pożytecznych zimujących w domach i o nie dbają. Ale co z resztą, której to nic a nic nie obchodzi? Robal to robal i pac !!! Po robalu !!!
Niestety, większość ludzi w Polsce nie ma do czynienia z ogrodami i polami rolniczymi. Większość zakończyła naukę biologii w szkole średniej i na co dzień zajmuje się czymś innym niż szeroko rozumiana przyroda. Nie uczą się na bieżąco entomologii, bo im jest niepotrzebna, dlatego są łatwym celem manipulacji.
Czym innym jest rzetelna informacja o zagrożeniu ze strony faktycznie groźnego gatunku, a czym innym jest sianie paniki. O gatunkach groźnych w Polsce zwykle informują profesjonalne portale ogrodnicze, rolnicze lub przyrodnicze tudzież typowo ekologiczne. To zwykle miejsca działania fachowców i pasjonatów danej tematyki. To tu szukajmy raczej weryfikacji wiedzy.
Entomologia ogólna i entomologia stosowana. Wszystko zaczęło się dawno dawno temu...
Entomologia to nauka o owadach, która jest gałęzią zoologii (nauki o zwierzętach). Określenie to powstało ze zlepku dwóch greckich słów: entomon czyli owad i logos czyli nauka. Z tego też powodu osoby zajmujące się owadami określa się fachowym słownictwem – entomolog.
Z owadami człowiek ma do czynienia od zarania dziejów, jednak entomologia jako nauka to głównie zasługa Arystotelesa, który nie tylko opisał budowę owadów i biologię niektórych z nich, ale również stworzył ich pierwszą klasyfikację systematyczną. Działo się to w latach życia tego człowieka tj. 384-322 p.n.e. Z drugiej strony kto sięgał do historii starożytnych Chin ten również znajdzie informacje wykopaliskowe sprzed 3000 lat o ogromnym znaczeniu owadów dla tamtejszych kultur, choćby opisujące hodowlę jedwabnika (motyl z którego kokonów poczwarkowych gąsienic pozyskiwano jedwabne nici). Osoby czytające Biblię również znajdą tu wątki dotyczące owadów, choćby plagę egipską w postaci rojów szarańczy, która pustoszyła pola uprawne, roztaczając głód nad Egipcjanami. Idąc głębiej docieramy do jaskini Arane w Hiszpani, gdzie odkryto naskalne rysunki sprzed XII-VII wieku przed naszą erą pokazujące ludzi wybierających miód od pszczół, co uznano za początki bartnictwa, czyli celowego wykorzystywania pszczół dla działalności człowieka.
Entomologia to wspaniała nauka, ściśle związana z egzystencją człowieka na Ziemi. Nie da się uciec od owadów. Zasiedlają niemal wszystkie środowiska. Są wszechobecne. Naukowcy w 2017 roku w czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences oszacowali globalną biomasę stawonogów do której zaliczają się owady (ale i pajęczaki, skorupiaki) na 1 miliard ton węgla. Dlaczego węgla? Bo to główny pierwiastek budujący ciała istot żywych.
Entomologię zwykle dzieli się na dwa działy. Pierwszym jest entomologia ogólna, która obejmuje m.in. budowę zewnętrzną i wewnętrzną owadów, ich fizjologię, szeroko rozumianą bionomię (rozwój), poprawną identyfikację, ale także należytą klasyfikację (systematykę), w tym przy nowych gatunkach także i nazewnictwo. Drugim działem, który jest bardzo blisko każdego człowieka jest entomologia stosowana, która nie mogłaby istnieć bez działu pierwszego. Oba działy są ze sobą ściśle powiązane i żaden nie jest „lepszy” czy „gorszy” od drugiego.
Sama nazwa wskazuje, że się ją „stosuje/wykorzystuje”. Jest to coś z czym człowiek pośrednio lub bezpośrednio się styka. Tak jak entomologia ogólna, tak również ta stosowana wymaga stałego poszerzania i aktualizowania wiedzy o owadach, bo bardzo często entomologia stosowana ratuje człowieka, zwierzęta i przyrodę, ale także pokazuje stan środowiska, gdy są choćby tworzone audyty na temat bogactwa gatunkowego danego fragmentu środowiska (inwentaryzacja entomologiczna).
Insektolog, owadolog, robakolog….a poprawnie entomolog
Entomolodzy „stosowani” stają często na pierwszej linii pomiędzy owadami a człowiekiem i resztą środowiska. Tak się dzieje, gdy mówimy choćby o ochronie roślin, o ochronie zdrowia ludzi i zwierząt, o ochronie bioróżnorodności w przyrodzie, ale także gdy owady wykorzystujemy celowo pod produkcję określonych produktów (np. miód, propolis, jedwab, barwnik koszelinę itd.), czy też wykorzystujemy je do pewnych procesów (np. zapylanie roślin w szklarniach, jako wrogów naturalnych szkodników itd.). Osobną kwestią są owady jako źródło pokarmu dla człowieka i zwierząt. Niektóre gatunki hoduje się na ogromną skalę pod cele paszowe, ale białko owadzie uznawane jest za przyszłościowe w dobie kurczących się zasobów Planety.
Tu jednak trzeba wskazać, że sami entomolodzy zawodowi nie tylko ograniczają się do owadów, bo często obejmują swoimi badaniami także pajęczaki, nicienie i inne zwierzęta. Wszystko zależy od tego jaką pracę wykonują, ale też jak szeroka jest ich pasja zoologiczna, która bardzo często jest mocno związana z botaniką, czyli roślinami.
Wielu z nas na co dzień entomologami staje się nieświadomie, choćby patrząc na biedronkę 7-kropkę - wiemy co to za owad, wiemy, dlaczego jest ważny dla nas, a kto wie jak wygląda jej biologia jest wręcz "entomologiem-fachowcem". To samo jak widzimy mszyce - gdy udaje nam się rozpoznać gatunek, stwierdzić czy poważnie zagraża roślinie i podjąć racjonalną decyzję czym i jak ją zwalczyć np. na różach, to wypełniamy rolę "entomologa-praktyka".
Entomologia stosowana jest integralną częścią nauk przyrodniczych, ale znana jest w szczególności z rolnictwa, ogrodnictwa i leśnictwa. Spełnia ona szereg bardzo ważnych zadań. Zadanie entomologów "stosowanych" to m.in. badanie składu gatunkowego organizmów pożytecznych (w tym zapylających), ale i szkodliwych np. dla roślin, dla innych gatunków owadów. Entomolodzy-stosowani zajmują się także choćby owadami natrętnymi, ale także pasożytniczymi dla człowieka i zwierząt. Są obecni w kryminalistyce, gdy badają owady na zwłokach wskazując na możliwy czas zgonu.
Poszukiwanie, identyfikacja, określanie zagrożenia i opracowywanie metod ochrony upraw przed owadzimi gatunkami szkodliwymi to praca entomologów terenowych zajmujących się ochroną roślin. Często do ich zadań należy ocena skuteczności działania metod ograniczania owadów-szkodników, ale też choćby oceny wpływu różnych działań na ochronę bioróżnorodności owadziej np. w miejscach działalności człowieka.
Entomologiem stosowanym w skali lokalnej jest choćby pszczelarz, który hoduje pod swoje cele pszczołę miodną i musi doskonale znać się na tym, zwłaszcza, gdy pasieki podlegają rejestracji i mogą być też kontrolowane choćby przez służby weterynaryjne. Działkowiec budujący ule dla murarki ogrodowej także jest „małym entomologiem”, bo robi to świadomie w oparciu o wiedzę o przydatności pszczół samotnic w jego ogrodzie. Tak samo, gdy chroni gatunki pożyteczne i choćby buduje dla nich miejsca rozwoju i zimowania.
Entomologów zawodowych jest coraz mniej. Pasjonaci bardzo pomagają
Niestety, praca zawodowych entomologów-stosowanych nie jest należycie doceniana, choć robią ogromną pracę dla praktyki. Każdy z niej praktycznie korzysta. To powoduje, że na uczelniach wyższych jest coraz mniej młodych adeptów tejże trudnej sztuki, którą zgłębia się zwykle w ramach przedmiotów powiązanych z ochroną roślin, ale nie tylko. W szkołach rolniczych kształcących przyszłych rolników i ogrodników także zbyt mało jest godzin zajęć „owadzich”. Jest coraz mniej mistrzów-entomologii, którzy swoją wiedzę mogliby przekazać swoim uczniom. Jest to szczególnie widoczne w rolnictwie i ogrodnictwie, gdzie z jednej strony narasta problem choćby szkodników uszkadzających rośliny (a zmiany klimatu to potęgują), a z drugiej strony jest pilna potrzeba ochrony bioróżnorodności owadziej, ochrony łańcuchów pokarmowych w przyrodzie, wdrażania ochrony owadów zapylających i wrogów naturalnych szkodników, czy też rozwoju metod ekologicznej ochrony roślin. Ktoś to musi robić, a entomolodzy są tu podstawowym personelem. Na szczęcie pomocą są entomolodzy-pasjonaci, którzy wspomagają pracę tych zawodowych.
Osobiście bardzo wspieramy i kibicujemy wszystkim naukowcom zajmującym się entomologią stosowaną i wszystkim pasjonatom entomologii, którzy chcą to robić i się rozwijają. Polska wydała wielu wybitnych entomologów "stosowanych", którzy tworzyli podwaliny choćby pod ochronę roślin czy też pod ochronę bioróżnorodności. Oby nigdy nie brakło kontynuatorów.