
Dynia odmiany Gete Okosomin – znana wśród ludów Ameryki
30 grudnia, 2024
Kukurydza na mąkę odmiany Glass Gem – wielobarwne ziarniaki
31 grudnia, 2024Opryskiwacz elektryczny w ogrodzie – testowaliśmy model plecakowy

Zmienia się rola opryskiwacza w ogrodzie
Jak wiadomo na rynku jest cała gama opryskiwaczy dla hobbystów. Opryskiwacze to nie tylko narzędzia do podawania chemicznych środków ochrony roślin, z którymi zwykle się je kojarzy, ale coraz częściej w ogrodach hobbystów służą do opryskiwania roślin biopreparatami, biostymulatorami, czy też różnymi nawozami aplikowanymi dolistnie. Mocniejsze modele służą także za małe myjki ciśnieniowe, a niektórzy je wykorzystują także do punktowego podlewania roślin np. w doniczkach po usunięciu końcówki rozpylającej. Czasy opryskiwacza kojarzonego z chemią i tylko chemią odchodzą do lamusa.
Oferta opryskiwaczy dla amatora jest przeogromna nie tylko pod kątem pojemności zbiorników (od 0,3 do 20 litrów), możliwości zastosowania różnych końcówek rozpylających (drobno, średnio i grubokroplistych, w tym antyznoszeniowych), filtrów, ale różnią się one choćby sposobem podawania ciśnienia – jedne wymagają ciągłego ręcznego pompowania (głównie małe modele), a u innych można powietrze nabić ręcznie do butli i przez pewien czas z niego korzystać bez potrzeby dopompowywania (część małych i dużych modeli). Są także na rynku opryskiwacze spalinowe, w których to pompa nabija ciśnienie do zbiornika. Od kilku lat na rynku zaczynają mocno się rozpychać także opryskiwacze elektryczne czerpiące energię z akumulatorów wielokrotnego ładowania, które także zasilają pompę stąd nie ma potrzeby ich ręcznego pompowania. W wielu przypadkach rynek opryskiwaczy tzw. ręcznych lub na plecy tudzież ciągniętych (mają kółka i rączkę do ciągnięcia) przeplata się pomiędzy rynkiem dla ogrodników hobbystów a ogrodników profesjonalnych żyjących z tego co wyprodukują. Niektóre modele używa się tu i tu.
Opryskiwanie musi być dobrze przeprowadzone
Ktoś oczywiście zawsze może powiedzieć, że po co kupować opryskiwacz, skoro wystarczy użyć choćby pustą butelkę po płynie do szyb. Owszem ona się może nadać np. do nawilżania roślin, ale do precyzyjnego dawkowania nawozów czy też środków ochrony roślin nie powinno się jej używać, nie tylko przez to, że jest stworzona z materiału mogącego wchodzić w reakcję z różnymi cieczami, ale takie butelki nie będą nanosić cieczy równomiernie, w odpowiedniej dawce i prawidłowo jej rozpylać, aby krople dobrze pokrywały rośliny. Po to stworzono opryskiwacze do roślin, aby jednak to je używać, zwłaszcza, że modele na rynku są na każdą kieszeń, choć trzeba uważać, bo chińska tandeta zalewa rynek i często żywotność takich opryskiwaczy jest bardzo niska. Czasami tani znaczy drogi, bo się często psuje i trzeba kupować kolejny. Trzeba pamiętać, że sprawny opryskiwacz hobbystyczny ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo stosującego, bezpieczeństwo chronionych roślin, czy też na środowisko, nie wspominając o skuteczności zabiegów jakie prowadzi się za jego pomocą. Trzeba pamiętać, że na ten moment opryskiwacze hobbystyczne w odróżnieniu od rolniczych nie podlegają obowiązkowemu badaniu technicznemu i atestacji. To nie oznacza zatem, że byle czym można opryskiwać rośliny, zwłaszcza jak do wody wlewamy substancje ekologiczne lub chemiczne, ale które mają wpływ na rozwój roślin i ich kondycję.
Rynek bogaty w modele
W małych ogrodach wystarczające są opryskiwacze ręczne, w których to operator za pomocą siły rąk własnych napędza wydatek cieczy albo bezpośrednio na roślinę albo pośrednio do zbiornika akumulacyjnego. Nie ma sensu inwestować w inny sprzęt, bo takie opryskiwacze są doskonałe i zwykle niezawodne, jeśli są zrobione z dobrych części, najlepiej wymiennych. Niektóre większe modele takich opryskiwaczy mają także dodatkowe elementy np. ciśnieniomierze (manometry), wymienne filtry, wymienne dysze, pompki, uszczelki, dysze rozpylające czy też lance oraz rączki z mechanizmem włączania i wyłączania. Do niektórych modeli są dedykowane lance wydłużane, które pozwalają opryskiwać wysokie rośliny np. drzewa i krzewy. W opryskiwaczach spalinowych również można aplikować ciecz na wysokość kilku metrów poziomo i pionowo, ale tu za to odpowiada nie długa lanca, ale moc silnika, siła pompy i ciśnienie z jakim ciecz wydobywa się z urządzenia. Na podobnej zasadzie wyrzutu cieczy działają także opryskiwacze elektryczne, których coraz więcej modeli pojawia się na rynku hobbystycznym, ale i profesjonalnym.
Jak sprawdził się nam opryskiwacz elektryczny
Na rynku jest wiele modeli opryskiwaczy elektrycznych – małych i dużych. Ceny zaczynają się od kilkuset złotych po kilka tysięcy. Wszystkie działają na podobnej zasadzie, choć różnią się pod kątem wielkości zbiornika, dodatkowych elementów wyposażenia, jak również ceną. Niektóre mają akumulator wbudowany w urządzenie, a u innych jest on elementem wymiennym. Do tego dochodzi jakość wykonania, dostęp do części i serwisu. Ten rynek mocno się rozwinął i coraz częściej opryskiwacze elektryczne są promowane jako dobre rozwiązanie dla hobbystów, w tym rozwiązanie niemal na każdą kieszeń. Głównym ich atutem jest to, że urządzenie po wlaniu cieczy samo będzie ją pompowało na zewnątrz zbiornika i nie trzeba wkładać żadnej pracy fizycznej poza naciśnięciem spustu. To zasadniczo jedyny element odróżniający takie opryskiwacze od tych o klasycznym ręcznym użyciu. Te wszystkie dodatkowe elementy to dodatki, bo zadaniem opryskiwacza jest wyrzucanie cieczy na większą bądź mniejszą odległość i odpowiednie jej rozpylenie. Tu nie ma co dorabiać wielkiej filozofii, bo to zadanie dla marketingu.
DIONP mając duży ogród musi korzystać z efektywnych opryskiwaczy, w tym, które pozwolą ochronić amatorski sad owocowy. Mamy zatem małe opryskiwacze ręczne, te większe o zbiornikach do 12 litrów, lance kilkumetrowe, jak również opryskiwacz spalinowy. W nasze ręce trafił w 2024 roku elektryczny opryskiwacz o zbiorniku 12 litrowym, który jest dedykowany raczej dla profesjonalistów niż amatorów, co nie znaczy, że w dużych ogrodach hobbystycznych nie znajdzie się dla niego miejsca. Niektórzy hobbyści mają przecież ogrody nawet kilkuhektarowe. Dla nas to nowość, bo nigdy z takiego nie korzystaliśmy. O nim chcemy napisać kilka słów, ale bez zdradzania firmy – kto się domyśla po wyglądzie ten będzie wiedział jaka firma i model i w jakich cenach one krążą na rynku.
Sam opryskiwacz pod kątem jakości wykonania jest bez zarzutu. Trzeba jednak jasno napisać, że można na rynku kupić cały opryskiwacz od razu gotowy do pracy, ale w wielu przypadkach opryskiwacz to jeden produkt, a dodatkowo trzeba dokupić do niego ładowarkę oraz akumulator jako osobne elementy, bez których nie ma szans go uruchomić. To ważne, bo różnice w cenach pomiędzy tzw. „golasem” a produktem w pełni funkcjonalnym są duże. Lepiej dokładnie zawsze przeczytać ofertę handlową czy opryskiwacz jest od razu z ładowarkę i dedykowanym do niej akumulatorem. Sam akumulator może być też zróżnicowany cenowo w zależności od pojemności i czasu pracy jaką zapewnia urządzeniu. Na to też trzeba zwrócić uwagę.
Nasz opryskiwacz ma zbiornik 12 litrowy z sitkiem i filtrem, rączkę spustową, a także lancę z manometrem i dyszą ze stali nierdzewnej. Jest to opryskiwacz plecakowy i trzeba przyznać, że jest dobrze wyprofilowany a szelki są wygodne i dobrze utrzymują urządzenie. Poniżej przedstawiamy jego realne parametry:
Dane techniczne:
- Napięcie: 36 V,
- Ciężar: 6,2 kg,
- Min. przepływ wody: 1,5 l/min,
- Max. przepływ wody: 3,1 l/min,
- Min. ciśnienie w zbiorniku: 1 bar,
- Max. ciśnienie w zbiorniku: 6 bar,
- Czas pracy z akumulatorem AP 100: do 510 min,
- Czas pracy z akumulatorem AP 200: do 1000 min,
- Wartość drgań strona prawa: 0,9 m/s²,
- Poziom mocy akustycznej: 77 dB(A),
- Poziom ciśnienia akustycznego: 66 dB(A)
Testowany model opryskiwacza ma bezstopniową regulację ciśnienia, które można regulować za pomocą pokrętła z boku maszyny (dość łatwo dostępny jak się ma go na plecach) w zakresie od 1 do 6 barów. W tym samym miejscu znajduje się także włącznik/wyłącznik sprzętu oraz chroniona przeźroczystą klapką kieszeń na akumulator (nie ulega on zatem zachlapaniu cieczą ani zabrudzeniu). Wartość ciśnienia pokazuje manometr na rączce lancy. Rodzaj strumienia można regulować samą dyszą (ma blokadę pozwalającą na zablokowanie strumienia cieczy) odpowiednio ją przekręcając – od niemal mgiełki po silny strumień niczym z myjki ciśnieniowej – to są ważne atuty takiej dyszy jak się okazało w naszych testach.
Plusem urządzenia jest też dość duży otwór do wlewania cieczy z wyjmowanym sitkiem, dobre wyprofilowanie dna zbiornika co pozwala dobrze zbierać pompie ciecz z dna, a dodatkowo z boku zbiornika jest kieszeń aby w niej trzymać lancę, co ułatwia transport.
Za pomocą tego opryskiwacza stosowaliśmy w naszym ogrodzie biopreparaty rozpuszczalne w wodzie, biostymulatory i nawozy płynne. Nie było różnicy czy preparat miał postać cieczy czy proszku, który musieliśmy rozpuścić w wodzie. Nie było żadnych problemów z aplikacją cieczy. Ustawienie największego ciśnienia przy jednoczesnym ustawieniu dyszy na zamgławianie wspaniale pozwoliło nam dotrzeć z cieczą pod spód liści. Maszyna sama podawała ciśnienie i nie musieliśmy nic robić – po prostu się idzie a maszyna dawkuje równomiernie ciecz stale utrzymując zadane ciśnienie.
O ile maszyna bardzo dobrze podaje ciecz poziomo, tak pionowo już tak nie do końca jest. Mając bardzo wysokie rośliny w sadzie mające powyżej 6 metrów nie ma szansy dotrzeć z cieczą na taką wysokość. Tu nasz standardowy opryskiwacz spalinowy był lepszy i dawał radę. Silnik i pompa w elektryku tak wysoko nie są w stanie podać cieczy drobno- lub średniokroplistej. Na mniejsze drzewka takie do 2-3 metrów jak najbardziej tak i tu nie mamy żadnych uwag. Do wysokich roślin ten opryskiwacz naszym zdaniem się nie nadaje, no chyba że będzie dedykowana lanca o regulowanej wysokości. Takiej nie mieliśmy.
Opryskiwacz ten po odpowiednim przykręceniu dyszy i podaniu maksymalnego ciśnienia wykorzystaliśmy także do mycia szklarni i tunelu wodą z dodatkiem cieczy myjąco-dezynfekujących. Tu dla nas pełna rewelacja pod katem działania sprzętu, bo żaden nasz tradycyjny opryskiwacz z ręcznym pompowaniem nie był w stanie tak silny strumień cieczy podawać. Opryskiwacz spalinowy także z uwagi, że ma szeroką dyszę, która nie tworzy wąskiego strumienia. Bez dwóch zdań zatem nie mając myjki ciśnieniowej w ogrodzie wykorzystaliśmy opryskiwacz elektryczny jako jego namiastkę i tu sprawdził się doskonale. Ładnie nam wyczyścił zakamarki osłon z pyłu, resztek roślin itp. To jego dodatkowa funkcja.
Zaletą tej maszyny jest cicha praca. Silnik i pompa mocniej pracuję przy wyższym ciśnieniu, ale to nic jak się to porówna do opryskiwacza spalinowego. Ten model elektryczny jest faktycznie cichy.
Wadą obok niemożności opryskania wysokich roślin w starym sadzie jest wysoka cena jak dla hobbystów. To cena dla tych co mają duże ogrody, prowadzą produkcję ogrodniczą na większą skalę. Producent zresztą wskazuje, że to urządzenie profesjonalne, ale nikt nie zabrania hobbystom ich używać. Bez dwóch zdań urządzenie nam się spodobało i będzie wykorzystywane do ochrony roślin, biostymulacji, nawożenia oraz do mycia i odkażania szklarni i tuneli.
Ponieważ rynek opryskiwaczy-elektryków się mocno rozwija każdy znajdzie coś dla siebie, choć trzeba przyznać, że raczej w hobbystyce będą królowały nadal opryskiwacze o napędzie ręcznym, bo nie zawsze trzeba inwestować w nowości skoro tradycja doskonale się sprawdza i nie ma potrzeby jej zamieniania na nic innego.