Ekologiczny ogród? – konferencja „Ekologia w ogrodzie”
23 grudnia, 2023Tunel w ogrodzie. Jaki model wybrać? Jaką folię zastosować?
26 grudnia, 2023Ogrody miejskie spełniają wiele funkcji
Co jakiś czas pojawiają się informacje w mediach, że w takim a takim mieście doszło albo do zlikwidowania, albo do ograniczenia terytorialnego jakiegoś ogrodu działkowego tzw. ROD (Rodzinny Ogród Działkowy) lub są ku temu zakusy w niektórych miejscowościach.
Co pewien czas pojawiają się wpisy np. w internecie, że jakiś deweloper we współpracy z lokalnym samorządem czyha na jakiś ogród działkowy by go kupić i przemienić w blokowisko albo w centrum handlowe. Czasem jakieś miasto chce wybudować drogę, która przebiegać ma przez część terenu ROD. To nie są historie wyssane z palca. Internet jest pełen takich danych, a sam Polski Związek Działkowców (PZD) choćby alarmuje o zmianach w planach zagospodarowania przestrzennego i tworzeniu w nich stref planistycznych, które mogą zagrozić istnieniu części ogrodów będących w jego zasobach, gdy te nie leżą w danej strefie.
To bardzo niepokojące informacje, dlatego jako portal ogrodniczy DIONP zajmujący się hobbystyczną uprawą roślin chcemy się w tej kwestii także wypowiedzieć, a jednocześnie dać nasze wsparcie wszystkim Koleżankom i Kolegom Działkowcom, ale i wszystkim miejskim Ogrodnikom, którzy macie ogrody przy blokach, szeregówkach czy domach jednorodzinnych na obszarach miast, a także tym z Was, którzy zamieniacie miejskie skwery w ogrody użytkowe.
Rodzinne Ogrody Działkowe to miejca unikatowe
DIONP to także „działkowiec” najmujący działkę
DIONP choć dysponuje własnymi gruntami jest także członkiem Polskiego Związku Działkowców. DIONP posiada w użytkowaniu (nie jest to własność) działkę o powierzchni 3,5 ara, którą zakupił w 2019 roku i przekształcił na ogród zrównoważony. DIONP łączy zatem świat działkowców skupionych wokół ROD ze światem tych ogrodników-hobbystów, którzy posiadają własną ziemię np. w postaci ogrodów przy szeregówkach, przy kamienicach, blokach, czy też domach jednorodzinnych. Rozumiemy zatem ogrodnictwo-hobbystyczne z wielu stron, bo taki jest cel naszego działania.
O ile urzędnikom miejskim trudniej jest ingerować we własność na danej nieruchomości, która należy do indywidualnej osoby (choć nie jest to niemożliwe) to niestety łatwiej jest im wpływać na przestrzeń publiczną, w tym w ogrody działkowe leżące na obszarze miast czy też w obrębie ich granic.
Grunty w miastach na wagę złota – to cenny kąsek
Ogrody ROD nie trzeba tłumaczyć czym ogólnie są i jak wygląda zarządzanie nimi w kwestiach prawnych. Większość działkowców nigdy nie stanie się właścicielami gruntów które użytkują w ramach współpracy z PZD nawet jak mają 40-60 letni staż „działkowy”, choć trzeba też wskazać, że są w Polsce również i prywatne ogrody działkowe. Kwestia własnościowa jest kwestią odrębną, ale co ważne podkreślenia to to, że wiele ogrodów działkowych znajduje się obecnie w bardzo atrakcyjnych, wręcz strategicznych miejscach stale rozwijających się miast i miasteczek. Niektóre ROD są wręcz kopalnią pieniędzy z uwagi na ogromne kwoty jakie można uzyskać za grunty, na których się znajdują. Bardzo często ogrody działkowe powstawały na obrzeżach miast kilkadziesiąt lat temu. Miasta rosły więc otaczały ogrody ROD swoją infrastrukturą. Dziś są sytuacje, że niektóre ROD są dosłownie w centrach wielkich miast stanowiąc łakomy kąsek dla biznesu i nie tylko. Niektóre samorządy widzą szanse w likwidacjach ROD celem rozwoju aglomeracji, zazwyczaj mając jakiegoś inwestora gdzieś za sobą. Atrakcyjność położenia ogrodów ROD to ostatnimi czasy jeden z głównych powodów, które tym ogrodom zaczynają zagrażać.
Dlaczego jednak trzeba bronić ogrodów działkowych, ale i każdego innego w centrach miast i na ich obrzeżach? Po pierwsze…takie ogrody są indywidualnościami. To niesamowita wartość takich miejsc. To nie są „sztucznie” tworzone przez architektów krajobrazu skwery i parki miejskie! To nie są miejsca nad których funkcją, wyglądem i przeznaczeniem siedział sztab ludzi, przez co stanowią tak ważny czynnik niepowtarzalności. Nie ma dwóch takich samych ogrodów ROD, ogrodów przyblokowych czy też przydomowych !!! Dwa takie same parki jednak można spotkać, jeżeli architekt skopiował projekt i został on użyty w kilku lokalizacjach, głównie pod kątem składu gatunkowego nasadzeń. Parki i skwery to też przestrzenie publiczne, zwykle o które dba się w specyficzny sposób, aby mieszkańcy nie narzekali np. za wysoką trawę. Sadzi się tu określone gatunki roślin, które do tego typu miejsc zarekomendowano mając na uwagę to, że pojawią się tu ludzie w różnym wieku, o różnej kondycji, a niekiedy jest tworzona dodatkowa architektura np. koncertowa, sportowa i inna rekreacyjna. Parki mają inną rolę do odegrania niż ogrody działkowe, dlatego też w sumie nie ma sensu ich porównywać ze sobą.
Ogrody działkowe to często miejsca historyczne. To miejsca działania pokoleń rąk ludzkich
Ogrody działkowe i im podobne w centrach miast to przede wszystkim uzupełnienie zieleni miejskiej. To miejsca w których różne gatunki roślin liściastych i iglastych cieszą oczy na przestrzeni sezonów wegetacyjnych i ożywiają okolicę, tak bardzo dziś zabetonowaną. Niektóre nasadzenia mogą się poszczycić wręcz historyczną wartością. Jak można choćby poczytać na stronach Polskiego Związku Działkowców niektóre z ogrodów to perełki historyczne - cytat ze strony PZD: „Najstarszym funkcjonującym od początku jako ogród działkowy jest ROD „Kąpiele Słoneczne” w Grudziądzu, założony w 1897 r. W Warszawie najstarszym nieprzerwanie istniejącym ogrodem jest ROD im. „Obrońców Pokoju” założony w rok 1903.” Czy coś więcej trzeba do tego dodawać? Przecież ogrody ROD to bardzo często rodzinna spuścizna! Nawet jeśli przyjmiemy, że część ogrodów działkowych założono w latach 70-80 XX wieku, to przecież one mają obecnie ponad 40-50 lat! Popatrzmy zatem jaką one niosą ze sobą spuściznę historyczną osób, które je zakładały, które użytkowały, a do tego dodajmy jak bardzo różnią się one pod kątem życia biologicznego – flory i fauny glebowej i naziemnej!
Ogrody działkowe, ale i inne położone na terenie miast, których rodowód ma ponad kilkadziesiąt lat to przecież historia. Historia, która powinniśmy szanować jako kolejne pokolenia. To bardzo często stare, już dziś niespotykane odmiany roślin użytkowych np. stare odmiany drzew owocowych. Może nie zawsze są w dobrej kondycji, ale to jest nasza spuścizna! To mogą być wręcz perełki, które zaznały choćby czasy I i II wojny światowej bądź czasów powojennych, gdy nasi przodkowie zaczynali wszystko od nowa mając do dyspozycji to co było wówczas dostępne. Nie trzeba kochać historii, ale pomyślmy sobie – jak mamy na naszej działce/ogrodzie drzewo mające 60-80 lat to przecież jest to niemal kapsuła czasu. Ktoś je kiedyś posadził jako sadzonki a dziś my je mamy w ogrodzie w stanie senioralnym. Niesamowity to zastrzyk emocjonalny, ale i biologiczny.
Bogactwo flory i fauny w centrach miast
Ogrody ROD i inne amatorskie to także kopalnia składu gatunkowego flory. Nie na darmo jako DIONP nazywamy ogrody hobbystyczne małymi ogrodami botanicznymi tudzież arboretami. Żaden park i skwer miejski nie ma takiego bogactwa gatunkowego roślin jak działkowcy/hobbyści !!! Niewiele parków miejskich może poszczycić się też tak starymi egzemplarzami roślin jakie mają ogrodnicy-hobbyści !!! Prawie żaden park miejski nie ma tak starych odmian choćby jabłoni, śliw czy też grusz jak hobbyści, a do tego przecież dochodzą też rośliny ozdobne i inne w ogromnych ilościach! Działkowcy są wręcz rekordzistami w nasadzeniach gatunkowych i odmianowych, których żadna inna grupa społeczna nie jest w stanie powtórzyć. Potrafią na kilku arach mieć kolekcje kilkudziesięciu gatunków roślin reprezentujących różne grupy systematyczne. Niektóre działki ROD tematycznie stworzono gdy ich właściciel miłuje się w określonych gatunkach roślin i „poluje” na stare i nowe odmiany.
Wiele ogrodów ROD i innych znajdujących się w granicach miast to obecnie wręcz kopalnie życia biologicznego patrząc na urbanizację, która je otacza, które należałoby wręcz chronić prawnie jako kapsuły czasu i oazy bioróżnorodności genetycznej a nie myśleć o zagarnianiu ich terenu. To nasza spuścizna. Czy trudno to zrozumieć tym co mają zakusy na ziemię, a nie patrzą na świat szerzej poza kasą i biznesem? Rzekomo mamy wszyscy chronić jeszcze bardziej cenne zasoby przyrodnicze, a przecież działki ROD jako ostoje zieleni takowymi są, w tym jak wspomniano mogą na swym terenie mieć cenne gatunki i unikatowe odmiany roślin, których na próżno już szukać w handlu.
Ogrody prowadzone przez hobbystów z dziada-pradziada w centrach miast to skupiska wielu gatunków i odmian roślin o znaczeniu historycznym. To są miejsca często porównywalne z małymi ogrodami botanicznymi, choć nie taki był cel ich powstania. To oaza flory, w tym cennych odmian, które dziś na próżno szukać w sprzedaży. Czy mamy to zniszczyć? Nawet świeżo zakładane nasadzenia na działkach i w ogrodach indywidualnych bardzo często o stokroć przewyższają bogactwo gatunkowe flory obecne na terenach publicznych. Nie są dla nich żadną konkurencją, ale wspaniałym ubogaceniem, bo w przestrzeni miejskiej, póki co niewiele się wdraża choćby roślin użytkowych dających plony.
Działki i ogrody hobbystyczne w miastach to także bogate siedlisko fauny. To niekiedy wręcz ich ostoje. To miejsca, w których mogą się ukryć i rozwijać w spokoju. Wiele takich gatunków zalicza się do pożytecznych, bo ich obecność przynosi wymierne korzyści okolicy np. owady zapylające, jeże, ptaki, nietoperze, jaszczurki, węże, różne płazy itd. Większość działkowców wręcz dba o faunę tworząc dla nich miejsca ostojowe np. budki lęgowe, domki dla jeży, hotele dla owadów, oczka wodne itd. W starych drzewostanach lęgną się w dziuplach cenne dla miast gatunki ptaków i tu też mają bogactwo pokarmu. Większość działek ROD jest prowadzona w sposób ekstensywny. Nie ma tu intensywnego stosowania chemii, zatem to życie biologiczne może tu się rozwijać. Oczywiście trzeba też wskazać, że są ogrody bardzo mocno pielęgnowane, w których nasadzenia są ubogie gatunkowo, a ochrona roślin i nawożenie intensywne, ale to są wyjątki na ROD-ach. Większość działkowców nie traktuje swoich działek jako przedłużenia salonu, który wymaga bardzo intensywnego dbania o wygląd, co oczywiście może pociągać (ale nie musi) nadmierną choćby chemizację. Kto mocno chemizuje swój ogród sam na siebie daje poniekąd wyrok - z rodziną i znajomymi przebywa w takim miejscu narażając siebie i ich na kontakt z tym co użył. A jak to zakazana chemia, nielegalne pestycydy, nadmierne ilości nawozów, to jest to nic innego jak przejaw głupoty, gdy się naraża siebie i otoczenie na kontakt z nimi, tym bardziej gdy w ogrodzie są rośliny jadalne. Jak jednak w życiu – są białe ale i są czarne owce w społeczeństwie. Te czarne trzeba uświadamiać by zaprzestały takich działań.
Rosnąca świadomość ekologiczna ogrodników-hobbystów sprawia, że wdrożona ochrona gatunkowa w wielu ogrodach powoduje, że w miastach są obecne gatunki roślin i zwierząt, które normlanie już dawno by z tych miejsc zniknęły. Czy to nie jest skarb miast? Czy to nie są powody ustawowej ochrony takich obszarów zielonych?
Szkodliwe gazy i pyły – ogrody służą za filtry powietrza
Działki i ogrody prywatne na terenie miast to obok bogactwa gatunkowego i odmianowego także płuca miast, które poprawiają jakość powietrza, a zarazem filtrują je ze szkodliwych gazów i pyłów. Tak dużo mówi się i pisze o smogu, a przecież takie ogrody i zieleń miejska jako taka to jeden z ważniejszych czynników pochłaniających szkodliwe związki !!! Tu nie ma filozofii – wiadomo to od dawna !!! Oczywiście ktoś zaraz napisze, że wiosną i jesienią z niektórych działek unosi się na miasto gęsty dym z wypalanych liści, traw, gałęzi. Zdarza się to, ale jak wiadomo jest to zabronione karą grzywny, więc kto to robi musi się liczyć z odpowiedzialnością. Sami działkowcy próbują walczyć z tymi co zadymiają okolicę, bo wiedzą dobrze, że dobra współpraca z sąsiadującymi blokami/domami/innymi obiektami to kwestia wsparcia dla ich ogrodu. Ci co zadymiają okolicę robią ROD krzywdę, bo dają pożywkę dla tych, co chcą likwidacji ogrodów jako miejsca skąd unoszą się gazy i pyły ze spalanych roślin, tudzież nawet śmieci.
Gdy miasta się przegrzewają ogrody je schładzają
Działki i ogrody położone na obszarach miast to także naturalne klimatyzatory, schładzające powietrze w miastach w których zakrólowała betonoza. Im więcej powierzchni zielonej, im więcej drzew, tym oddziaływanie takich miejsc na spadek temperatury większe. Nie na darmo w dobie upałów ludzie szukają wytchnienia wśród roślin, zwłaszcza w cieniu drzew. Zielone płuca miast to także nasze chłodziarki w dobie upalnych lat. Rośliny wspaniale schładzają, zwłaszcza drzewa i krzewy, a tych w ogrodach działkowych nie brakuje.
Niezabetonowane ogrody to zbiorniki na wodę opadową
Działki i ogrody, w których postawiono na zieleń a nie na betonowanie powierzchni to także miejsca retencji wody. Gdy po nawałnicach zabetonowane miasta toną i gdy powstają ogromne szkody na mieniu, tak tam, gdzie są przestrzenie zielone, tam ta woda jest wspaniale wchłaniana przez niezasłoniętą glebę. Ogrody w centrach miast, bogate w glebę, której nie przykryto betonem/asfaltem mogą pomagać przyjąć nadmiar wody opadowej z okolicy. Przecież to szalenie ważne w obecnych czasach! Przecież sami włodarze miast, którzy wpierw promowali betonozę zaczynają zrywać i kuć beton, bo się okazało, że przez swoją głupotę zaczęli „gotować” w okresie upalnych miesięcy swoich obywateli (w tym własnych wyborców), bo tak gwałtownie rosła temperatura powietrza, że ludzie nawet mdleli. Opamiętanie w kwestiach betonozy nadchodzi, zatem tym bardziej trzeba powstrzymać zakusy niszczenia terenów zieleni i jej zabudowywania. Raz zniszczony teren nie da się tak łatwo odbudować, zwłaszcza o cenne życie jakie ukrywa się w glebie.
Ogrody służą zdrowiu człowieka
W dobie zabiegania, wyrabiania kolejnych sukcesów ekonomicznych czy nam ludziom nie należy się też odpoczynek w przestrzeni zielonej? Ogrody ROD i ogrody prywatne w miastach to bardzo często ostatnie deski ratunku dla ludzi złaknionych kontaktu z Matką Naturą (stąd hortiterapia – leczenie ogrodami). Przecież od wieków wiadomo, że kontakt z Naturą, w której egzystujemy i z którą jesteśmy powiązani jest kluczowy do naprawy funkcjonowania naszego organizmu. Ogrody to miejsca rekreacji – odpoczynku fizycznego i psychicznego. Tu spotykają się ze sobą poszczególne pokolenia – od niemowlaków po seniorów. Działki łączą ludzi o różnym wieku, o różnym wykształceniu, o różnych poglądach – są skupiskiem naszej ludzkiej bioróżnorodności, bo każdy z nas się różni. Jesteśmy indywidualnościami, które spotykają się na terenie zielonym jakimi są ROD-y. To miejsca spotkań, odpoczynku, pracy fizycznej. Przecież psychologowie od lat alarmują, że spada kondycja fizyczna i psychiczna społeczeństwa. Jesteśmy coraz bardziej zabiegani i zestresowani, co ma wpływ na jakość naszego życia, w tym samo zdrowie. Ogrody są ładowarką, która zasila nasze baterie potrzebne do przetrwania w tak trudnych czasach, gdy pędzimy jak samochody wyścigowe. Żadne kino, teatr czy tuczny park rozrywki ich nie zastąpi, bo ogrody mają inną rolę do odegrania.
Integracja pokoleń, mieszanina osobowości
Już dawno działki ROD przestały być tylko miejscem kojarzonym głównie z seniorami. Wielu młodych, zwłaszcza w czasie pandemii odkryło jak ważne jest posiadanie kawałka zielonego terenu. Patrząc z punktu widzenia troski o obywateli przez władze należy wręcz cieszyć się, że ludzie, w tym często samotni, schorowani znajdują ukojenie w ogrodach. Tu spotykają ludzi podobnych w pasji do siebie. Takie ogrody działają przecież jak miejskie domy kultury! Mało tego, niektóre ogrody działkowe są tak aktywne, że organizują różne uroczystości np. święto plonów i integrują swoją społeczność. To jest ta wartość, której nie wolno wyceniać gotówką.
W ramach ogrodów ROD działkowcy mają swoje działki, ale są też przestrzenie wspólne dla wszystkich skupionych w danym ogrodzie. Niektóre ogrody zainwestowały w place zabaw dla dzieci, siłownie zewnętrzne, miejsca do grillowania itd.
Część ogrodów ROD nie zamyka się również na okolicznych mieszkańców (nie mających działek) i pozwala im choćby na spacery alejkami. Dla takich ludzi z „bloków” to często wspanialsza atrakcja niż wizyta w parku miejskim. Te zapachy roślin (zwłaszcza w maju jak wiele kwitnie), kolory roślin, te odgłosy ptactwa, owadów to nic innego jak forma naturoterapii, która koi nasze zmysły. To tu można też nieco sportu uprawiać np. spacerując czy biegając wśród alejek. Oczywiście tacy goście to tylko goście, którzy muszą uszanować to, że wokół są osoby mające własne działki. Kultura zachowania jest tu zatem szalenie ważna, tym bardziej, gdy działkowcy nie widzą przeszkód w tym, że „obcy” spacerują pomiędzy ich ogrodami za które płacą składki. Ogrody ROD położone w danej okolicy mogą i mają często o wiele szersze oddziaływanie niż zapewnianie korzyści tylko ich użytkownikom, którzy posiadają na użytkowanie skrawki terenu.
Miejsca uprawy własnego jedzenia
W tym miejscu warto również wskazać, że na niektórych działkach ROD kwitnie uprawa własnych owoców i warzyw. Coraz większe grono użytkowników ogrodów w miastach zaczyna widzieć sens w uprawie własnego jedzenia pod własne cele. To jest niesamowita wartość takich miejsc, gdyż nie tylko pozwala uzyskiwać mniejsze bądź większe plony, ale uczy, jak to robić. Pozwala cieszyć się kolorem, kształtem, zapachem i smakiem własnoręcznie wyhodowanych roślin jadalnych. Często skala produkcji pozwala też tworzyc małe przetwory na zimę oparte na domowych recepturach. Ogród miejski to taka sala do nauki biologii na świeżym powietrzu. To tu obserwujemy spektakl życia roślin i zwierząt – narodziny, dojrzewanie i śmierć. Takie ogrodnictwo zmusza wręcz nas do nauki i stałego podnoszenia kwalifikacji. Przecież to ogromna wartość ogrodu, że ten potrafi nas w pozytywny sposób zmusić do zdobywania wiedzy. Ileż eksperymentów uprawowych ogrodnicy-hobbyści wykonują. Ileż mają sukcesów, ileż porażek, ale to wszystko nas ubogaca. Dlatego to też tak wciągające hobby. Każdy sezon jest inny. Nie ma dwóch takich samych.
Chrońmy istnienie miejskich ogrodów
Jak można zatem zauważyć, działki ROD ale i ogrody prywatne jako takie mają ogromną rolę do odegrania na obszarach miejskich. Wymieniliśmy tylko część ich pozytywnego oddziaływania na otoczenie, ale i na innych ludzi. Bez dwóch zdań jako DIONP uważamy, że powinny to być miejsca chronione przed zakusami tych, którzy chcą przejąć grunty pod inne cele. Trzeba pochylić się nad rolą tych miejsc w utrzymaniu bioróżnorodności flory i fauny miejskiej, w ich wpływie na jakość powietrza, na schładzanie obszaru, na retencję wody w danej okolicy. Trzeba szczególnie zauważyć rolę tych miejsc w integracji społecznej, która ma przecież kluczowe znaczenie dla jakości życia ludzi.