Rok 2020 to międzynarodowy rok zdrowia roślin. Mało kto wie, ale ochrona roślin obecnie określana jest ciekawym synonimem - „medycyna roślin”, a specjalistów zajmujących się tą dziedziną wiedzy nazywa się coraz częściej „lekarzami roślin”. Nie jest to przesada, tym bardziej, że medycyna roślin jest kierunkiem studiów na niektórych uczelniach wyższych. Ponadto są różne specjalizacje np. mykologia – nauka o grzybach, entomologia – nauka o owadach, zoologia – nauka o zwierzętach, bakteriologia, wirusologia – wiadomo bakterie i wirusy chorobotwórcze u roślin, nematologia – nauka o nicieniach itd. Każdy lekarz roślin może się specjalizować w określonej dziedzinie np. entomologii, ale siłą rzeczy jak doradza to musi mieć podstawy wiedzy z innych dziedzin, gdyż często choroba rośliny to zespół różnych przyczyn, niekiedy wynikających jedna z drugiej.
Być może nie każdy o tym wie, ale w Polsce funkcjonuje także specjalistyczny ośrodek naukowo-badaczy w 100% specjalizujący się w ochronie roślin. Jest nim Instytut Ochrony Roślin – Państwowy Instytut Badawczy. W ramach tego Instytutu istnieje Klinika Chorób Roślin, która korzysta z najnowszych osiągnięć nauki i techniki dla potrzeb identyfikacji zagrożeń ze strony organizmów szkodliwych, w tym z użyciem technik biologii molekularnej. Istnienie jednostki specjalizującej się w tej dziedzinie wiedzy w Polsce, ale także mającego swoich odpowiedników w innych krajach pokazuje jak niesamowicie ważne jest to dla poszczególnych gospodarek narodowych.
Ktoś powie/napisze – ale to tylko „głupia” ochrona roślin, tylko zanim to zrobi niech otworzy lodówkę, chlebak, zamrażarkę, a także szafki w kuchni – wszędzie jest jedzenie, prawda? A jedzenie przecież wiemy, że nie powstaje w sklepie. Powstaje na polach produkcyjnych i w szklarniach, a tam, gdzie są rośliny, tam są i zagrożenia jakie na nie czyhają. Jeżeli myślimy, że przyroda jest dla roślin uprawnych łaskawa to się mylimy. Rośliny uprawne, choć często wytworzone na drodze hodowli z dzikich przodków są bardzo wrażliwe na to co je otacza. Wspaniale mogą rosnąć, plonować, jeżeli o nie dbamy, ale gdybyśmy sobie odpuścili ich pielęgnację to przegrają z przyrodą jaka je otacza.
Wystarczy zrobić prosty test – kupmy sobie nasiona np. marchewki oraz wsiejmy je w trawnik i zobaczmy, czy uzyskamy plon. Albo inaczej, mniej drastyczniej – wsiejmy marchewkę na grządkę i następnie nie dotykajmy gleby żadnym narzędziem – niech zarośnie naturalnie występującymi chwastami. Czy uzyskamy dobry plon? Zapewne nie, bo albo chwasty zagłuszą nasze marcheweczki, albo nasiona pożrą szkodniki lub porażą patogeny. Dochodzimy zatem do tego, co człowiek zaczął robić już tysiące lat temu – zaczął kombinować jak uprawiać rośliny, aby z określonej powierzchni dawały jak najlepszy plon. Ludzie nauczyli się zatem rolnictwa/ogrodnictwa. Obserwowali co zagraża ich roślinom i zaczęli to eliminować. Z czasem zrodziła się z tego szeroko rozumiana agrotechnika, której elementem składowym jest ochrona roślin.
Jako gatunek ludzki nieco okiełzaliśmy przyrodę, ale cały czas musimy z nią walczyć. Ktoś powie – jak to? - przyroda jest wspaniała, cudowna, to lasy, ptaszki, pszczółki. Tak, to ważny jej element, ale w niej funkcjonują także i takie organizmy, które nie są przecież nam przyjazne. Nasze choroby infekcyjne powodowane przez bakterie, wirusy czy też grzyby to przecież także 100% przyroda – to organizmy obecne wokół nas, które ewoluują i dostosowują się tak jak i cały świat zwierząt i roślin. Dlaczego zatem z nimi walczymy przyjmując różne syntetyczne czy też naturalne lekarstwa? Bo wiemy, że nam zagrażają. Tak samo jest właśnie z roślinami – im również zagrażają inne rośliny, ale także szkodniki i choroby. Potrzebni są zatem specjaliści z zakresu ochrony roślin, którzy będą w stanie zaradzić problemom, ale zarazem zrobią to odpowiedzialnie.
Ochrona roślin to rodzaj medycyny, tyle, że pacjentem jest nie człowiek, nie zwierzę, ale roślina. Ktokolwiek spotkał się chorą rośliną i próbował ją samodzielnie ratować wie, że nie zawsze się to udaje. Uczymy się cały czas jak rośliny reagują na choroby i szkodniki, co się dzieje w ich organizmach po wykryciu zagrożenia, jakie mechanizmy uruchamiają, aby zwalczyć zagrożenie i dlaczego często to nie wystarcza i człowiek musi użyć metod ochrony roślin.
Każdy kto chce doradzać w ochronie roślin powinien ukończyć adekwatne studia lub kursy, a najlepiej jedno i drugie. Dlaczego? Ponieważ wiedza potrzebna do doradzania jest tak ogromna, że nie da się jej ot tak wchłonąć w ciągu kilku dni, czy też tygodni. Pamiętajmy, że trzeba zgłębić wiedzę z zakresu wyglądu i biologii setek gatunków szkodników, chorób i chwastów. Do tego dochodzi wiedza z zakresu kilkuset substancji czynnych zawartych w środkach ochrony roślin (biologicznych i chemicznych) ale także wiedza o roślinach jakie trzeba chronić, w tym ich wymaganiach środowiskowych, nawożeniu i ogólnej pielęgnacji – jest to kluczowe do stworzenia tzw. wywiadu, dokładnie na tej samej zasadzie to działa co przy wizycie u lekarza rodzinnego. Nie ma się zatem co dziwić, że nauka ochrony roślin pod kątem merytorycznym to kilka lat studiów. Dodatkowo, aby dobrze leczyć rośliny trzeba zdobywać doświadczenie w praktyce. Czasami niestety niektóre rośliny trzeba poświęcić, aby nauczyć się leczyć lub łagodzić skutki choroby u innych.
Wiedza ochroniarska cały czas się zmienia, jest aktualizowana, więc jest to ciągła nauka – tak samo jak lekarz, weterynarz czy farmaceuta musi podnosić swoje kwalifikacje, tak i specjalista od ochrony roślin musi robić dokładnie to samo. Co chwilę zmienia się choćby dobór odmian, czy też wykaz środków ochrony roślin (które są lekarstwami dla roślin), więc trzeba się tego uczyć, aby nie doradzać tych niewłaściwych, a zwłaszcza niedopuszczonych do użycia w danej uprawie. Lekarz roślin musi wiedzieć, czy zalecany przez niego preparat nie zaszkodzi roślinie, ale też człowiekowi i środowisku (w tym choćby pszczołom). Musi wiedzieć, czy zdąży się substancja czynna rozłożyć w tkankach roślin do momentu zbioru plonu, czy też będzie zalegała w nich stwarzając zagrożenie. Tu nie ma miejsca na pomyłkę, bo w grę wchodzi zdrowie ludzi i zwierząt. Lekarz roślin musi znać techniki monitoringu organizmów szkodliwych. Musi umieć określić optymalny termin wykonania zabiegów ochroniarskich. Musi znać metody profilaktyczne, ale i bezpośredniego zwalczania organizmów szkodliwych dla roślin.
Do ochrony zdrowia roślin nie należy zabierać się z marszu, bez przygotowania, bez wiedzy i doświadczenia. Ktoś spyta, dlaczego? Otóż dlatego, że wszyscy wiemy o tym, że jak leczy nas zły lekarz to może zrobić więcej krzywdy niż pożytku. Tak samo jest z roślinami. Jak zabierze się za ich leczenie niespecjalista, to w najlepszym przypadku nie pomoże, a w najgorszym może zabić roślinę, a po sobie zostawić pamiątkę w postaci skażenia środowiska. Brzmi groźnie? – tak, bo niestety z ochroną roślin nie ma zabawy. Nie na darmo w niektórych krajach nie da się ot tak doradzać w ochronie roślin bez posiadania stosownych pozwoleń, w tym nie da się ot tak kupić pierwszy lepszy pestycyd. Chemia może być bardzo groźna, dlatego w rękach niespecjalisty może być niebezpieczna. Mając problemy z roślinami korzystajmy z porad specjalistów. Sami podnośmy swoją wiedzę, aby nie być zdanym tylko na kogoś innego.
Pamiętajmy – każdy profesjonalny specjalista od ochrony roślin musi posiadać ukończony, kurs z zakresu „doradztwa w ochronie roślin”, który jednocześnie wpisuje go do ewidencji osób z takimi szkoleniami prowadzonymi przez Państwową Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORiN). Kurs jest ważny 5 lat i po tym okresie trzeba ponownie przystąpić do egzaminu.
Wszystkim profesjonalnym lekarzom roślin dziękujemy za Waszą trudną i niedocenianą pracę. Bez względu na to, gdzie pracujecie wiedzcie, że robicie wspaniałą rzecz dla Społeczeństwa. Wiemy, że wielu nie docenia Waszej pracy, nie docenia roślin jako takich, ale pamiętajcie, że jeżeli pracujecie w sklepach ogrodniczych to nie jesteście zwykłymi sprzedawcami pestycydów – pamiętajcie o tym. Wy pomagacie leczyć rośliny i włączacie się tym samym w łańcuch żywnościowy i poprzez swoją wiedzę i doświadczenie macie za zadanie dbać o bezpieczeństwo żywności, ale i ochronę bioróżnorodności w Polsce. W dobie zmian klimatu jednak będziecie coraz ważniejsi. To Wy staniecie na froncie walki z zagrożeniami jakie przyjdą wraz z ocieplaniem się klimatu. Nowe gatunki, czasem destrukcyjne dla roślin będą pojawiać się w Polsce – to mamy jak w banku, dlatego cały czas szkólcie się. Podnoście swoją wiedzę i pokazujcie, że jako grupa zawodowa specjalizująca się w tej trudnej działalności jesteście dobrzy w tym co robicie. Nie osiadajcie na laurach, gdyż dobry doradca to teraz skarb, więc bądźcie coraz lepsi, dzięki czemu wymusicie naukę na tych, którzy się nie przykładają do swojej pracy jako doradcy.