
Pędraki w ogrodzie – jak zwalczać za pomocą nicieni owadobójczych?
17 grudnia, 2024
Mydleniec wiechowaty – rzadko spotykana roślina w polskich ogrodach
18 grudnia, 2024Robaczywe owoce nie są zdrowe ani ekologiczne - od tego zacznijmy ten materiał
Ktoś kiedyś wrzucił w internet głupotę, która zaczęła żyć swoim życiem i wielu w nią uwierzyło. Chodzi o to, że robaczywe owoce są oznaką, że rośliny są ekologiczne, niepryskane. Chodzi o to, że panuje pogląd, że skoro "robak" jest w środku to znaczy, że człowiek może jeść, bo to bezpieczne. Skoro robak się nie otruł to człowiek tym bardziej. Jeszcze inna głupota, to taka, że - białko owadzie nikomu nie zaszkodziło. Pięknie się tak pisze w internecie, ale czy tacy cwaniacy na codzień jedzą sobie robaczki? Jak tak, to może warto ich zatrudnić do biologicznego zjadania szkodników z naszych upraw? Będzie tanio i ekologicznie, a dodatkowo nakarmimy tych, co kochają zjadać owady? Pomyślmy, czy nie proponować takim osobom "dodatkowej" pracy w naszych ogrodach. Może bądźmy założycielami dla nich nowego zawodu - "zjadacz białka owadziego" albo "robakożerca".
Dlaczego gospodarstwa EKO nie produkują robaczywej żywności?
Zadajmy sobie zatem proste pytanie - dlaczego gospodarstwa ekologiczne, certyfikowane nie sprzedają nam klientom robaczywych warzyw i owoców? Dlaczego w gospodarstwach tych prowadzi się ochronę roślin z użyciem metod dopuszczonych do rolnictwa/ogrodnictwa ekologicznego? Po co coś zwalczać, skoro rzekomo klienci chcą "naturalnych" produktów, nawet jeśli są uszkodzone przez szkodniki bądź choroby?
Jako DIONP nie znamy ani jednego gospodarstwa zajmującego się ekologią, które ma klientów na robaczywe owoce czy też uszkodzone przez niektóre choroby płody rolne. Nie znamy żadnego, które się reklamuje tym, że ma w ofercie "zepsutą żywność"! Zepsutą? - tak, zepsutą, bo robaczywe czy też opanowane przez choroby, głównie pleśniowe owoce i warzywa są zepsute, a mało tego mogą być groźne pod kątem toksykologicznym.
Dlaczego pomija się kwestię mykotoksyn, w tym choćby patuliny?
Nie zapominajmy - w uszkodzonych owocach czy warzywach mogą być nie tylko martwe ciała i odchody owadów, ale najgroźniejsze są różne pleśnie, których sprawcy mogą wytwarzać bardzo groźne związki jakmi są mykotoksyny. Skoro ten tekst jest o owocach to może to być choćby mykotoksyna zwana patuliną, którą moga wydzielać grzyby: Penicilium expansum, P. patulum, P. cyclopium, Aspergillus clavatus, A. giganteus i inne. Grzyby te są saprofitami rozwijającymi się w warunkach wysokiej wilgotności względnej rzędu 80–90%. Patulina ma silne działanie toksyczne, a także teratogenne i kancerogenne. Pisząc krótko - sprzyja rakowi, sprzyja krwotokom, zatruwa nam organizm i uszkadza nasze komórki!
Czy zatem owoce pełne mykotoksyn są eko? Czy są zdrowe? NIE! - to bomba o niewiadomym składzie, bo mykotoksyn nie czuć, nie widać, nie zmieniają smaku, a obróbka kuchenna nic im nie robi. Dlatego są takie groźne! Jak zwykły "Kowalski" bez specjalistycznego laboratorium bazującego na chromatografii jest w stanie sprawdzić czy w jego owocach lnie ma mykotoksyn? Nie sprawdzi, dlatego mysi dmuchac na zimne i dlatego prowadzi się ochronę roślin, żeby ograniczać pojaw szkodników i chorób, w tym dbać o bezpieczeństwo plonu. Po to się choćby walczy niechemicznie bądź chemicznie z róznymi chorobami i szkodnikami, żeby nie tylko mieć co zjeść, ale żeby to było bezpieczne i zdrowe.
Najwyższa pora odczarować pewne poglądy, które panują, bo czym innym jest świat internetu, a czym innym realne życie. W sklepach i na bazarach klienci nie kupują robaczywych plonów! Mało tego, znajdą się tacy, co gdyby im się to przytrafiło, to wezwą SANEPID oraz inne służby i zrobią aferę sprzedawcy, bądź producentowi i ten jeszcze duże kary zapłaci za sprzedaż zepsutej żywności. Proszę popytać sprzedawców w sklepach co by się stało jakby sprzedawali zepsutą żywność?
Pamiętajmy - czym innym jest sprzedaż owoców i warzyw niespełniających standardów co do wielkości, koloru, kształtu itd., a czym innym sprzedaż robaczywych i nadpsutych. To pierwsze działanie pomaga walczyć z marnotrawieniem żywności i jest kierunkiem po stokroć słusznym, tak to drugie jest pomyleniem z poplątaniem, czyli ktoś coś słyszał, ale nie wie w którym kościele dzwoniono. Jako ogrodnicy-hobbyści musimy być coraz odporniejsi na propagandę, którą ktoś nam wciska myśląc, że nie mamy wiedzy, własnego dowiadczenia i rozumu.
Chcesz wiedzieć kiedy zwalczać nasionnicę? - poczytaj o jej biologii
Owad rozwija jedno pokolenie w ciągu roku. Stadium zimującym są poczwarki znajdujące się na głębokości do 5 cm w glebie, w pobliżu rośliny żywicielskiej.
Wiosną, gdy temperatura gleby wzrośnie do 12-14 stopni Celsjusza następuje stopniowy wylot muchówek. Zwykle ma to miejsce na przełomie maja i czerwca i proces ten trwa do końca czerwca. Intensywność i długość lotu szkodnika uzależniona jest jednak od pogody i ukształtowania terenu. Po wylocie następuje kopulacja. Po około 7 dniach od wylotu rozpoczyna się składanie jaj, które trwa około miesiąca i kończy się zwykle do połowy lipca.
Samice składają jaja pojedynczo pod skórkę owocu, po czym spryskują ją feromonem owipozycyjnym, który odstrasza inne samice. Z tego powodu w owocu jest zwykle tylko jedna larwa. Przy masowym pojawie szkodnika zdarza się jednak tak, że w owocu może być i dwie larwy. Jedna samica w ciągu swojego życia może złożyć do 30 jaj. Płodność samic, a więc i szkodliwość nasionnicy wschodniej jest większa – mogą one składać nawet do 300-400 jaj.
Okres rozwoju embrionalnego larwy w jaju trwa około 10 dni, po czym następuje wylęg. Larwa żeruje w owocu przez okres 2-3 tygodni, co zależy także od pogody. Z chwilą osiągnięcia dojrzałości wychodzi z owocu i spada na ziemię pod roślinę, gdzie zagrzebuje się w glebie i przekształca w poczwarkę, która będzie zimowała.
Rośliny żywicielskie dla nasionnicy trześniówki
Muchówki odżywiają się nektarem. Można je spotkać m.in. na kwiatach roślin selerowatych. Chętnie wypijają sok wyciekający z owoców wiśni i czereśni, a także nektar wydzielany przez miodniki liści tychże roślin. Również nie gardzą spadzią wydzielaną przez mszyce.
Larwy występują na czereśniach oraz wiśniach, ale także można je spotkać na antypce, berberysie, śnieguliczce oraz wiciokrzewie. Trzeba pamiętać, że w owocach czereśni i wiśni mogą być też larwy nasionnicy wschodniej i to coraz liczniej, acz nie ma mozliwości ich odróżnienia nie będąc specjalistą z zakresu entomologii. Na szczęście monitoring obu gatunków jest podobny i zwalczanie takie samo.
Szkodliwość larw nasionnic
Muchówki nie powodują szkód, gdyż nie mają aparatu gębowego, który mógłby uszkadzać tkanki roślin. To jednak muchówki „decydują”, którą roślinę zasiedlą i na jej owocach złożą swoje jaja. Szkodnik zwykle najsilniej zasiedla owoce średniowczesnych i późno dojrzewających odmian czereśni i wiśni. Zwykle nasionnica trześniówka i nasionnica wschodnia nie uszkadzają odmian czereśni dojrzewających w pierwszym tygodniu dojrzewania, choć dużo to zależy od roku i przebiegu pogody.
Straty w plonach czereśni są zwykle wyższe niż przy uprawie wiśni. Niekiedy zdarza się, że w miejscu nacięcia skórki owocu pokładełkiem przez samicę pojawia się delikatne wklęśnięcie, niemniej jest ono praktycznie niezauważalne. To szkodliwość larw jest jednak największa. Larwa początkowo żeruje pod skórką owocu, a następnie przemieszcza się w głąb. Odżywia się tkankami miąższu, powodując jego zmiękczenie. Dodatkowo, w miejscu żerowania pozostawia ciemne odchody i wydzieliny ciała. Na zewnątrz nie widać uszkodzeń do momentu otworzenia owocu, który okazuje się robaczywy. Takie owoce tracą wszelką wartość handlową. Mogą również szybciej gnić. Nie powinno się jeść robaczywych owoców, gdyż nigdy nie wiadomo, czy nie ma w nich mykotoksyn.
Używaj pułapek do wyłapywania nasionnicy
Maj to najlepszy moment, żeby na roślinach owocowych, które nasionnica trześniówka odwiedzają zainstalować odpowiednie pułapki chwytne. Jest to ważne, gdyż trudno jest ot tak, „gołym” okiem stać przy drzewach i obserwować, czy nasionnice siadają na owocach.
Od końca maja praktycznie do zbiorów owoców należy kontrolować minimum dwa razy w tygodniu żółte pułapki lepowe do odłowu owadów dorosłych nasionnicy. Jest to najtańsza forma monitoringu. Każdorazowo pęsetą wybiera się owady, identyfikuje i liczy. Osobne pułapki muszą być w sadach czereśniowych i osobne w wiśniowych. To samo w ogrodzie – jeżeli są wiśnie i czereśnie w jednym miejscu, to trzeba je monitorować osobnymi pułapkami, w tym uwagę skupić na odmianach późnych, które owad preferuje.
Lot much nasionnicy jest uzależniony od wielu czynników np. rodzaju i wilgotność gleby, systemu uprawy, nasłonecznienia, czy też choćby wielkości i gęstość koron drzew. To z kolei powoduje, że nawet w dwóch sąsiadujących ze sobą sadach może być inny termin nalotu szkodnika i dalszy jego rozwój.
Bardzo dobrym, ale już nieco droższym rozwiązaniem jest zastosowanie specjalnych pułapek feromonowych, które nie tylko zwabiają muchówki kolorem, ale także i zapachem, stąd jest większa szansa, że dobrze będą odławiały owady.
Tablice i pułapki feromonowe obserwujemy do końca lipca. Trzeba pamiętać, że w przypadku rozciągniętego lotu muchówek (na co duży wpływ ma pogoda) jeden zabieg jest zwykle niewystarczający, należy wówczas wykonać 2 - 4 zabiegi, a pułapki to pokażą. Bez nich człowiek porusza się po omacku, a zabiegi chemiczne w ciemno są zabronione.
Kwitnienie robinii akacjowej – termin fenologiczny na nasionnicę, ale czy dokładny?
W kręgu hobbystów panuje pogląd, że czereśnie i wiśnie należy dokładnie opryskać 7-8 dni po wylocie pierwszych nasionnic z gleby, co zbiega się w czasie z kwitnieniem robinii akacjowej. Drugi zabieg wykonuje się ponownie po około 2 tygodniach. Bazowanie na terminach fenologicznych jest ważne, ale nie powinno się zabiegów tylko o nie opierać, gdyż trzeba wiedzieć czy szkodnik w ogóle lata. Nie da się tego zrobić bez pułapek. Dobrze zatem obserwować i kwitnienie akacji, ale i to co się dzieje na pułapkach, które mamy zakupione.
Tu jednak ważna uwaga - ostatnie lata pokazują, że trzeba bacznie na takie zalecenia fenologiczne uważać, gdyż nikt w nich nie przewiduje jak pogoda wpływa tak na szkodnika, jak i kwitnienie rośliny wskaźnikowej, czyli w tym przypadku akacji. Wystarczy bardzo chłodna wiosna lub z przymrozkami i już to zmienia obraz sytuacji.
Profilaktyka i zwalczanie nasionnicy
Naturalnym czynnikiem ograniczającym szkodnika są chłody i deszcze w okresie lotu much i składania jaj, natomiast susza i upały mogą powodować zaskorupienie gleby co utrudnia larwom migrację pod powierzchnię.
Przy uprawie roślin silnie uszkadzanych corocznie przez nasionnice należy liczyć się z tym, że zwykle jeden zabieg nie wystarczy. Próg zagrożenia to średnio 2 muchy odłowione na 1 pułapkę. Przyjmuje się, że pierwszy zabieg powinno się wykonać po 5-7 dniach od rozpoczęcia regularnego odłowu much (największe zagrożenie jest w momencie, kiedy owoce przebarwiają się na kolor żółty – ten kolor zwabia muchówki). Następne zabiegi wykonuje się, jeśli w kolejnych dniach stwierdzi się nowe intensywne loty (po stwierdzeniu średnio 2 much na pułapkę).
Na plantacjach silnie zagrożonych należy wdrożyć metody interwencyjnej ochrony roślin z użyciem dostępnych preparatów. Co roku zmieniają się środki ochrony roślin, stąd też w centrach ogrodniczych doradzą co jest aktualnie zarejestrowane.
Autorzy: Paweł i Beata Bereś
Opracowano na podstawie własnego doświadczenia i literatury. Wszelkie treści zamieszczone na tej stronie internetowej (teksty, zdjęcia itp.) podlegają ochronie prawnej na podstawie przepisów ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2019, poz. 1231 z późn. zm.). DIONP wyraża zgodę na wykorzystanie całości lub części powyższej informacji, pod warunkiem podania źródła i odnośnika do adresu strony internetowej www.dionp.pl

Robaczywe czereśnie i wiśnie - monitorujmy nasionnicę trześniówkę