Mączlik warzywny – jak go zwalczać w ogrodzie?
23 marca, 2022Pomarańczowe brodawki na pędach roślin? – to pasożytniczy grzyb gruzełek cynobrowy
10 kwietnia, 2022Kędzierzawość liści brzoskwini wywołuje grzyb
Brzoskwinie, ale również nektaryny i morele mogą być mniej lub silniej uszkadzane w niektóre lata przez bardzo groźną chorobę jaką jest kędzierzawość liści brzoskwini. Jest to choroba grzybowa wywoływana przez Taphrina deformans, a dokładniej przez anamorfę Lalaria deformans – już ostatni człon łacińskiej nazwy patogena, wskazuje co robi z rośliną – deformans = deformacja.
Nie każdy gatunek wymienionej rośliny, a zwłaszcza nie każda odmiana, których pełno na rynku reaguje tak samo na pojaw tego grzyba, ale nie da się ukryć, że te podatne na jego obecność, zwłaszcza w lata sprzyjające rozwojowi, wyglądają fatalnie. Tu od razu zaznaczyć trzeba – pogoda, ale i wykonywane zabiegi profilaktyczne mają kluczowe znaczenie w intensywności pojawienia się tej choroby.
Kędzierzawość liści brzoskwini
Nazwa tej choroby doskonale oddaje to, co patogen wyprawia z liśćmi i młodymi pędami – kędzierzawi je, czyli skręca, deformuje, zwija. Nie zawsze się to uwidacznia, ale choroba pokazuje się też na kwiatach oraz owocach. Jak można zobaczyć na zdjęciach, które prezentujemy owoce wyglądają tak, jakby miały na skórce bąble po poparzeniu wrzątkiem.
Ponieważ kędzierzawość liści brzoskwini to bardzo powszechna choroba, niestety poważnie osłabiająca rośliny, to warto ją poznać, aby jak najlepiej zwalczać. Tu szczególnie ważne będą terminy wykonywania określonych czynności pielęgnacyjnych, a które wynikają z biologii grzyba.
Biologia grzyba
Warto to wiedzieć, że rośliny opanowane przez grzyba mają go na swoim „ciele” cały czas. Zimuje on bowiem w postaci dwóch rodzajów zarodników, które jak wiadomo nie da się zauważyć gołym okiem. Tymi zarodnikami są zarodniki workowe (tzw. askospory), ale również i blastospory (konidia), które powstają w wyniku pączkowania zarodników workowych. Warto wiedzieć, że zimujące zarodniki znajdują się w spękaniach kory pnia i gałęzi, na młodszych pędach, ale również są w łuskach pąków. Warto również wiedzieć, że wszystkie ocieplenia w okresie zimowym sprzyjają powstawaniu blastosporów.
Im wcześniej nadejdzie wiosna, tym wcześniej dochodzi do infekcji roślin. Trzeba zatem obserwować pogodę podejmując działania zwalczające grzyba. Gdy tylko się ociepli, a dodatkowo jest wilgoć, to do infekcji roślin dochodzi już od fazy nabrzmiałego pąka, czyli drzewo jest jeszcze bezlistne, a dopiero pąki się zaczynają uaktywniać. Tu trzeba także zaznaczyć, że to nie jest tak jak się niekiedy podaje, że zarodniki grzyba nagle, na rozkaz budzą się ze spoczynku i w jednym czasie dokonują infekcji – gdyby tak było byłaby to najwspanialsza informacja dla ogrodników, gdyż wówczas łatwo planować zabiegi ochronne. Pies jest pogrzebany w tym, że ta aktywacja zarodników następuje stopniowo, gdy pierwsze już dokonują infekcji, to część nadal jest w spoczynku. To z tego powodu tak kluczową sprawa jest, żeby na roślinach było jak najmniej zarodników, gdyż wówczas łatwiej panować nad chorobą.
Ale wracając do biologii, to gdy się ociepli i zarodniki się uaktywnią (oba ich rodzaje), to wytwarzają strzępkę infekcyjną za pomocą, której przebijają tkankę młodych liści, często jeszcze będących w rozluźnionych pąkach i następnie grzyb rozrasta się wewnątrz tkanek przerastając grzybnią poszczególne komórki. Grzyb jest pasożytem, a więc żywi się ciałem swojego żywiciela. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że grzyb wywołujący kędzierzawość liści nie wytwarza groźnych mykotoksyn.
W wyniku rozrostu grzyba w tkankach liścia, w młodziutkich pędach, a także w kwiatach i później na owocach dochodzi do deformacji tych organów. W między czasie grzyb wytwarza zarodnie workowe, które można spotkać od końca maja w postaci nalotu o barwie szarej lub białawej (warto mieć lupę do obserwacji). Zarodnie workowe, gdyby je obejrzeć pod mikroskopem są maczugowate i zaokrąglone na szczycie i to z nich po dojrzeniu uwalniane są zarodniki workowe, które mogą już paczkować wewnątrz zarodniki tworząc blastospory. Tak uwolnione zarodniki do środowiska nie infekują już nowych roślin, ale osiadając na roślinach, czy będąc nawiewane na sąsiednie rośliny będą źródłem porażenia na kolejny rok.
Warto wiedzieć, że grzyb wywołujący kędzierzawość liści zamiera, gdy liść zamiera. Nie może się bowiem jego grzybnia rozwijać w martwej tkance. Gdy zaschną liście wskutek pojawu choroby, to już i grzybnia jaka jest w nich jest martwa, ale to żadne pocieszenie dla ogrodników, gdyż takie liście zwykle się wykruszają i opadają na ziemię, ale na nich są ciągle zarodnie z zarodnikami, które w tym czasie wraz z wiatrem przedostają się ponownie na rośliny i tam się przytwierdzają do tkanek, gdzie zimują do kolejnego roku.
Objawy chorobowe i szkodliwość
Objawy chorobowe na liściach raczej każdy zna, chociaż zdarzają się przypadki pomylenia skręcających się i przebarwiających liści z żerowaniem mszyc od spodniej strony liści. Trzeba wówczas poskręcany liść delikatnie rozwinąć celem sprawdzenia czy nie ma pod nim kolonii owadów. Karminowe przebarwienia niektórzy uznają za niedobór choćby fosforu.
Jak wiadomo liście to fabryka odżywiająca całą roślinę, dlatego też ich deformacja oznacza niemal z automatu ograniczenie powierzchni asymilacyjnej (a więc fotosynteza będzie ograniczona), ale również liście służą do wymiany gazowej, w tym choćby biorą udział w pobieraniu składników odżywczych np. w postaci nawozów dolistnych oraz regulują temperaturę i wilgotność (transpiracja – parowanie wody).
Choroba może się pojawić już na pierwszych młodych listkach, które grubieją i ulegają pofałdowaniu. Ich tkanka żółknie, a następnie wybarwia się na karminowy kolor. Objawy chorobowe mogą mieć postać tylko pojedynczych deformacji (słabe porażenie), aż po całkowite zdeformowanie liścia. Każdy kto próbował takiego pofałdowanego liścia rozwinąć zapewne zauważył, że nawet jego niewielkie odgięcie powoduje, że pęka w miejscu większych naprężeń.
Mało kto obserwuje liście z liska, ale gdyby tak zrobić w maju i czerwcu to da się zauważyć na nich delikatny białoszary nalot. W okresach suszy, bardzo często już od czerwca i w lipcu rośliny tracą porażone liście, które zasychają i się wykruszają. Roślina broniąc się wytwarza nowe liście, które już nie są chore (grzyb nie infekuje już w trakcie wegetacji nowych liści), ale to ogromne obciążenie dla rośliny, która tym samym może dać niższy plon owoców w tym i kolejnym roku, a jeżeli dodamy do tego niekorzystny rok dla rozwoju roślin, to może mieć problemy nawet z przezimowaniem.
Odradzanie się rośliny po ataku choroby to często problem, gdyż ogrodnik zauważa, że skoro roślina sama „zwalczyła” chorobę, to po co z nią w ogóle walczyć? Sęk, w tym, że roślina choroby nie zwalczyła – zginęły jej liście, które zaschły i opadły, a to, że roślina walczy o przeżycie i wytwarza od nowa liście, nie jest zwiastunem niczego dobrego, bo ciężar jaki roślina ponosi jest ogromny, zwłaszcza wówczas, gdy doszło do defoliacji (całkowitej utraty ulistnienia) niemal wszystkich liści.
Przy silnym porażeniu roślin może również dochodzić do porażenia pędów. Pojawiają się wówczas deformacje miękiszu korowego.
Rzadziej się to zdarza, ale patogen może również opanować kwiaty, które wówczas szybko zamierają i opadają, a tym samym nie ma owoców. Trzeba na to zwrócić uwagę, gdyż są nieraz głosy mówiące o tym, że pięknie rośliny kwitły, ale potem wiele kwiatów opadło a w ich miejscu nie było owoców, za to potem pojawiły się deformacje liści. Może to był właśnie skutek pojawu kędzierzowatości?
Stosunkowo rzadko spotyka się także objawy chorobowe na owocach. Nam udało się jednak je znaleźć na jednym z drzew nektaryny i nie wyglądało to ładnie. Na skórce owoców pojawiły się drobne rany i przebarwienia o żółtawo-karminowym odcieniu. Na tle czerwonego owocu wyglądało to jakby owoc został „poparzony” wrzątkiem i pojawiły się bąble wypełnione ropą. Taki objaw psuł wygląd owoców i o ile dla hobbysty to nie ma większego znaczenia wygląd skórki, tak w handlu towarowym, pod markety to takie owoce mogłyby zostać odrzucone jako niespełniające norm.
Kędzierzawość liści brzoskwini ma duży wpływ na ogólną kondycję roślin i wpływ choroby ujawnia się nie tylko w danym roku, ale może się rozkładać na kolejne lata, zwłaszcza w obecnych czasach, gdy pogoda jest niestabilna, pojawiają się różne ekstrema pogodowe np. susze, czy też silne skoki temperatur w czasie zimy z dodatnich na silnie minusowe.
Jak zapobiegać chorobie?
Najważniejsza jest profilaktyka i nic jej nie zastąpi. Trzeba też obserwować pogodę, która to decyduje o tym, kiedy grzyb zaczyna się uaktywniać. Polecamy następujące postępowanie:
Należy pamiętać o tym, że gdy się przeoczy obserwację pogody i dojdzie do bardzo wczesnej infekcji paków przez grzyba, to jest to główna przyczyna tego, że nawet pomimo zabiegów ochronnych pojawiają się objawy chorobowe. Niekiedy zwala się winę na preparaty chemiczne, że są za słabe, ale zwykle problem leży w ustaleniu złego terminu aplikacji.
W ogrodnictwie hobbystycznym nadal za mało stosuje się adiuwantów, czyli preparatów pomagających lepiej przyczepić do rośliny zastosowane preparaty, dzięki czemu te nie spływają albo też lepiej pokrywają rośliny. Dodanie płynu do naczyń czy oleju kuchennego to cieczy, żeby się lepiej preparaty przykleiły nie jest tym samym, co użycie prawdziwego adiuwanta, który został stworzony pod to.
Niestety, często zabiegi przeciwko kędzierzowatości robi się na zasadzie – co roku robiłem o tej samej porze lub sąsiad robi to ja też robię, pytanie tylko - czy sąsiad obserwuje rozwój pąków czy nie?
Poniżej jako ciekawostkę, prezentujemy nasz autorski program ochrony brzoskwiń, moreli i nektaryn przed kędzierzowatością liści brzoskwini, który nam się sprawdził w okolicach Rzeszowa.