Chwasty, czyli roślinność niepożądana towarzyszy nam cały czas w działalności ogrodniczej. Prawie w każdym ogrodzie się je ogranicza. Kto miał zachwaszczone grządki, ten zapewne zobaczył, że nie każda roślina uprawna sobie dobrze w takiej sytuacji radzi.
Chwasty to rośliny doskonale przystosowane do lokalnego środowiska. Rośliny, które człowiek uprawia już zwykle takie nie są. Bardzo często wsadzamy czy siejemy gatunki bardzo wrażliwe na zachwaszczenie, które sobie nie poradzą jeżeli nie pozbędziemy się części roślin z nimi konkurujących. To właśnie zjawisko konkurencji chwastów musimy trzymać w ryzach. Chwasty, jak pojawią się liczniej to konkurują z naszymi roślinami o światło (mogą zacieniać rośliny, bo szybciej rosną), o stanowisko (szybko zajmują przestrzeń), o wodę (co jest groźne zwłaszcza w trakcie suszy), a także o składniki pokarmowe (a więc okradają nasze rośliny z mikro i makro składników – przykładowo mniszek lekarski pobiera sporo potasu z gleb). Mało tego, na niektórych gatunkach chwastów zimują, rozwijają się i odżywiają choćby pewne szkodniki (np. mszyce, przędziorki, wciornastki itd.), które potem przechodzą na rośliny uprawne. Podobnie jest z niektórymi chorobami np. fuzariozami, zgniliznami korzeni, kiłą kapusty itp.
W naszych ogrodach spotykamy przeróżne gatunki chwastów. Panuje ich oficjalny podział na chwasty jednoliścienne i dwuliścienne. Obok tego spotykamy chwasty jednoroczne, dwuletnie, byliny oraz wieloletnie (tzw. trwałe). Przy niektórych gatunkach spotkamy też podział, że jest to chwast jary lub ozimy, co związane jest z tym, że musi przejść okres jarowizacji w niskich temperaturach. Warto też wiedzieć, że przy części gatunków spotkamy informację, że jest to gatunek ruderalny (zasiedlający głównie tereny nieużytkowane rolniczo, sztucznie wytworzone przez człowieka), segetalny (tzw. polny, występujący na terenach uprawnych: polach i ogrodach).
Prawie w każdym ogrodzie w Polsce część gatunków chwastów będzie taka sama. Są to głównie chwasty bardzo elastyczne pod kątem warunków środowiska. Inne mogą z kolei preferować ciepłe regiony południa kraju, a inne są choćby charakterystyczne dla upraw podgórskich i górskich i to tu lepiej rosną niż w innym terenie.
Obecność wielu gatunków może zależeć od rodzaju gleby i jej właściwości (np. składu granulometrycznego, od pH, uwilgotnienia, nasłonecznienia bądź zacienienia itd.). Kluczowe znaczenie ma okolica ogrodu – czy są tam inne uprawy ogrodnicze, czy są to pola rolnicze, a może łąki, pastwiska, zarośla, lasy? Nasiona chwastów mogą się rozprzestrzeniać z wiatrem na dość duże odległości – mogą latać bądź turlać się. Część nasion mogą przenosić zwierzęta na swoim ciele, ale także i ludzie na ubraniach. Kto obserwuje przyrodę zapewne mógł też spotkać się ze zjawiskiem przenoszenia nasion chwastów przez owady. Tu przykładem są choćby mrówki przenoszące nasiona jasnoty purpurowej, wilczomleczu obrotnego, fiołka trójbarwnego, jasnoty różowej, portulaki pospolitej, glistnika jaskółcze ziele, czy też czyśćca błotnego. Nasiona może porywać też woda i je rozprzestrzeniać np. u kielisznika zaroślowego, czy też mięty polnej. Niektóre nasiona obok posiadania elementów pozwalających na długi lot w powietrzu (np. mniszka lekarskiego, mleczu polnego, ostrożenia polnego) mogą być także wystrzeliwane przez rośliny np. u szczawika żółtego.
Nie bez znaczenia jest to, co znajdowało się w miejscu obecnych grządek – czy był to ugór, pole uprawne, łąka, teren podmokły itd.? Często o tym zapominamy, ale również nasze działania decydują o tym jakie chwasty mamy i ile ich jest – jak regularnie odchwaszczamy swoje ogrody przez wiele lat zanim część gatunków wyda nasiona, to tym mniej ich nasion pozostanie w glebie. Możemy też sami sobie problem chwastów wywołać nieświadomie np. przywożąc nową ziemię do ogrodu zebraną z innych miejsc. Możemy zawlec nasiona chwastów wraz z kompostem albo świeżym obornikiem (część nasion chwastów bez problemu przeżyje układ trawienny zwierzęcia np. chwastnica jednostronna). Przykładów jest sporo.
Trzeba jednak wiedzieć, że o składzie gatunkowym chwastów i ich liczebności decyduje głównie tzw. glebowy bank nasion. Są to uśpione na różnych głębokościach gleby nasiona chwastów. Mogą one przetrwać w glebie do kilku lat, ale wiele gatunków chwastów ma bardzo żywotne nasiona, które przeżyją w uśpieniu do kilkunastu lub kilkudziesięciu lat! Przykładem bardzo żywotnych gatunków są: gorczyca polna (do 50 lat!), zaślaz pospolity (do 50 lat!), przetacznik perski (do 50 lat!), komosa biała (do 40 lat!), szarłat szorstki (do 40 lat!), rdest plamisty (do 30 lat!), szczaw kędzierzawy (do 25 lat!). Mniej żywotne nasiona znajdziemy choćby u rumianku pospolitego (do 10 lat), perzu właściwego (do 10 lat), chabra bławatka (do 10 lat), dymnicy pospolitej (do 11 lat), czy też przytuli czepnej (do 8 lat). Krótka żywotność nasion jest choćby spotykana u żółtlicy drobnokwiatowej (do 2-3 lat), miotły zbożowej (do 1-5 lat), czy też mniszka pospolitego (do 2 lat).
Warto też wiedzieć, że mamy gatunki mniej lub bardziej zachwaszczające stanowisko. Gdy dopuścimy je do kwitnięcia i dojrzenia nasion, to możemy sobie narobić problemów na wiele lat a nawet dla kolejnego pokolenia ogrodników, bo w różnych sezonach kolejne siewki będą wyrastać z uśpionych nasion. To ile dany gatunek chwastu wytwarza nasion zależy od wielu czynników. Roślina roślinie nierówna, ale warto przytoczyć dane z literatury, które chwasty są najbardziej płodne i ile nasion może dać 1 roślina: gorczyca polna (200-20000 sztuk), gwiazdnica pospolita (do 25000 sztuk), komosa biała (200-120000 sztuk), maruna nadmorska bezwonna (5000-300000 sztuk), szarłat szorstki (1000-85000 sztuk). W porównaniu do wymienionych gatunków mało płodne wydają się takie gatunki jak: mięta polna (90-300 sztuk), mniszek pospolity (do 3000 sztuk), powój polny (do 550 sztuk), rdest plamisty (200-800 sztuk).
Pisząc o chwastach nie można pominąć tego, że rośliny, w tym nasiona niektórych gatunków mogą być niebezpieczne z uwagi na toksyczne substancje w nich zawarte. Chyba najbardziej znane gatunki to: psianka czarna, bieluń dziędzierzawa, wilczomlecz obrotny, jaskier pospolity.
Oczywiście, ktoś zaraz może napisać, że wśród chwastów są cenne gatunki zielarskie, które warto wykorzystać w kuchni, leczeniu, do produkcji gnojówek, wyciągów itd. np. mniszek lekarski, babka, podagrycznik, pokrzywa, skrzyp, perz itd. Oczywiście, kto ma chęci i możliwości ten powinien zagospodarowywać takie rośliny. Jest ich mnóstwo, ale trzeba pamiętać, że jeżeli je wykorzystujemy kulinarnie czy pod kątem ziołolecznictwa to muszą pochodzić z czystych środowisk. Zbieramy je z dala od ruchliwych dróg, zakładów przemysłowych, od miejsc w których stosuje się choćby chemiczne środki ochrony roślin. Warto zakupić sobie atlasy dzikich roślin zielarskich celem poznania wyglądu i właściwości danej rośliny, ale także bardzo ostrożnie trzeba podchodzić do kwestii samoleczenia się ziołami bez konsultacji ze specjalistami. Niektóre rośliny zielne spożyte w większej ilości mogą zadziałać wręcz odwrotnie niż prozdrowotnie. Zioła mają w sobie naturalne substancje chemiczne o konkretnych oddziaływaniach na organizm człowieka. To nie są suplementy diety, więc zasada im więcej tym lepiej może okazać się zła w skutkach.
Trzeba także w tym miejscu jasno wskazać – dla jednych osób chwasty w ogrodzie zaliczane do roślin zielnych to skarb i cieszą się z ich obecności, ale dla innych są to gatunki, których chcą ogrodnicy się pozbyć. Pisanie komuś proszącemu o pomoc w wyplenieniu inwazyjnego podagrycznika, żeby go nie niszczył, bo jest dobry na podagrę, to taka porada – ni z gruszki, ni z pietruszki! Jak ktoś nie ma podagry to po co mu to ziele? Sprzedawać ma, skoro nie może zgodnie z prawem?
Inny przykład – skrzyp polny. Jeżeli ktoś ma cały warzywnik „zachwaszczony” skrzypem i chce się go pozbyć za wszelką cenę i o poradę prosi, to nie powinno się w tym przypadku pisać mu, żeby nie marnował tej rośliny i jej niszczył. Porada typu nie niszcz, zbierz wysusz i będziesz miał preparat na włosy z krzemem lub herbatkę nie jest pomocą. Albo pisanie mu, że można zrobić z niego gnojówkę skrzypową. A jeżeli ten ktoś nie chce tego, to jest gorszy?
Czasami czytając komentarze niektórych osób widać, jak próbują pokazać swoją wyższość i ganią ludzi chcących pozbyć się uciążliwych chwastów. Jest to bardzo niestosowne. Jest to stawianie siebie w centrum uwagi – bo ja tak stosują, bo to dobre dla natury, człowieka i ja tak robię a inni mają mnie słuchać – takich „szeptuch” ludzie nie lubią i tak się właśnie rodzi hejt w internecie. Nie narzucaj komuś swego punktu widzenia. Jak zbierasz zioła ogrodowe to rób to dalej i się ciesz, ale nikogo nie krytykuj, że chce wyplenić nawłoć, skrzyp, mniszka, perz czy pokrzywę, choć każdą z tych roślin da się wykorzystać na inny sposób. Każdy na swój sposób chce prowadzić swój ogród. Doradzić możemy, jest to wskazane podanie przykładu co robimy, ale nie narzucajmy swego poglądu i nie krytykujmy innych, że chcą ograniczać część chwastów w swoich ogrodach. Bądźmy życzliwi dla innych, a ta życzliwość wróci. Dobrego fachowca poznać po tym, że pokazuje na swoim przykładzie co można zrobić, ale nie narzuca innym swego poglądu jako jedyny i święty.