Szkodniki glebowe w ogrodzie – jakie gatunki spotkamy i jak je ograniczać?
5 lutego, 2023Gryzonie w ogrodzie mogą być poważnym problemem
11 lutego, 2023Chwasty to naturalni konkurencji roślin uprawnych
Chwasty, czyli roślinność niepożądana towarzyszy nam cały czas w działalności ogrodniczej. Prawie w każdym ogrodzie się je ogranicza. Kto miał zachwaszczone grządki, ten zapewne zobaczył, że nie każda roślina uprawna sobie dobrze w takiej sytuacji radzi.
Chwasty to rośliny doskonale przystosowane do lokalnego środowiska. Rośliny, które człowiek uprawia już zwykle takie nie są. Bardzo często wsadzamy czy siejemy gatunki bardzo wrażliwe na zachwaszczenie, które sobie nie poradzą jeżeli nie pozbędziemy się części roślin z nimi konkurujących. To właśnie zjawisko konkurencji chwastów musimy trzymać w ryzach. Chwasty, jak pojawią się liczniej to konkurują z naszymi roślinami o światło (mogą zacieniać rośliny, bo szybciej rosną), o stanowisko (szybko zajmują przestrzeń), o wodę (co jest groźne zwłaszcza w trakcie suszy), a także o składniki pokarmowe (a więc okradają nasze rośliny z mikro i makro składników – przykładowo mniszek lekarski pobiera sporo potasu z gleb). Mało tego, na niektórych gatunkach chwastów zimują, rozwijają się i odżywiają choćby pewne szkodniki (np. mszyce, przędziorki, wciornastki itd.), które potem przechodzą na rośliny uprawne. Podobnie jest z niektórymi chorobami np. fuzariozami, zgniliznami korzeni, kiłą kapusty itp.
W naszych ogrodach spotykamy przeróżne gatunki chwastów. Panuje ich oficjalny podział na chwasty jednoliścienne i dwuliścienne. Obok tego spotykamy chwasty jednoroczne, dwuletnie, byliny oraz wieloletnie (tzw. trwałe). Przy niektórych gatunkach spotkamy też podział, że jest to chwast jary lub ozimy, co związane jest z tym, że musi przejść okres jarowizacji w niskich temperaturach. Warto też wiedzieć, że przy części gatunków spotkamy informację, że jest to gatunek ruderalny (zasiedlający głównie tereny nieużytkowane rolniczo, sztucznie wytworzone przez człowieka), segetalny (tzw. polny, występujący na terenach uprawnych: polach i ogrodach).
Co decyduje o składzie gatunkowym chwastów na naszej grządce?
Prawie w każdym ogrodzie w Polsce część gatunków chwastów będzie taka sama. Są to głównie chwasty bardzo elastyczne pod kątem warunków środowiska. Inne mogą z kolei preferować ciepłe regiony południa kraju, a inne są choćby charakterystyczne dla upraw podgórskich i górskich i to tu lepiej rosną niż w innym terenie.
Obecność wielu gatunków może zależeć od rodzaju gleby i jej właściwości (np. składu granulometrycznego, od pH, uwilgotnienia, nasłonecznienia bądź zacienienia itd.). Kluczowe znaczenie ma okolica ogrodu – czy są tam inne uprawy ogrodnicze, czy są to pola rolnicze, a może łąki, pastwiska, zarośla, lasy? Nasiona chwastów mogą się rozprzestrzeniać z wiatrem na dość duże odległości – mogą latać bądź turlać się. Część nasion mogą przenosić zwierzęta na swoim ciele, ale także i ludzie na ubraniach. Kto obserwuje przyrodę zapewne mógł też spotkać się ze zjawiskiem przenoszenia nasion chwastów przez owady. Tu przykładem są choćby mrówki przenoszące nasiona jasnoty purpurowej, wilczomleczu obrotnego, fiołka trójbarwnego, jasnoty różowej, portulaki pospolitej, glistnika jaskółcze ziele, czy też czyśćca błotnego. Nasiona może porywać też woda i je rozprzestrzeniać np. u kielisznika zaroślowego, czy też mięty polnej. Niektóre nasiona obok posiadania elementów pozwalających na długi lot w powietrzu (np. mniszka lekarskiego, mleczu polnego, ostrożenia polnego) mogą być także wystrzeliwane przez rośliny np. u szczawika żółtego.
Nie bez znaczenia jest to, co znajdowało się w miejscu obecnych grządek – czy był to ugór, pole uprawne, łąka, teren podmokły itd.? Często o tym zapominamy, ale również nasze działania decydują o tym jakie chwasty mamy i ile ich jest – jak regularnie odchwaszczamy swoje ogrody przez wiele lat zanim część gatunków wyda nasiona, to tym mniej ich nasion pozostanie w glebie. Możemy też sami sobie problem chwastów wywołać nieświadomie np. przywożąc nową ziemię do ogrodu zebraną z innych miejsc. Możemy zawlec nasiona chwastów wraz z kompostem albo świeżym obornikiem (część nasion chwastów bez problemu przeżyje układ trawienny zwierzęcia np. chwastnica jednostronna). Przykładów jest sporo.
Trzeba jednak wiedzieć, że o składzie gatunkowym chwastów i ich liczebności decyduje głównie tzw. glebowy bank nasion. Są to uśpione na różnych głębokościach gleby nasiona chwastów. Mogą one przetrwać w glebie do kilku lat, ale wiele gatunków chwastów ma bardzo żywotne nasiona, które przeżyją w uśpieniu do kilkunastu lub kilkudziesięciu lat! Przykładem bardzo żywotnych gatunków są: gorczyca polna (do 50 lat!), zaślaz pospolity (do 50 lat!), przetacznik perski (do 50 lat!), komosa biała (do 40 lat!), szarłat szorstki (do 40 lat!), rdest plamisty (do 30 lat!), szczaw kędzierzawy (do 25 lat!). Mniej żywotne nasiona znajdziemy choćby u rumianku pospolitego (do 10 lat), perzu właściwego (do 10 lat), chabra bławatka (do 10 lat), dymnicy pospolitej (do 11 lat), czy też przytuli czepnej (do 8 lat). Krótka żywotność nasion jest choćby spotykana u żółtlicy drobnokwiatowej (do 2-3 lat), miotły zbożowej (do 1-5 lat), czy też mniszka pospolitego (do 2 lat).
Warto też wiedzieć, że mamy gatunki mniej lub bardziej zachwaszczające stanowisko. Gdy dopuścimy je do kwitnięcia i dojrzenia nasion, to możemy sobie narobić problemów na wiele lat a nawet dla kolejnego pokolenia ogrodników, bo w różnych sezonach kolejne siewki będą wyrastać z uśpionych nasion. To ile dany gatunek chwastu wytwarza nasion zależy od wielu czynników. Roślina roślinie nierówna, ale warto przytoczyć dane z literatury, które chwasty są najbardziej płodne i ile nasion może dać 1 roślina: gorczyca polna (200-20000 sztuk), gwiazdnica pospolita (do 25000 sztuk), komosa biała (200-120000 sztuk), maruna nadmorska bezwonna (5000-300000 sztuk), szarłat szorstki (1000-85000 sztuk). W porównaniu do wymienionych gatunków mało płodne wydają się takie gatunki jak: mięta polna (90-300 sztuk), mniszek pospolity (do 3000 sztuk), powój polny (do 550 sztuk), rdest plamisty (200-800 sztuk).
Pisząc o chwastach nie można pominąć tego, że rośliny, w tym nasiona niektórych gatunków mogą być niebezpieczne z uwagi na toksyczne substancje w nich zawarte. Chyba najbardziej znane gatunki to: psianka czarna, bieluń dziędzierzawa, wilczomlecz obrotny, jaskier pospolity.
Niektóre chwasty mają praktyczne zastosowanie. Kto nie chce ich używać ma prawo je ograniczać
Oczywiście, ktoś zaraz może napisać, że wśród chwastów są cenne gatunki zielarskie, które warto wykorzystać w kuchni, leczeniu, do produkcji gnojówek, wyciągów itd. np. mniszek lekarski, babka, podagrycznik, pokrzywa, skrzyp, perz itd. Oczywiście, kto ma chęci i możliwości ten powinien zagospodarowywać takie rośliny. Jest ich mnóstwo, ale trzeba pamiętać, że jeżeli je wykorzystujemy kulinarnie czy pod kątem ziołolecznictwa to muszą pochodzić z czystych środowisk. Zbieramy je z dala od ruchliwych dróg, zakładów przemysłowych, od miejsc w których stosuje się choćby chemiczne środki ochrony roślin. Warto zakupić sobie atlasy dzikich roślin zielarskich celem poznania wyglądu i właściwości danej rośliny, ale także bardzo ostrożnie trzeba podchodzić do kwestii samoleczenia się ziołami bez konsultacji ze specjalistami. Niektóre rośliny zielne spożyte w większej ilości mogą zadziałać wręcz odwrotnie niż prozdrowotnie. Zioła mają w sobie naturalne substancje chemiczne o konkretnych oddziaływaniach na organizm człowieka. To nie są suplementy diety, więc zasada im więcej tym lepiej może okazać się zła w skutkach.
Trzeba także w tym miejscu jasno wskazać – dla jednych osób chwasty w ogrodzie zaliczane do roślin zielnych to skarb i cieszą się z ich obecności, ale dla innych są to gatunki, których chcą ogrodnicy się pozbyć. Pisanie komuś proszącemu o pomoc w wyplenieniu inwazyjnego podagrycznika, żeby go nie niszczył, bo jest dobry na podagrę, to taka porada – ni z gruszki, ni z pietruszki! Jak ktoś nie ma podagry to po co mu to ziele? Sprzedawać ma, skoro nie może zgodnie z prawem?
Inny przykład – skrzyp polny. Jeżeli ktoś ma cały warzywnik „zachwaszczony” skrzypem i chce się go pozbyć za wszelką cenę i o poradę prosi, to nie powinno się w tym przypadku pisać mu, żeby nie marnował tej rośliny i jej niszczył. Porada typu nie niszcz, zbierz wysusz i będziesz miał preparat na włosy z krzemem lub herbatkę nie jest pomocą. Albo pisanie mu, że można zrobić z niego gnojówkę skrzypową. A jeżeli ten ktoś nie chce tego, to jest gorszy?
Czasami czytając komentarze niektórych osób widać, jak próbują pokazać swoją wyższość i ganią ludzi chcących pozbyć się uciążliwych chwastów. Jest to bardzo niestosowne. Jest to stawianie siebie w centrum uwagi – bo ja tak stosują, bo to dobre dla natury, człowieka i ja tak robię a inni mają mnie słuchać – takich „szeptuch” ludzie nie lubią i tak się właśnie rodzi hejt w internecie. Nie narzucaj komuś swego punktu widzenia. Jak zbierasz zioła ogrodowe to rób to dalej i się ciesz, ale nikogo nie krytykuj, że chce wyplenić nawłoć, skrzyp, mniszka, perz czy pokrzywę, choć każdą z tych roślin da się wykorzystać na inny sposób. Każdy na swój sposób chce prowadzić swój ogród. Doradzić możemy, jest to wskazane podanie przykładu co robimy, ale nie narzucajmy swego poglądu i nie krytykujmy innych, że chcą ograniczać część chwastów w swoich ogrodach. Bądźmy życzliwi dla innych, a ta życzliwość wróci. Dobrego fachowca poznać po tym, że pokazuje na swoim przykładzie co można zrobić, ale nie narzuca innym swego poglądu jako jedyny i święty.
Ekologiczne sposoby na ograniczanie chwastów w ogrodzie
- Najważniejszy punkt – nie dopuszczać do nadmiernego zachwaszczenia naszych upraw, a zwłaszcza do wydania przez chwasty nasion lub ich rozplenienia się przez kłącza. Regularne odchwaszczanie to najlepszy sposób na utrzymanie dzikiej roślinności w ryzach. Chwasty będą się pojawiały corocznie. Nie da się od nich „odciąć”. Jest to walka z wiatrakami, ale one są w swoim naturalnym środowisku, więc nie ma się co dziwić, że doskonale sobie radzą.
- Kupując ziemię do ogrodu np. spod budowy, z różnych innych wykopów pamiętajmy, że w niej są różne nasiona bądź kłącza chwastów. Nie wiemy jakie, ale to dopiero wyjdzie z czasem, czasami po kilku latach. Na takich glebach wprowadzonych do ogrodu trzeba od początku ograniczać zachwaszczające gatunki, bo możemy sobie ściągnąć choćby bardzo szybko rozpleniające się rośliny jak np. perz, czy też inwazyjną nawłoć kanadyjską. Gdy w zakupionej glebie widzimy dużo rozłogów chwastów, czy też pociętych korzeni palowych to je wyzbierajmy i zniszczmy w innym miejscu. Nie zostawiajmy ich, bo mogą ponownie się ukorzenić i będziemy mieć problem z późniejszym ich opanowaniem.
- Podobnie zachowujmy się, gdy do nawożenia roślin stosujemy świeży obornik (choć niestety, coraz trudniej go dostać), bo układ pokarmowy zwierząt nie trawi części gatunków chwastów np. chwastnicy jednostronnej, gwiazdnicy pospolitej, maruny nadmorskiej bezwonnej, czy też tobołków polnych.
- Gdy w ogrodzie stosujemy kompost własny także pamiętajmy, aby starać się na etapie jego tworzenia nie wrzucać do kompostowników chwastów z zawiązanymi już nasionami. Nie zawsze w kilkuletnim kompoście te nasiona stracą żywotność.
- Stosujmy regularne, mechaniczne odchwaszczanie. Jest to najpopularniejszy sposób ograniczania zachwaszczenia. Wyrywanie ręczne, motyczenie, stosowanie pielników, grabienie. To ekologiczny sposób zmniejszania liczebności chwastów, ale wymagający pracy i regularnego stosowania. Najlepiej, jeżeli usuwa się młode chwasty, zanim te rozwiną silny system korzeniowy. Ich mechaniczne usuwanie najlepiej prowadzić w ciągu dnia, najlepiej przy słońcu, aby wyrwane z gleby szybko obeschły. Przy chwastach tworzących rozłogi poleca się, aby je wyciągnąć i wysuszyć w innym miejscu i potem zniszczyć. Trzeba bacznie uważać, aby narzędziami nie uszkodzić systemu korzeniowego roślin uprawnych. W miejscach newralgicznych lepiej rękoma wyrywać chwasty znajdujące się tuż koło roślin.
- Przekopywanie grządek, czy też tuneli i szklarni na okres zimy jest też okazją do usunięcia wszystkich chwastów, zwłaszcza bylin i wieloletnich jakie się pojawiły. Unikajmy zbytniego rozdrabniania choćby kłączy niektórych gatunków np. perzu, bo z małych fragmentów mogą powstać kolejne rośliny.
- Jedną z metod stosowanych przy mechanicznym zwalczaniu chwastów jest wiosenne podpędzanie ich rozwoju. Polega to na okrywaniu w marcu lub kwietniu (a w ciepłe zimy czasem w lutym) warzywników, rabat, gleby w tunelach ciemną agrowłókniną, rzadziej białą lub folią, po to by promienie słońca podniosły temperaturę gleby, a tym samym pobudziły kiełkujące chwasty do rozwoju. Taką osłonę utrzymuje się 2-3 tygodnie. Czasami powtarza się zabieg drugi raz. Wykorzystuje się w tym działaniu to, że po zimie gleba jest wilgotna, a jeżeli nie, to warto ją podlać przed nałożeniem osłony. Dodatkowo osłona sprawia, że pod nią jest ciepło, a to daje nasionom chwastów sygnał do kiełkowania. Oszukujemy je w ten sposób, że przyszła wiosna. Gdy zobaczymy, że pod osłoną zaczęło się robić już zielono od siewek chwastów, to ściągamy okrywę i motyką lub innym sprzętem plewimy to miejsce. Słońce, wiatr, a czasami jeszcze pojawiające się przymrozki zniszczą bez chemii chwasty. Po kilku dniach powinny zostać po nich resztki. Gdy mamy jeszcze sporo czasu do siania lub sadzenia roślin na takim stanowisku, to można ten proces kontynuować, a dzięki temu pozbędziemy się sporej ilości chwastów.
- Jedną z ekologicznych metod ograniczania zachwaszczenia na grządkach jest stosowanie naturalnych ściółek. Tu jednak też uważajmy jaka to ściółka. Pod rośliny kwaśnolubne stosujmy te zakwaszające pod inne, te które nie obniżają pH. Przykładem ściółek roślinnych jest choćby słoma, skoszona trawa (lekko przekompostowana), kora, zrębki, szyszki. Można używać też ściółek mineralnych typu: żwiry, zeolit, lawę wulkaniczną, tłuczeń itd. Tu jednak trzeba uważać, żeby pod rośliny kwaśnolubne nie użyć roślin uwalniających wapń do gleby. Część osób ściółkuje rośliny kompostem, liśćmi drzew liściastych bądź iglastych (najlepiej wstępnie przekompostowane, nie świeże, bo część może wydzielać choćby substancje hamujące wzrost roślin). Do ściółkowania używa się także choćby agrowłókniny, agrotkaniny, geowłókniny. Niektórzy używają choćby wełny ogrodniczej. Używając różnych mat lepiej wybierać te biodegradowalne. Sposobem na tworzenie ściółki jest też choćby rozkładanie na glebie kartonów, ale warto wybierać te z napisem, że są bio, bez różnych chemicznych farb, sklejaczy i utwardzaczy.
- Niechemicznym sposobem radzenia sobie z zachwaszczeniem w ogrodzie jest choćby modne teraz wypalanie chwastów palnikami. Musi to być robione ostrożnie by nie uszkodzić roślin uprawnych, ale i choćby folii czy szklarni. Zwykle używa się palników gazowych na propan-butan. Te małe ręczne (na kartridże do kuchenek gazowych, lub małych wypalarek) to raczej dużego zastosowania nie mają, ale te z większa butlą i dyszą (używane choćby do układania papy na dachach) już są wydajniejsze. Za pomocą wypalania można oczyszczać glebę z drobnych resztek roślinnych jakie pozostały na powierzchni gleby, w tym nasion chwastów (ale to też ogranicza część patogenów zimujących na resztkach), ale też usuwa się w ten sposób już wyrosłe chwasty. Najlepiej wypalać młode siewki. Wypalanie chwastów dobrze się sprawdza choćby na kostkach brukowych.
- Na rynku można też kupić ekologiczny środek chwastobójczy nazywany często odpowiednikiem „Roundup”, który zamiast glifosatu zawiera naturalny kwas pelargonowy. Nie jest to preparat selektywny dla roślin, więc może całkowicie niszczyć wszystkie rośliny. Używa się go zatem do usuwania jednych roślin pod to by potem inne posiać lub posadzić, albo do usuwania roślin choćby z chodników. Można pędzelkiem nanosić taki preparat na pojedyncze chwasty i tak je ograniczać. Gdyby jednak takim preparatem opryskać rośliny uprawne to się je zniszczy.
- W ogrodach prowadzonych bez chemii można tworzyć też domowe preparaty ograniczające niektóre chwasty np. na chodnikach albo chcąc z jakiegoś miejsca całkowicie usunąć wszystkie rośliny (czyli odpowiednik Roundup). Przykładem są te na bazie octu i sody. W tych octowych zwykle stosuje się 1 litr wody, pół szklanki soli kuchennej i 250 ml octu spirytusowego spożywczego. Żeby ciecz lepiej przylegała do liści dodaje się łyżkę płynu do naczyń. Taka mieszaniną opryskuje się rośliny, najlepiej w ciągu dnia i w trakcie słońca. Gdy przez przypadek opryskamy rośliny uprawne to możemy je zniszczyć. Nie przesadzajmy jednak z częstością takich domowych preparatów, bo sól kuchenna może nam zasolić glebę. Przy preparatach na bazie sody posypuje się nią miejsca w których zaczynają kiełkować chwasty, aby ograniczyć ich rozwój. Nie posypujemy jednak nią roślin uprawnych, które kiełkują i wschodzą.
- Unikajmy porad wskazujących na polewanie chwastów i gleby kwasem solnym, kwasem siarkowym, czy też chlorem jako alternatywy ekologicznej do chemicznych herbicydów.
Autorzy: dr hab. inż. Paweł K. Bereś, mgr Beata Bereś (Ogrodnicy DIONP)
Opracowano na podstawie własnego doświadczenia i literatury. Wszelkie treści zamieszczone na tej stronie internetowej (teksty, zdjęcia itp.) podlegają ochronie prawnej na podstawie przepisów ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2019, poz. 1231 z późn. zm.). DIONP wyraża zgodę na wykorzystanie całości lub części powyższej informacji, pod warunkiem podania źródła i odnośnika do adresu strony internetowej www.dionp.pl