
Pomidor odmiany Costoluto Fiorentino – karbowane, czerwone owoce
11 grudnia, 2021
Pleśń śniegowa na trawniku – jak ją zwalczać?
28 grudnia, 2021Nasiona roślin nie są wieczne
Każdy ogrodnik zazwyczaj ma w swojej kolekcji stare opakowania z nasionami ziół, warzyw i kwiatów, których było na tyle dużo, że ich się nie zużyło i przeleżały w otwartym opakowaniu krótszy bądź dłuższy czas. Niekiedy kupiło się coś i zapomniało wysiać, więc nasiona pozostały w oryginalnym, zamkniętym opakowaniu, a niekiedy wręcz w dodatkowym hermetycznym zamknięciu jakie się coraz powszechniej stosuje.
Niektórym nasionom okres przydatności do siewu skończył się 1-3, a innym nawet ponad 5-7 lat temu. Często są to nasiona starych odmian, których już nie można łatwo dostać w sklepach ogrodniczych. Wielu ogrodników także zbiera samodzielnie nasiona ze swoich grządek. Nigdy nie wiadomo, czy takie nasiona w pełni dojrzały, ale zwłaszcza, czy posiadają zdolność do kiełkowania. Nie zawsze jest to takie oczywiste.
Jak zbadać zdolność kiełkowania starych nasion?
Nasiona to żywe rośliny !
Jako ogrodnicy musimy pamiętać o podstawie, czyli o tym, że każde nasiono (czy też ziarno) to nic innego jak żywa roślina będąca w stadium spoczynkowym. Nasiona to forma przetrwalnikowa roślin, a zarazem służąca do rozmnażania. Są otoczone okrywą owocowo-nasienną, która jest cieńsza lub grubsza w zależności od gatunku rośliny i która jest zarazem barierą chroniącą wnętrze przed światem zewnętrznym. Nasiona cały czas oddychają i w minimalnym stopniu pobierają pokarm zgromadzony w bielmie, a w odpowiednich warunkach środowiska z zarodka rozwija się kiełek, który początkowo odżywiany jest tym co jest wewnątrz nasiona (bielmo), a gdy wytworzy pierwszy korzonek to zaczyna czerpać wodę i substancje odżywcze z otoczenia.
Każdy gatunek rośliny nasiennej ma zaprogramowaną genetycznie zdolność do wykiełkowania w ciągu określonego upływu czasu, acz zależy to też od warunków środowiska. U jednych gatunków jest to kilka lat, u innych kilkanaście lub kilkadziesiąt i więcej. Są i takie rośliny, którym człowiek zaprogramował bezpłodność nasion – wysiane nie wyrosną. Przykładem jest choćby hybryda paulowni w postaci drzewa tlenowego (Oxytree), której naukowcy zaprogramowali bezpłodność nasion i można ją rozmnażać tylko przez sadzonki.
Nasiona roślin dziko występujących zwykle mają wyższa przeżywalność aniżeli tych, które człowiek uprawia i które powstały na drodze celowej hodowli. Duża część gatunków roślin uprawianych przez człowieka (ziół, warzy i kwiatów) nie przetrwa w postaci nasiona zimy, nawet jeżeli są one coraz łagodniejsze. Nawet niewielkie przymrozki już je niszczą. To z tego powodu corocznie trzeba je kupować lub przed zimą zbierać. Uprawiamy bowiem wiele roślin (jednorocznych) pochodzących z innych stref klimatycznych, nawet jeżeli jesteśmy z nimi związani od dziesiątek czy setek lat i wydaje nam się, że są „nasze”. Musimy zatem mieć na uwadze, że dostępne w handlu nasiona roślin uprawnych, w dużej mierze są krótkowieczne, w tym wrażliwe na różne czynniki w porównaniu choćby do nasion form dzikich roślin, z których wiele z nich się wywodzi.
Siejemy a tu nic lub prawie nic nie wschodzi
Dla wielu z nas dużym problemem jest właśnie to, że gdy wysiejemy nasiona stare lub z własnego zbioru to zwykle liczymy, że dobrze wykiełkują. Gdy ładnie wyrosną to oczywiście tematu nie ma, ale niekiedy jest tak, że czekamy, czekamy i albo nic z nich nie wyrasta, albo siewek jest tak mało, że nie opłaca się utrzymywać dalej roślin w doniczkach, czy też na grządce. Niestety, często wierząc, że nam coś wyrośnie ze starych lub własnoręcznie zbieranych nasion, trzymamy dla nich miejsce, które mogłoby być wykorzystane pod inne uprawy.
Warto zatem odpowiednio wcześnie sprawdzić, czy nasiona, które mamy w domu pochodzące ze starych partii nasion lub z własnych zbiorów sprzed kilku sezonów wegetacyjnych zachowały jeszcze zdolność do kiełkowania i jak ona wygląda. Do tego celu warto wykorzystać prosty test.
Domowy test na zdolność kiełkowania nasion
Nie trzeba mieć żadnego laboratorium, aby w warunkach domowych w sposób orientacyjny sprawdzić, czy nasiona jakie mamy są zdolne do wykiełkowania zanim je wysiejemy do doniczek lub wprost do gruntu. Wykorzystuje się tu prosty test, który prezentujemy również na dołączonym do materiału filmie.
Każda osoba uprawiająca choćby w domu kiełki do jedzenia (tu polecamy nasz materiał o kiełkach jako super żywności – TUTAJ) taki test robi, zwykle nieświadomie. Chodzi w takim teście o sprawdzenie bowiem ile z konkretnej liczby nasion wyrośnie kiełków w określonym czasie.
Żeby wykonać test potrzebujemy: nasiona, pojemnik (szklany, plastikowy porcelanowy itp.), czystą wodę oraz podkład (watę, gazę, ręcznik papierowy, materiał bawełniany itp.). Dodatkowo celem dezynfekcji pojemników, w których będziemy trzymać nasiona warto przetrzeć je choćby spirytusem, albo przelać wrzątkiem – chodzi o to, żeby zbyt szybko nie rozwijała się pleśń.
Do pojemników wykłada się na spód podkład, który należy zwilżyć (ale nie zalać) wodą. Na taką wilgotną pożywkę układa się pełną liczbę nasion np. 10, 20, 30 itd. Taka konkretna liczba nasion pozwala w prosty sposób wyliczyć ich procentową zdolność kiełkowania.
Pojemniczki z wyłożonymi nasionami można przykryć przeźroczystą nakrywką np. folią, co utrzyma temperaturę i wilgoć. Umieszcza się je w miejscu ciepłym i widnym np. na parapecie okiennym. Co kilka dni się sprawdza czy coś kiełkuje i w razie potrzeby delikatnie zwilża materiał, który będzie przesychał. Przy niektórych nasionach już werdykt można wydać po 7 dniach, przy innych trzeba czekać czasami 10-14, a niekiedy i 21 dni lub więcej. Są różne gatunki roślin o różnym czasie kiełkowania. Zwykle te o grubej okrywie owocowo-nasiennej kiełkują dłużej. Są i takie nasiona, które, żeby wykiełkowały w warunkach przyspieszonych poddaje się procesowi skaryfikacji – czyli mechanicznego naruszenia okrywy owocowo-nasiennej, tak aby ułatwić kiełkowi przebicie się.
Gdy większość nasion wykiełkuje i te kiełki mają już po 0,5-1 cm długości można zakończyć eksperyment. Liczy się liczbę nasion z kiełkami i zestawia z nasionami, które nie wykiełkowały otrzymując zdolność kiełkowania wyrażoną konkretną cyfrą. Przykładowo z 10 nasion na szalce wykiełkowało tylko 7 to zdolność kiełkowania jest równa 70%. Na filmie jest pokazany prosty wzór jak się wylicza tą skuteczność.
Gdy wiemy, jak kiełkują nasiona podejmujemy określone decyzje
Kiedy z naszych nasion uzyskujemy kiełkowanie na poziomie 70-100% to martwić się nie musimy, chociaż te 70% jest troszkę dyskusyjne. Gdy natomiast w teście wychodzi, że kiełkuje nam tylko 40-60% nasion to trzeba się zastanowić co robić. Gdy bardzo nam zależy na konkretnych roślinach jakie mają wyrosnąć z tych nasion to jest wyjście – zwiększymy normę wysiewu, tak aby większą liczbą nasion pokryć te straty jakie wynikną z mniejszej ich zdolności kiełkowania. Gdy jednak nasiona kiełkują zaledwie w granicach 30% to lepiej sobie odpuścić ich siew, gdyż widać już, że jest to ryzykowna decyzja. Takie nasiona już stopniowo zamierają i życie jakie w nich było wygasa.
Pamiętajmy też o tym, że część nasion jaka jest dostępna w handlu może być pokryta zaprawą chroniącą ją przed grzybami np. zgorzelą siewek. Takie zaprawy wraz z upływem czasu leżenia nasion mogą ograniczać ich zdolność kiełkowania, więc dysponując zaprawionym materiałem siewnym panuje taka zasada, żeby starać się je wysiać do czasu, jaki jest podany na opakowaniu. Gdy z jakiegoś powodu mamy starsze nasiona, przeterminowane i które pokrywa zaprawa chemiczna to robiąc test zdolności kiełkowania zawsze ubierajmy jednorazowe rękawiczki – BHP to podstawa. O BHP w chemicznej ochronie roślin mówimy choćby TUTAJ.
Siejemy tylko zdrowe, nieuszkodzone nasiona i je dobrze przechowujmy
Lepiej zapobiegać niż leczyć – każdy zna to powiedzenie. Odnosi się ono zwykle do naszego zdrowia, ale ma to przełożenie na ogrodnictwo. Nie siejemy chorych nasion i nie wsadzamy nigdy do ogrodu roślin z objawami chorobowymi, gdyż wówczas możemy sobie zawlec problem do ogrodu, z którym później będziemy się zmagać.
Patogeny mają często zdolność przeżywania w ogrodzie do kilku a czasem i więcej lat. Często to sami ogrodnicy, kupując przecenione w marketach chore rośliny sami wprowadzają swój ogród na minę i potem choroby rozprzestrzeniają się w ich ogrodzie, ale i u sąsiadów, co wymusza stosowanie ochrony roślin. W dobie zmian klimatu patogeny coraz łatwiej zimują i widać na każdym już kroku, że mamy coraz więcej chorób roślin, ale i szkodników wokół siebie, a będzie coraz gorzej. Polecamy w tym miejscu nasz artykuł o tym, żeby nie kupować i nie sadzić choćby chorych cebul i kłączy roślin – jest on dostępny TUTAJ.
Przed wysianiem jakichkolwiek nasion (w tym do testu kiełkowania) zawsze odrzucajmy te spleśniałe, z plamami chorobowymi, ułamane czy też z otworami wygryzionymi przez szkodniki np. strąkowce. Trzeba je wyrzucić, a zostawmy tylko te rokujące wzrost. Taka wstępna selekcja pozwoli nam uzyskać zdrowe rośliny, które później wsadzimy do pojemników, do gruntu na grządkach czy też do tunelu lub szklarni.
Gdy nie zużywamy wszystkich nasion jakie kupujemy to warto je przechowywać. Przydadzą się na kolejne lata, dlatego pamiętajmy, żeby je trzymać w oryginalnych opakowaniach, w suchym, ciemnym i najlepiej chłodnym miejscu. Dobrze jest nasiona zamknąć w większym pojemniku, do którego nie przenikną pleśnie, ale i szkodniki np. mól spożywczy, czy też rozkruszki żerujące na nasionach.